Kto zatem w pierwszym rzędzie potrzebuje nowego głoszenia Ewangelii, którego celem jest świadome i osobiste przyjęcie Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela oraz otwarcie się na dar i działanie Ducha Świętego? Czy ci, którzy dokonali aktu apostazji, czyli oficjalnie odeszli z Kościoła? A może wierzący, ale niepraktykujący? Zdaniem papieża Franciszka, ewangelizacji najpierw potrzebują ci, którzy wierzą i chodzą do kościoła, ale ich serca są za mało ożywiane ogniem Ducha Świętego. A jak jest z tobą, ze mną? Czy na liturgii w kościele, a potem w codzienności życia, zapalony ogniem Ducha Świętego, jestem autentycznym głosicielem Dobrej (radosnej) Nowiny o Jezusie Chrystusie? Co stoi na przeszkodzie przemieniającego nas spotkania ze zmartwychwstałym Panem, a w konsekwencji radosnego świadczenia, że On żyje?
Dzisiejszy fragment Ewangelii wg św. Łukasza ukazuje nam człowieka, który co prawda przychodzi do Jezusa i zwraca się do Niego z prośbą, ale jego dążenia są przyziemne. Pragnie on z pomocą Pana Jezusa otrzymać połowę majątku, który odziedziczył jego brat. Niezaspokojona chęć posiadania rodzi w nim z pewnością smutek, a może nawet zazdrość i gniew. W odpowiedzi Pan Jezus nie tylko dystansuje się od rozwiązywania spraw majątkowych, ale również wygłasza przypowieść o zamożnym człowieku i przestrzega przed wszelką chciwością. Chciwość należy do grzechów głównych i jest korzeniem wszelkiego zła. Zaspokajana przez posiadanie daje poczucie pozornego bezpieczeństwa, prowadzi jednak do egoizmu, a nawet praktycznego ateizmu. Zauważmy, że zamożny człowiek z przypowieści nie tylko ma głowę zaprzątniętą dobrami materialnymi, ale też, mówiąc „moje zbiory”, „moje spichlerze”, „moje zboże”, myśli wyłącznie o sobie. Wydaje się, że wielkość jego majątku gwarantuje mu beztroskie życie oraz prowadzi do przekonania o panowaniu nad przyszłością. Taki sposób myślenia i postępowania nie podoba się Panu Bogu, który nazywa tego człowieka głupcem, ogłasza koniec jego życia, utratę majątku i zapowiada sąd.
Weźmy sobie do serca ostrzeżenie Chrystusa, by nie gromadzić skarbów dla siebie, ale być bogatym w dobre uczynki przed Bogiem, i prośmy Pana: „Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca”. Mądrość serca to dar Ducha Świętego, który pomaga patrzeć na wszystko w perspektywie wieczności i właściwie oceniać rzeczy doczesne. Chrześcijanin pozostający pod wpływem daru mądrości ceni Boga nade wszystko i kocha Go cały sercem, a także szuka Jego chwały. Czując się kochanym przez Boga, kocha tych, których Pan stawia na jego drodze życia. Dlatego idźmy za radą św. Pawła Apostoła i nie tylko zadajmy śmierć temu, co przyziemne, ale też z całych sił szukajmy Pana dla Niego samego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu