Reklama

Rodzina

Małżeński maraton

Co mają wspólnego bieganie z małżeństwem, a Eliud Kipchoge ze zwyczajnym Kowalskim? Jak tytułowe biegi maratońskie przełożyć na małżeńskie realia?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Eliud Kipchoge. W biegowym świecie to nazwisko znaczy tyle, co w piłce nożnej Cristiano Ronaldo, w filmie – Leonardo DiCaprio, a w muzyce rockowej – Freddie Mercury. Dwukrotny mistrz olimpijski w maratonie, rekordzista świata, jedyny człowiek, który przebiegł królewski dystans 42 km i 195 m w czasie poniżej dwóch godzin, zdobywca niezliczonych medali na imprezach najwyższej rangi. W kategoriach sportowych ten kenijski długodystansowiec to postać pomnikowa. Należy do grona ludzi sukcesu, których osiągnięcia wzbudzają ogólny podziw. I słusznie. W tle ich karier kryją się jednak lata wyrzeczeń, rezygnacja z codziennych przyjemności, wytrwałość, umiejętność wyciągania wniosków z porażek, niezachwiana wiara w końcowe zwycięstwo. W swoich dziedzinach przewyższają nas, zwykłych zjadaczy chleba, talentem, pracowitością, determinacją, wytrwałością. Po prostu – czapki z głów!

Dlaczego nie podziwiamy Kowalskich?!

Reklama

W świetle powyższej refleksji chciałbym jednak zadać pewne pytanie. Skoro bardzo doceniamy różnego rodzaju osiągnięcia, to dlaczego tak się nie dzieje w tak ważnej dziedzinie jak trwałość małżeństwa? Dlaczego nie słychać zbiorowego: „Aaaach!”, w stosunku do państwa Kowalskich, Nowaków, Malinowskich, którzy przetrzymują próbę czasu aż do śmierci, i to jeszcze we wspaniałej kondycji, cały czas rozwijając wzajemną miłość, wierność i uczciwość małżeńską? Dlaczego czas 1: 59: 40 w maratonie, Oscar od Amerykańskiej Akademii Filmowej czy strzelenie 135 goli w Lidze Mistrzów wywołują euforię, a pełne miłości przeżycie 40, 50, 60 lat „w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli” – już nie? Przecież tutaj też trzeba samozaparcia, pracowitości, poświęcenia własnej wygody na rzecz twardego treningu, umiejętności współdziałania! Przecież i tu zwycięzców nie ma wcale tak wielu – spora część „zawodników” kończy przedwcześnie udział w „zawodach” (w Polsce rozpada się 40% małżeństw, a są kraje, w których ten odsetek przekracza 70%). Inni docierają co prawda do mety, ale w żałosnej kondycji: wyczerpani, zniechęceni, bez cienia radości, bo „fajnie” było tylko na początku, a potem to już tylko mordęga we dwoje...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sekret udanych małżeństw

Jaki jest sekret trwałości małżeństw? Nie chodzi tylko o trwałość mierzoną samymi latami, bo można przeżyć razem 50 lat, a od 45 tkwić w związku, w którym spoiwem są wyłącznie dzieci, dom lub kredyt. Mam na myśli prawdziwie udane małżeństwa – takie, w których miłość, zauroczenie, przywiązanie, szacunek zostały jeszcze zwielokrotnione przez upływający czas. Skąd oni to czerpią?! Tu pora powrócić do przywołanej na początku konkurencji sportowej – maratonu. By spróbować odpowiedzieć na to pytanie, pozwolę sobie na kilka analogii rodem z biegowego światka.

Odpowiednie przygotowanie

Przygodę z bieganiem można rozpocząć... w biegu lub w sposób przemyślany. Wkładamy koszulkę, spodenki, buty bez amortyzacji i ruszamy z kopyta po asfalcie. Po 5 min łapie nas skurcz, brakuje tchu, stawy trzeszczą z bólu, a my stwierdzamy, że bieganie jest nie dla nas, że może lepiej grać w szachy... Wszystko przez to, że zabrakło odpowiedniego planu treningowego, dostosowanego do naszych aktualnych możliwości. A jeśli nawet przetrwaliśmy trudne początki, to potem bywało różnie: nie chciało się chodzić na treningi – bo mróz, deszcz albo mgła... Tymczasem zasada jest prosta: mało potu na treningach zapowiada duuuże problemy podczas zawodów.

Reklama

Czyż podobnie nie bywa z małżeństwem? Jakie ma ono szanse na przetrwanie, jeśli spotka się dwoje egoistów, którzy nigdy w życiu nie przeprowadzili „treningu” swojego charakteru, nie postarali się go trochę ogładzić, wyrugować z niego wad, a wypracować zalet? W małżeństwie nic się nie stanie samo, bez wysiłku. Do tego trzeba się przygotować!

Mądra taktyka

Maraton to długi bieg. Tu nie ma miejsca na krótkowzroczność, od samego startu trzeba pamiętać o całym dystansie. Każdy, kto rusza pochopnie, na hura!, prędzej czy później płaci bolesne frycowe.

Gdy zawiera się małżeństwo, nie wolno się skupiać wyłącznie na pierwszych „kilometrach”, na „miodowych” miesiącach i latach. Tu trzeba długomyślności – umiejętności przewidywania tego, czego na pierwszy rzut oka teraz nie widać: że trzeba będzie w pocie czoła zarabiać na chleb, a nie tylko chodzić na randki, że pojawią się dzieci i wywrócą uporządkowane życie do góry nogami, że kiedyś przeminie uroda, że ubędzie sił, że przyjdą choroby, starość. Umiejętne rozłożenie sił to podstawa.

Gdy przyjdzie kryzys...

Kryzys spada na maratończyków w różnych fazach biegu. U najsłabszych – zanim dotrą do 10. kilometra, u prawie wszystkich – po 30. kilometrze, zwanym przez biegaczy „ścianą”. W każdym przypadku kluczem do przełamania jest nie tyle ciało, ile... psychika. Nie wpaść w panikę, przeczekać, aż powrócą siły – oto rozwiązanie, które uchroni przed zejściem z trasy.

Reklama

Nie inaczej jest w małżeństwie. Kryzysy przyjdą – to pewne. Ważne jest, aby nie popadać w skrajności: nie przekreślać wszystkiego po jednej kłótni, nie pakować walizek, nie trwać w zapiekłej złości. Szczęśliwi ci małżonkowie, którzy w toku „treningów” wypracowali w sobie umiejętność łatwego przebaczania, darowania urazów i win, a jeszcze szczęśliwsi, którzy wiedzą, od Kogo te siły czerpać!

Odżywianie na trasie

Podczas maratońskiego debiutu popełniłem wiele błędów, a największy polegał na tym, że na punkcie odżywczym zjadłem za dużo kostek cukru i mój wyczerpany, przesłodzony organizm „zgłupiał”. Trzy kilometry przed metą padłem zemdlony, na szczęście wprost w ramiona służb medycznych.

Jakże ważne jest, aby małżonkowie się „odżywiali” – i to dobrze, a nie byle czym! Modlitwa (dobrze, jeśli wspólna), rozważanie słowa Bożego, regularna spowiedź, Eucharystia – oto niezbędny pokarm. Do tego dodałbym radosną atmosferę życia domowego, wzajemną życzliwość, wspólne zainteresowania, spędzanie razem czasu wolnego.

Najlepsze ciągle przed nami

To się wydaje przeciwne logice, ale prawidłowe rozłożenie sił podczas maratonu skutkuje tym, że drugą połowę pokonuje się – tak, tak! – szybciej niż pierwszą (taka taktyka nosi nazwę negative split). Jak to przełożyć na realia małżeńskie? Prosto – małżeństwo powinno być jak dobre wino: im starsze, tym lepsze, a mówiąc językiem zaczerpniętym z motoryzacji, coraz lepiej „dotarte”. W takiej kondycji, zmęczone, ale radosne, dociera do mety, zwanej przez świat śmiercią, a przez chrześcijan – przejściem do życia w wieczności.

Sakrament

Małżeństwo przeżywane jako trwałe i szczęśliwe odgrywa rolę znaku, który wskazuje na to, że miłość Boga do człowieka i całego stworzenia też jest trwała i niezmienna. Gdy o tym pamiętamy, łatwiej nam zrozumieć definicję, która mówi, że sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski Bożej.

2021-10-05 10:32

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Budować na trwałych fundamentach

Zachęcamy do wspólnej modlitwy, do głębokiej i czystej miłości, do przebaczania sobie i akceptacji woli Bożej – mówią Anna i Paweł Złotkowscy, małżeństwo z 18-letnim stażem.

Monika Kanabrodzka: Jaką tworzą Państwo rodzinę i jak stawiają czoła współczesnym zagrożeniom? Anna i Paweł Złotkowscy: Bóg obdarzył nas jak dotąd trójką wspaniałych dzieci. Nasz najstarszy syn Wiktor ma 14 lat, Lenka 11 a Michalina 5. Myślimy, iż największym zagrożeniem dla współczesnej rodziny jest cyfrowy świat, tzn. internet i gry komputerowe. Znamy te zagrożenia i staramy się na bieżąco je niwelować. Nasze problemy są najczęściej związane z wychowaniem dzieci, począwszy od przeżywania dzieciństwa przez nasze córki i okresu dojrzewania przez naszego syna. Dokładamy starań, aby jak najwięcej czasu poświęcać naszym dzieciom, szczerze o wszystkim z nimi rozmawiać, nie mieć przed nimi żadnych tajemnic. Staramy się być autorytetami dla naszych pociech i nie mylimy miłości z pobłażliwością. Dla przykładu, wspólnie spożywamy posiłki, uczestniczymy w Eucharystii oaz spędzamy czas wolny. Po skończonej pracy ok. godz. 18 razem wyruszamy na wycieczkę rowerową lub wspólnie oglądamy film, ostatnio także mecze piłki nożnej i siatkówkę. Każdego wieczoru modlimy się, błogosławimy siebie nawzajem i nasze dzieci, stawiając krzyżyk na ich czole. Ponadto raz w roku wyjeżdżamy na rekolekcje rodzinne.
CZYTAJ DALEJ

Stygmaty św. Franciszka z Asyżu

[ TEMATY ]

Św. Franciszek z Asyżu

flickr.com

17 września w kalendarzu liturgicznym przypada święto Stygmatów św. Franciszka z Asyżu. Odwołuje się ono do wydarzenia z 1224 r. na górze La Verna, podczas którego św. Franciszek z Asyżu otrzymał dar stygmatów, ślady męki Chrystusa. Był to pierwszy historycznie udokumentowany przypadek tego typu mistycznego doświadczenia w historii chrześcijaństwa.

W życiu św. Franciszka z Asyżu (1182-1226) szczególne miejsce zajmowała kontemplacja wcielenia Chrystusa. Niespełna rok po urządzeniu w Greccio inscenizacji biblijnej narodzenia Pana Jezusa, Franciszek trwał na modlitwie i czterdziestodniowym poście ku czci Michała Archanioła. W 1224 roku, najprawdopodobniej 14 września rano, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, kiedy na górze La Verna (popularnie zwanej w Polsce Alwernią), modlił się i kontemplował mękę Chrystusa, otrzymał na swoim ciele niezwykły dar - stygmaty.
CZYTAJ DALEJ

Warszawa: pogrzeb szczątków Ofiar Zbrodni Katyńskiej

2025-09-17 14:34

[ TEMATY ]

Warszawa

pogrzeb

zbrodnia katyńska

PAP/Leszek Szymański

W katedrze polowej odbył się w środę pogrzeb szczątków Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Mszy św. z udziałem Prezydenta RP Karola Nawrockiego przewodniczył biskup polowy Wiesław Lechowicz. W homilii podkreślił znaczenie pamięci i prawdy, które - jak mówił - są fundamentem wolności i życia wspólnotowego narodu. W krypcie świątyni złożono 15 czaszek oraz materiał kostny zebrany podczas badań ekshumacyjnych prowadzonych w latach 90.

Przed ołtarzem umieszczono 16 urn ze szczątkami Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Stanął przy nich posterunek honorowy żołnierzy Wojska Polskiego, funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i Służby Więziennej. Obecne były poczty sztandarowe udekorowane kirem. Oprawę muzyczną zapewnił Chór Reprezentacyjnego Zespołu Wojska Polskiego. Dla wiernych i mieszkańców Warszawy przed świątynią ustawiono telebim.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję