Ileż to razy mieliśmy już wszystkiego dość, w ilu sytuacjach pytaliśmy o obecność Boga czy przyzywaliśmy Go na pomoc, ile razy zawiedliśmy się na ludziach, ile razy chcieliśmy, aby Bóg radykalnie zainterweniował i ułożył wszystko po naszemu! Gdy patrzymy na zło dziejące się wokół nas, chcielibyśmy, by Mesjasz już wszystko odmienił. Czy nie marzy się każdemu z nas społeczność pełna życzliwości, dobroci, sprawiedliwości, życia w zgodzie, nagradzania ludzi dobrych i karania niegodziwców?
Przyjdzie ten czas. Czas wyczekiwany przez wszystkie pokolenia. Czas, w którym Bóg obdarzy nasze serca swoim pokojem. Nieodzownym elementem Bożej obecności jest działanie Ducha Świętego. Wszystko, co jest naznaczone działaniem Boga, jest zamierzone, uporządkowane. Nic nie będzie oceniane z pozorów, pogłosek. Biednych i pokornych Bóg sprawiedliwie osądzi, to znaczy że nic i nikt nie jest w stanie wpłynąć na Boży osąd. A zatem – gdy staniesz przed Bogiem, nie będziesz mógł wpłynąć na Jego przychylność w przypadku zła, które uczyniłeś. On odmienia naszą rzeczywistość. Rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Odwieczni wrogowie niejako z natury mogą żyć w zgodzie. Mogą – gdy poznają Pana. Tak dziś przybliżamy królestwo niebieskie. My, chrześcijanie, mamy być wodą mórz, które okalają ten świat Bożą nauką, Bożym prawem, sprawiedliwością i miłością. Owym Korzeniem Jessego – znakiem dla narodów – jest Chrystus, a na mocy chrztu świętego – my, sól ziemi, dający przykład, wzór i radę.
Wszystko to brzmi bardzo dobrze, ale jak możemy to realizować my z naszymi słabościami, grzechami? Wszystko trzeba zacząć od: „Nawracajcie się”. Kto? Ja i ty, nie kto inny. To wezwanie odnosi się przede wszystkim do mnie. W pustyni mego serca brzmi głos samego Boga: Chcesz zmienić świat? Chcesz sprawiedliwości, miłości i pokoju? Zacznij od siebie. Pokaż drogę, którą kroczysz – czy jest ona prosta? Jan wołający na pustyni nie ma nic do ukrycia. Ludzie widzą, jak żyje, w co jest ubrany, a nawet co je. Autentyczność jego życia przyciąga rzesze. Przyciąga także tych, którzy są grzeszni, zepsuci, pełni fałszu i obłudy. Oni też, przynagleni przykładem i słowem Jana, być może zmienią swoje życie. Jan ich chrzci, choć słychać w jego słowach pewien bunt, a może nawet złość; mówi przecież: „plemię żmijowe”. Ale czy nie z dziecięcą ufnością zaczerpniętą dziś z pierwszego czytania trzeba „włożyć rękę do kryjówki żmii” i nie zamykać naszych serc przed nikim? Każdy ma otwartą drogę do Boga, każdy może wydać owoc nawrócenia. Choć „już siekiera do pnia przyłożona”, to Bóg cię nie straszy, lecz przynagla, byś zdążył – obym zdążył ja, obyś zdążył ty. Byśmy stali się „pszenicą” zebraną w Boży spichlerz, a nie „plewami wrzuconymi w ogień nieugaszony”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu