Reklama

Wiara

Świat odrzucił Boga?

Jeżeli chcemy przetrwać czasy miękkiego totalitaryzmu i terror różowego państwa policyjnego musimy być Kościołem bez kompromisów, przekonuje Rod Dreher, amerykański dziennikarz, autor książki Żyć bez kłamstwa.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: Czy uważa Pan, że przepowiednie Orwella z Roku 1984 się sprawdzają? Czy zmierzamy w kierunku globalnego totalitaryzmu?

Rod Dreher: Nie uważam, żeby totalitaryzm miał charakter globalny, ale sądzę, że zapanuje na Zachodzie. I będzie podobny nie do wizji Orwella, lecz do tego, co przewidział Aldous Huxley w Nowym wspaniałym świecie. Pewien amerykański profesor ujął to tak: Orwell obawiał się, że nadchodzi świat, w którym państwo zakazuje książek, Huxley zaś obawiał się, że nadchodzi świat, w którym państwo nie będzie musiało tego robić, ponieważ nikt i tak nie będzie chciał ich czytać. Wersja Huxleya to totalitaryzm wygody. Masy w jego powieści decydują się oddać swoją wolność i człowieczeństwo w zamian za przyjemność: seks, narkotyki, rozrywkę. Państwo daje im ucieczkę od cierpienia kosztem ich dusz – a oni to akceptują. Widzimy to teraz wszędzie. W swojej książce Żyć bez kłamstwa nazywam to „miękkim totalitaryzmem”. Jest miękki, ponieważ nie jest narzucany przez państwo policyjne w stylu sowieckim, lecz polega na zwiększeniu poczucia dobrostanu i komfortu, przez co ludzie przyjmują go bez protestu.

Reklama

W swojej książce opowiadam historię trzydziestokilkuletniej przyjaciółki z Węgier. Powiedziała mi, że jest sfrustrowana, ponieważ nie może szczerze porozmawiać o swoich problemach z przyjaciółmi, nawet z katolikami. Gdy zwierza się, że ostatnio pokłóciła się z mężem lub że ma kłopoty z synkiem, koleżanki radzą jej, że powinna się rozwieść, umieścić chłopca w przedszkolu i zająć się robieniem kariery. Słyszy od nich: „Musisz być szczęśliwa”. Ona nie potrafi im wytłumaczyć, że naprawdę jest szczęśliwa, że uwielbia być żoną i matką, ale nie zawsze jest to łatwe. Przyjaciółki zaś nie potrafią zrozumieć, że niepokój i walka to coś normalnego. Powiedziałem jej: „Wygląda na to, że walczysz o swoje prawo do bycia nieszczęśliwą”. Odrzekła: „Dokładnie tak! Skąd zaczerpnąłeś to zdanie?”. Wyjąłem smartfona i dałem jej do przeczytania fragment Nowego wspaniałego świata Huxleya, w którym dysydent mówi dyktatorowi, że walczy o swoje prawo do bycia nieszczęśliwym – ponieważ naprawdę wolnym i autentycznie człowiekiem można być tylko wtedy, gdy to prawo jest chronione. Jeśli nie będziemy walczyć o prawo do bycia nieszczęśliwym, zrealizuje się potworna wizja przyszłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co świadczy o tym, że w krajach demokracji następuje totalitarny zwrot? Czy jesteśmy jak te żaby wrzucone do garnka ze stopniowo podgrzewaną wodą, nieświadome tego, że za chwilę ugotują się we wrzątku?

Nie dostrzegamy tego, że diabeł totalitaryzmu przychodzi jako anioł światła. Pewien słowacki kapłan powiedział: „W komunizmie światło Ewangelii jasno świeciło przez ciemność. Teraz światło uderza tylko we mgłę”. Trudno dziś dostrzec totalitaryzm, bo skrywa się on pod płaszczykiem liberalnej demokracji. Niech to będzie jasne: nie twierdzę, że demokracja liberalna sama w sobie jest totalitarna. Twierdzę natomiast, że praktyki i instytucje demokracji liberalnej zostały wydrążone z ich znaczenia i zastąpione mentalnością totalitarną.

Nie dostrzegamy też, jak bardzo jesteśmy podatni na tę nową formę totalitaryzmu. To szokujące, jak wiele warunków, które doprowadziły do totalitaryzmu w Rosji i Niemczech, jest dziś spełnionych na Zachodzie. Najważniejszymi z nich są atomizacja masy i samotność. W Stanach Zjednoczonych np. najmłodsze pokolenie dorosłych jest całkowicie zanurzone w mediach społecznościowych, a jednak siedmioro na dziesięcioro respondentów mówi badaczom, że uważają się za samotnych. Jest to także pokolenie najbardziej oderwane od chrześcijaństwa i najbardziej skłonne do zaakceptowania miękkiego totalitaryzmu.

Reklama

Czesław Miłosz powiedział kiedyś, że zawsze trzeba zwracać baczną uwagę na rodzaj dyskursu toczącego się wśród intelektualistów, bo kiedyś nawet ich najbardziej zwariowane myśli mogą rządzić życiem społeczeństw. To dzieje się teraz w USA. Dziesięć czy dwadzieścia lat temu jedynymi ludźmi, którzy mówili o ideologii gender, byli radykałowie na niektórych wydziałach uniwersyteckich. Teraz, niemal z dnia na dzień, ideologia gender jest wszędzie, a nawet jest uznawana przez Sąd Najwyższy za integralną część praw obywatelskich!

Ta rzeczywistość wkracza również do Polski. Kiedy byłem w Waszym kraju i przeprowadzałem badania do mojej ostatniej książki, pewien nauczyciel powiedział mi, że jeśli chodzi o tworzenie wyobrażeń moralnych młodego pokolenia, nie ma w Polsce instytucji (nie wyłączając Kościoła, państwa i rodziny) silniejszej niż media społecznościowe. Z Ameryki eksportujemy naszą chorobę do Was i do Waszych dzieci. Wstyd mi z tego powodu. Proszę, Polsko, obudź się!

Co rozumie Pan pod pojęciem „różowe państwo policyjne”?

Termin ten został wymyślony przez amerykańskiego intelektualistę Jamesa Poulosa, aby opisać totalitarny porządek społeczny, który odbiera swobody polityczne i gwarantuje w zamian dostęp do przyjemności. Poulos powiedział, że w „różowym państwie policyjnym” ludzi nie będzie obchodziło, iż wolność słowa i wolność religii już nie istnieją, o ile tylko będą mogli uprawiać tyle seksu, ile chcą, w stylu, w jakim chcą, a do tego będą mieć narkotyki. Tak się dzieje teraz w Ameryce z młodszym pokoleniem.

Reklama

Proszę pomyśleć: gdyby rząd wysłał agentów do twoich drzwi i poprosił o pozwolenie na zainstalowanie w twoim domu „inteligentnego głośnika”, który ułatwiłby ci życie, ale jednocześnie rejestrowałby to, co się u ciebie mówi, zatrzasnąłbyś drzwi przed tymi mężczyznami, ponieważ byłoby dla ciebie oczywiste, że są agentami państwa policyjnego. Tymczasem w Ameryce dziesiątki milionów obywateli zamówiło inteligentny głośnik Alexa od Amazona i zainstalowało go w swoich domach. Ich słowa są nagrywane i wysyłane do Amazona – ale oni jakoś się z tym zgadzają, ponieważ jest to duża korporacja, a oni jej ufają. To niesamowite.

Czy uważa Pan, że dane o nas są już gromadzone, np. z mediów społecznościowych, do wykorzystania w czasie przyszłych prześladowań?

Oczywiście, że tak. W Stanach Zjednoczonych Agencja Bezpieczeństwa Narodowego zbiera informacje elektroniczne z całego świata i przechowuje je na ogromnych serwerach na pustyni. To nie jest teoria spiskowa. Edward Snowden (były pracownik CIA – dop. red.) powiedział nam, że to prawda, a prawie dziesięć lat temu urzędnik CIA, który kieruje tym programem, oświadczył, że jest on prawie gotowy. Państwo nie ma jeszcze władzy, aby wykorzystać te informacje, ale rozwija możliwości technologiczne, żeby to zrobić w przyszłości.

Niedawno spotkałem w Kalifornii chrześcijanina, który służy w armii amerykańskiej. Powiedział mi, że wszyscy powinniśmy zrozumieć, iż prywatność już nie istnieje. Poprosiłem go, aby mi to wyjaśnił, a on odrzekł, że nie może tego zrobić bez złamania prawa. Zwróciłem się do słuchającego nas mężczyzny, chrześcijanina, który pracuje w Dolinie Krzemowej dla dużej firmy technologicznej, z pytaniem, czy zgadza się z tym żołnierzem. Powiedział: „Tak, absolutnie”. To jest rzeczywistość, w której teraz żyjemy.

Reklama

Pisze Pan: „Jeśli chcemy przetrwać, musimy być Kościołem bez kompromisów”. Jakie, Pańskim zdaniem, kompromisy zawiera lub zawierał w przeszłości Kościół? Z kim?

Oczywiście, nie mogę mówić w imieniu polskiego Kościoła, ale tutaj, w Ameryce, prawie wszystkie Kościoły już dawno pogodziły się z kulturą konsumpcyjną klasy średniej. Dziś widzimy, jak wiele Kościołów w moim kraju poddaje się ideologii LGBT i neorasizmowi ruchu Black Lives Matter. Członkowie tych Kościołów są przerażeni, że ludzie pomyślą o nich jako o bigotach i przestaną przychodzić na nabożeństwa. Boją się być postrzegani jako konserwatyści.

Nie wszystkie Kościoły przyjmują te ideologie; czynią tak te, które zwykle nie mają o nich nic do powiedzenia, ponieważ ich duszpasterze boją się kontrowersji. Na początku tego roku rozmawiałem z pewnym duszpasterzem i zapytałem go, czy przygotowuje swoją wspólnotę do przeciwstawienia się ideologii gender. Powiedziałem mu, że w jego mieście ideologia gender jest obecna we wszystkich szkołach, a tym bardziej w popkulturze. Chrześcijańscy rodzice muszą wiedzieć, co to jest i jak z tym walczyć. Trochę się rozgniewał i powiedział, że nie chce uprawiać polityki w swoim kościele. Powiedziałem mu, że to nie jest polityka, ale kwestia bycia uczniem Chrystusa. Gender to bezpośrednie zagrożenie dla rodziny, a wierni z jego wspólnoty muszą zrozumieć, czego Kościół naucza na ten temat, aby mogli chronić swoje dzieci. Nie przekonałem go jednak. Ufał, że ta szalona ideologia nigdy nie przemówi do ludzi z jego wspólnoty.

Reklama

Co ma Pan na myśli, mówiąc, że chrześcijaństwo jest przesiąknięte mentalnością terapeutyczną?

Chrześcijaństwo oznacza dla nas uzdrowienie z naszych ran, z grzechu. W tym sensie jest terapeutyczne – i to jest dobra rzecz. Problem polega na tym, że współczesne chrześcijaństwo, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, wypacza tę prawdę o wierze. Zamiast tego głosi się, że Bóg chce, abyś był miłym człowiekiem, żebyś odnosił sukcesy i był szczęśliwy. Cokolwiek czyni cię szczęśliwym, Bóg to błogosławi. Taka jest mentalność amerykańskiego chrześcijaństwa, katolickiego i nie tylko. Nasi duchowni zostali w większości przypadków kapelanami kultury konsumpcyjnej.

Mój dawny duszpasterz dobrze to wyjaśnił. Powiedział mi: „Ludzie przychodzą do kościoła, bo chcą być uzdrowieni. Mówię im: «Pan potrafi cię uzdrowić, ale może to wymagać bolesnej operacji». Większość ludzi tego nie chce, oczekując od Kościoła, że usunie sam ból – bez usunięcia przyczyny, która go powoduje. Oznacza to, że tak naprawdę nie chcą duchowego uzdrowienia, a jedynie uśmierzenia bólu”.

Myślę, że to bardzo dobre wytłumaczenie tego zjawiska. Dodałbym, że czasami nie da się kogoś uzdrowić i musi on nieść swój krzyż. Tradycyjne chrześcijaństwo uczy nas, jak zamienić ten ból w źródło oczyszczenia, w środek świętości. Fałszywe chrześcijaństwo całkowicie zaprzecza cierpieniu.

Reklama

Co może nam pomóc przetrwać nadchodzące prześladowania? Jak możemy się do nich dobrze przygotować? A może jest jeszcze szansa, aby im zapobiec?

Przyszłość nie jest zdeterminowana. W kwestii podjęcia walki z możliwością prześladowań nadal mamy wolną wolę. Ale czy to wykorzystamy? Myślę, że w tym sensie walka Polski z Unią Europejską jest ważna. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby walczyć z globalistami. Ale to nie jest decydująca bitwa. Rozstrzygająca będzie ta, w której zdecydujemy, czy jesteśmy gotowi oddać wszystko, co czyni nas ludźmi, na rzecz doskonale kontrolowanego społeczeństwa, które obiecuje komfort i stabilność. Czy jesteśmy gotowi oddać Boga, aby czcić fałszywego bożka? – oto jest pytanie!

My, chrześcijanie, musimy podjąć wysiłek, aby zrozumieć naturę zagrożenia. Dziś w Polsce młodzi ludzie są wystawieni na propagandę z USA i Europy Zachodniej – potępia się chrześcijaństwo i tradycję, mówi im, że mogą być wolni, o ile tylko zerwą krępujące ich kajdany wiary i kultury. Jeśli chrześcijanie chcą się temu oprzeć i przygotować swoje rodziny i społeczności do stawiania oporu, muszą przestać być bierni. W Ameryce bardzo niewielu ludzi chce przyznać, że sprawy są tak bardzo postawione na ostrzu noża. Chcą wierzyć, że jeśli po prostu usiądą wygodnie i zagłosują na konserwatystów, to w końcu wszystko będzie w porządku. A potem dowiadują się, że ich córka wierzy, iż jest chłopcem, i chce brać testosteron. Odkrywają, że wszystko w dzisiejszym społeczeństwie amerykańskim ma na celu oddzielenie ich dziecka od rodziców i przyczynienie się do zniszczenia jego ciała i umysłu w celu odnalezienia jego rzekomego „prawdziwego ja”.

Reklama

Niszczymy siebie i nasz kraj w imię wolności. Powiedziałbym więc Polakom: nie zaszliście jeszcze tak daleko jak Amerykanie, więc brońcie się, opierając się na tym, co jeszcze macie. Zaangażujcie się w swoją wiarę, ale nie oczekujcie, że całą pracę wykona za was Kościół katolicki jako instytucja. Zakładajcie małe grupy wiernych, takie jak te, o których piszę w książkach Opcja Benedykta. Jak przetrwać czas neopogaństwa oraz Żyć bez kłamstwa. Pielęgnujcie Wasze dziedzictwo narodowe i nie pozwólcie, by konsumpcjonizm Wam je odebrał.

Czy powinniśmy się bać tego, co nadchodzi?

I tak, i nie. Powinniśmy się bać, bo bać się to szanować potęgę wroga. Próbuję apelować do moich braci chrześcijan, ponieważ nie traktują tych niebezpieczeństw wystarczająco poważnie i nie robią tego, co my wszyscy powinniśmy robić, aby się bronić. Ale nie powinniśmy się bać w sensie ostatecznym, ponieważ Chrystus – Ten, który zwyciężył świat – wzywa nas do odważnego życia. Chrystus już odniósł zwycięstwo. Słowa polskiego papieża wypowiedziane na początku pontyfikatu: „Nie lękajcie się!” – są ważniejsze niż kiedykolwiek.

Ludzie czasami pytają mnie, czy uważam, że to koniec świata. Odpowiadam im zgodnie z prawdą, że nie wiem, że tylko Bóg to wie. Powstający teraz świat to taki, który odrzucił Boga. Wiemy, co musieli zrobić męczennicy i wyznawcy z okresu ostatniego totalitaryzmu, aby stawić opór i dochować wierności naszemu Panu. Co będą musieli zrobić męczennicy i wyznawcy, którym przyjdzie się zmierzyć z tym nowym, jeszcze potężniejszym totalitaryzmem? To pytanie do rozważenia przez nas wszystkich.

2021-11-22 20:57

Oceń: +13 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oto czynię wszystko nowe

Ostatnia księga Nowego Testamentu – Apokalipsa św. Jana kojarzona jest z opisem końca czasów lub końca świata. To sprawia, że staje się ona dla nas tajemnicza, nawet przerażająca, a nagromadzone w niej symbole i wizje sprawiają wrażenie, iż niewiele możemy z jej treści zrozumieć.

Księga ta jednak, jako Objawienie św. Jana, odkrywa przed nami nowe rzeczywistości. Faktycznie Apokalipsa mówi o czasach Paruzji (powtórne przyjście Zmartwychwstałego), ale także o niebieskiej liturgii, o losie wierzących w Chrystusa w czasach eschatologicznych i o przemianie znanego nam świata. Odnowieniu wszystkiego poświęcony jest szczególnie 21. rozdział tej księgi. Święty Jan mówi, że widzi „ niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma”. Biblia zazwyczaj ukazuje ważne wydarzenia w historii zbawienia, posługując się obrazem stworzenia. Widzimy to już na początku Księgi Rodzaju. Bóg stwarza świat i człowieka, któremu ten stworzony świat poddaje. Gdy Bóg chce oczyścić ziemię ze zła, które jest na niej, zsyła potop i historia niejako zaczyna się od nowa. Tu opis biblijny powraca technicznie do terminologii znanej z opisu stworzenia. Podobny zabieg widzimy też przy przejściu przez Morze Czerwone, gdy zostaje stworzony lud Boży, co zostało potwierdzone pod Synajem, albo przy przejściu przez Jordan, gdy Izrael pod wodzą Jozuego wchodzi do ziemi obiecanej. Także powrót z niewoli babilońskiej ukazany jest jako nowe stworzenie, co zauważamy w Księdze Izajasza: „Oto Ja dokonuję rzeczy nowej” ( 43, 19). Tak zwany koniec naszych czasów ukazany jest więc w Apokalipsie jako nowe stworzenie. Jan Apostoł widzi nowe niebo i nową ziemię, inną niż my znamy. Potem słyszy głos Zasiadającego na tronie: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21, 5a). Tę kategorię nowości wprowadza użyty tu przymiotnik kainos – nowy. Warto tu wspomnieć, że ideę nowości w języku greckim wyrażają dwa przymiotniki: neos i kainos. Przy czym pierwszy akcentuje zupełną nowość jakiejś rzeczy, coś, czego jeszcze nie było, co się dopiero pojawiło, przymiotnik kainos natomiast mówi o nowym znaczeniu lub nowych cechach znanej już rzeczy (nowość jakościowa). Słowa Zasiadającego na tronie: „Oto czynię wszystko nowe”, poprzedza tekst mówiący o ścisłej więzi między Bogiem a Jego ludem: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie „BOGIEM Z NIMI” (tamże 21, 3). Przywołana tu formuła Przymierza wskazuje na doskonałe wypełnienie Bożych obietnic, bo teraz Bóg już na zawsze będzie ze swoim ludem, otrze wszelką łzę z jego oczu, bo śmierci już nie będzie ani żałoby, ni krzyku, ni trudu, bo pierwsze rzeczy przeminęły. Bóg wypełnił swoją obietnicę daną już w raju (nie było tam ani śmierci, ani trudu czy smutku, tylko przyjaźń między Bogiem a pierwszymi rodzicami), że ta szczególna więź, utracona przez grzech, kiedyś powróci. Teraz, gdy dawne rzeczy minęły i nastały nowa ziemia i nowe niebo, Bóg na nowo jest ze swoim ludem, w nowy, doskonały sposób. Czekamy z utęsknieniem na wypełnienie tej wizji.
CZYTAJ DALEJ

A jednak młodzi „są światłem” - nietypowa obrona pracy dyplomowej na UKSW. I gratuluję Wspólnocie Dom Przymierza

W takiej obronie dyplomu na UKSW jeszcze nie uczestniczyłam! A to za sprawą studentki dziennikarstwa, która napisała pracę licencjacką podyktowaną pasją i… misją! Brzmi dziwnie? Już wyjaśniam, o co właściwie chodzi.

Wraz z innymi członkami komisji egzaminacyjnej siedzimy w sali wykładowej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Mamy wrażenie, że upał dochodzi do 50 stopni Celsjusza. Kolejni studenci, ocierając pot z czoła, dzielnie wchodzą na końcowy egzamin połączony z obroną pracy, z reguły zachwycają odpowiedziami, dojrzałymi sądami – są już jacyś inni, niż wtedy, gdy rozpoczynali studia. „W czasie dorośli”, jak rzekłby poeta. Promotorzy i recenzenci prac są dumni, im także udziela się nastrój wielkiego święta. I tak jest faktycznie co roku. Dlatego tak bardzo lubię ten czas na uczelni.
CZYTAJ DALEJ

Kaczyński: z Hołownią rozmawialiśmy m.in. o tym, że trzeba Polskę ratować

Na spotkaniu z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią była rozmowa o tym, że „trzeba Polskę ratować" - powiedział w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na pytanie, czy osiągnął swój cel, odparł: „jak przejdziemy drogę, będę zadowolony".

W piątek Radio ZET i „Newsweek” podały, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia odwiedził w prywatnym mieszkaniu jednego z najważniejszych europosłów Prawa i Sprawiedliwości - Adama Bielana. Do spotkania doszło w czwartek przed północą na warszawskim Białym Kamieniu. Potem do mieszkania Bielana - jak ustalili fotoreporterzy „Faktu” przyjechał między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję