Kiedy uda nam się rozgraniczyć czas przed ekranem i poza nim, pozostaje optymalizacja jakości czasu spędzonego przed ekranem. Tym, co najbardziej szkodzi dzieciom, jest bezmyślne oglądanie filmików i postów w mediach społecznościowych. To stanowi największe zagrożenie, najmniej bowiem wnosi, a najszybciej wciąga. Najlepiej by było, gdyby dzieci miały mało czasu na takie aktywności. Osiągnięcie tego jest możliwe wtedy, gdy rozliczamy najmłodszych z efektów czasu spędzonego przed ekranem. Jeśli dziecko potrzebuje smartfona do wykonania pracy domowej, to należy, przynajmniej w pierwszych okresach, oceniać treść, jakość i poprawność wykonania tej pracy. Szybko się okaże, czy założone efekty są osiągane; czy czas spędzony przed ekranem został dobrze wykorzystany czy zmarnowany.
Reklama
W przypadku wątpliwości co do tego, jak dziecko korzysta z urządzeń elektronicznych, powinniśmy mieć wgląd w to, co ono robi na ekranie zarówno w czasie rzeczywistym, jak i w formie zapisu w historii. Chodzi jednak nie o to, by dziecko kontrolować, ale by pokazać mu brak ekonomiczności albo inny aspekt wykorzystania ekranu; w rozmowie z dzieckiem należy je uczyć efektywnej pracy. Sam fakt, że mamy dostęp do tego, co dziecko robi, spowoduje ograniczenie działań niepożądanych. Dziś smartfony dają nam zaawansowane możliwości kontroli czasu spędzonego przez dzieci przed ekranem oraz wyświetlonych treści. Jeśli dziecko chciałoby skorzystać z Facebooka czy zagrać w grę poza czasem wyznaczonym, każdorazowo musi mieć zgodę opiekuna. Kiedy chcesz dać dziecku prywatność, możesz wyłączyć monitorowanie – wszystko za jednym kliknięciem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ostatni etap porządkowania czasu spędzonego przed ekranem dotyczy czasu wolnego. Powinniśmy pozwolić dziecku na możliwie dużo prywatności, dlatego dobrze jest poznać zwyczaje dziecka w tej sferze. Możemy prowadzić rozmowy o tym, co dziecko lubi oglądać, w co grać, z kim się koleguje. Pamiętajmy, że dziecko potrzebuje dużo wolnego czasu, i nie zabierajmy mu go przez zastępowanie np. dodatkowymi obowiązkami domowymi. Pisałem kiedyś w Niedzieli, że dziecko chodzące do szkoły, na dodatkowe zajęcia, uczące się i wykonujące obowiązki domowe nie ma kiedy uzależnić się od ekranów. Podtrzymuję to, tylko zwracam uwagę, że po pierwsze – nie mówimy o żadnym uzależnianiu, tylko o używaniu, i pisząc te słowa dziś, cały czas zakładam, że opisujemy dzieci niedotknięte uzależnieniem; po drugie – pragnę podkreślić, że ograniczenie używania ekranów musi nastąpić przez optymalizację czasu spędzonego przed ekranem, a nie w formie zastąpienia ekranu (szczególnie w czasie wolnym) jakąś inną działalnością, np. nowym obowiązkiem domowym.
Nie możemy zapomnieć, że pokolenie naszych dzieci jest wielozadaniowe i cyfrowe, przez co do większości swoich aktywności potrzebuje elektroniki. Dzięki temu, że piszę teraz na komputerze, mogę dowolnie modyfikować tekst, a wersja końcowa powstaje o wiele szybciej, niż gdybym pisał ręcznie. Mogę przez to więcej zrobić, ale nie oznacza to, że mam pracować dłużej – jestem po prostu efektywniejszy, więcej zrobię w tym samym czasie. Podobnie jest z używaniem ekranów przez nasze dzieci – ale nie oznacza to, że one mają dłużej pracować albo dłużej się bawić, są po prostu efektywniejsze. Kontrola czasu przed ekranem i poza nim w zupełności wystarczy. Jeśli dodatkowo zadbamy o atrakcyjność czasu w realu, to jest szansa na zapanowanie nad tą sztuczną inteligencją.