Reklama
Prawdę tę należy widzieć i czytać co najmniej z kilku perspektyw. Przede wszystkim nasz polski katolicyzm stał się w XIX wieku głównym dobrem kulturowym, stanowiącym podstawę tworzenia się nowoczesnego narodu bez państwa. To wtedy warstwy ludowe – choć podmywane i oduczane swej polskości przez germanizatorów i rusyfikatorów, a także nosicieli innych Kościołów – odnalazły swój kod kulturowy, masowo pielgrzymując na Jasną Górę czy do Kalwarii Zebrzydowskiej i od 1878 r. do Gietrzwałdu, kultywując i rozwijając obyczaje, świętowanie Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy czy Bożego Ciała, a w końcu wiernie uczęszczając do kościołów, uczestnicząc w coniedzielnych Mszach św. Przestrzeń świątyni czy klasztoru stawała się jednocześnie – zarówno wcześniej, jak i później – przestrzenią modlitwy i nauczania historii Polski. Księża katoliccy, diecezjalni czy zakonni, a także kolejne zgromadzenia, które powstawały niejednokrotnie z inspiracji świeckich (m.in. Edmunda Bojanowskiego) lub te skryte (szczególnie żeńskie, powstające z inspiracji o. Honorata Koźmińskiego) wzmacniały naszą zbiorową, stanowo-zawodową religijność, a jednocześnie uczyły solidarności narodowej, dobroczynności i ofiarności. Drugą perspektywą jest oczywiście działalność konkretnych kapłanów, szczególnie mocno realizujących wskazania zawarte w encyklice Leona XIII Rerum novarum z 1891 r., czyli wchodzących w życie publiczne z ofertą pomocy duszpasterskiej do środowisk szczególnie zagrożonych oddziaływaniem wrogich ideologii. To m.in. ks. Ignacy Kłopotowski, wydawca dziennika Polak-katolik, który docierał do szerokiego grona odbiorców wiejskich i miejskich; to ks. Marceli Godlewski – twórca Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Robotników, który uczył swoich członków postaw patriotycznych, a jednocześnie praw robotniczych. Wzorem kapłaństwa zaangażowanego w niesienie pomocy społeczno-gospodarczej stał się ks. Piotr Wawrzyniak, pochodzący z wielkopolskiego Śremu, który potrafił ziemian, całą wieś i inteligencję katolicką zorganizować wokół kas kredytowo-oszczędnościowych i czytelni ludowych w imię walki z różnymi przejawami germanizacji.
Kapelani i biskupi
Wybuch I wojny światowej i nadzieje na umiędzynarodowienie sprawy polskiej spowodowały, że ludzie Kościoła nie tylko tradycyjnie zaangażowali się w dzieła charytatywne (jak w tworzenie Biskupiego Komitetu Pomocy), ale nastąpił też powrót kapłanów do ról kapelanów powstańczych. Wszędzie, gdzie powstawały polskie formacje wojskowe, pojawiali się kapelani – także po I wojnie światowej, kiedy to należało się bić w powstaniach śląskich czy w powstaniu wielkopolskim oraz w Bitwie Warszawskiej. Jedną z najpiękniejszych postaci stał się ks. inf. Józef Prądzyński – dziekan kapelanów powstania wielkopolskiego, działacz narodowy, twórca konspiracyjnej „Ojczyzny” (1939), zamordowany przez Niemców. Biskupi zaangażowali się także bezpośrednio w akcję na rzecz budowania zrębów polskiej państwowości, np. abp Aleksander Kakowski jako regent, który jednocześnie zaczął używać swego tytułu prymasa Królestwa Polskiego i zorganizował w 1917 r. pierwszą konferencję plenarną Episkopatu Polski. Wspomniany wcześniej bp Sapieha, a także arcybiskup obrządku ormiańskiego Józef Teodorowicz, korzystając ze swoich talentów dyplomatycznych, zaangażowali swój autorytet, by wspomóc prawa Polski do Górnego Śląska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mandat zaufania
Reklama
Efektem tak masowego udziału kapłanów polskich (a przecież były także siostry zakonne służące ojczyźnie) w życiu publicznym w epoce zaborów był także niezwykły mandat, który otrzymali od wyborców idących do urn w pierwszych wyborach parlamentarnych wolnej Polski do Sejmu Ustawodawczego. Polacy chcieli głosować na kapłanów, a zatem wielu z nich nie mogło odmówić skorzystania z biernego prawa wyborczego. Do Sejmu Ustawodawczego weszło zatem trzydziestu siedmiu kapłanów. Jedynie dwóch z nich zrezygnowało ze swoich mandatów, oddając je kolegom z listy.
Spośród pozostałych odnajdziemy piękne sylwetki patriotów polskich, którzy od 1919 r. angażowali się w budowanie odrodzonej Polski. Najwięcej kapłanów, bo aż piętnastu, znalazło się w najliczniejszym klubie obozu narodowego, czyli w Związku Ludowo-Narodowym. Byli to m.in. ks. Paweł Brandys – działacz oświatowy i proboszcz walczący o polskość Górnego Śląska oraz ks. Edmund Bieńkowski z Mławy – prezes miejscowego Koła (Polskiej) Macierzy Szkolnej, która powstała legalnie w okresie rewolucji 1905 r. i osłabienia caratu i była niezwykle zasłużona w krzewieniu oświaty ludowej. Do najbardziej znanych i najbardziej pracowitych parlamentarzystów należeli także członkowie Klubu ZLN: ks. Kazimierz Lutosławski, ks. Marceli Nowakowski i ks. Zygmunt Kaczyński z klubu chadeckiego. Spośród nich warto przybliżyć postać reprezentującą zarazem wybitną polską i ziemiańską rodzinę, w skład której wchodziło wielu utalentowanych przedstawicieli – czyli Lutosławskich. Ksiądz Kazimierz był niezwykle czynnym posłem, przewodniczącym najważniejszej Sejmowej Komisji Konstytucyjnej i autorem pięknej preambuły do ustawy zasadniczej z 17 marca 1921 r. Odniósł się w niej do przeszłych pokoleń, do twórców Konstytucji 3 maja, do powstańców i całej rzeszy polskich patriotów, wobec których pokolenie Polski odrodzonej miało odczuwać dług wdzięczności. Był również aktywnym członkiem Komisji Oświatowej, a także głównym mówcą parlamentarnym angażującym się w polemikę czy to z socjalistami, czy posłami żydowskimi. Nie zapominał oczywiście o swoich obowiązkach duszpasterskich – był m.in. opiekunem duchowym Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie” i jednocześnie Młodzieży Wszechpolskiej. Jako twórca krzyża harcerskiego oraz przyjaciel Olgi i Andrzeja Małkowskich wnosił do ZHP całe nauczanie Kościoła katolickiego; był wierny zawołaniu: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Dawał także świadectwo swej posługi kapłańskiej jako kapelan wojskowy w Bitwie Warszawskiej oraz jako kapłan niosący w grudniu 1924 r. Pana Jezusa i pocieszenie chorym na szkarlatynę dzieciom w Łomżyńskiem. Tam zresztą zaraził się chorobą i nagle zmarł, będąc człowiekiem w pełni sił, stale zajętym, obdarzonym niezwykłą energią.
Byt naturalny
Kościół katolicki, szczególnie rzymski i ormiański, jego biskupi i kapłani, a także lud wierny w latach odradzania się II Rzeczypospolitej stanęli na wysokości zadania. Dla nich nie było sprzeczności między służbą Kościołowi a służbą Polsce – to były rzeczywistości przenikające się i wzajemnie wspierające. Naród bowiem stanowił dla kapłanów byt naturalny, powołany przez Pana Boga po to, by mogli wspierać go swoją kapłańską pracą.
Dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I. J. Paderewskiego