Bardzo głośno ostatnio w mediach lewicowo-liberalnych o Kraśniku, w którym Rada Miasta przyjęła uchwałę o Karcie Praw Rodziny. W oczach zwolenników tęczowej rewolucji jest to przykład homofobii, choć w samym dokumencie nie ma na ten temat ani słowa.
Niebezpieczny precedens
Umieszczenie miasta na czarnej liście rzekomych stref „wolnych od LGBT” jest ewidentną mistyfikacją, cynicznie wykorzystywaną przeciw Polsce przez rzeczników lewackiego postępu w Europie, a ostatnio nawet w USA. Ponieważ Kraśnik mimo ukarania wstrzymaniem funduszy unijnych nie wycofał się z podjętej wcześniej decyzji, wytworzono wokół niego atmosferę skandalu, który ma kompromitować „polski ciemnogród” w oczach całej Europy oraz zastraszyć innych potencjalnych naśladowców. Zwolennicy uchwały powoływali się na głosy mieszkańców, którzy prosili o podjęcie kroków, które ich zdaniem miałyby zapobiegać agresji ze strony aktywistów LGBT, znanej z innych miejsc w kraju. Przykład Kraśnika może oburzać rzeczników tęczowej rewolucji, gdyż tworzy niebezpieczny precedens: oto jest miasto, które ma odwagę występować otwarcie w obronie wartości tradycyjnej rodziny, co więcej, jest gotowe oprzeć się szantażowi finansowemu w imię chrześcijańskich wartości. Kraśnik nie po raz pierwszy staje na froncie walki o wartości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Historia lubi się powtarzać
Wśród mieszkańców żywe jest wspomnienie batalii, którą stoczyli w walce o budowę kościoła w czasach komunistycznych. Kraśnik Fabryczny w planach komunistów miał być, tak jak Nowa Huta, miastem czerwonego proletariatu – bez Boga, czyli bez kościoła. Pod koniec lat 50-tych XX wieku mieszkańcy osady wznieśli pod lasem krzyż, przy którym gromadzili się na nabożeństwa majowe i Różaniec. Po pewnym czasie w to miejsce zaczęli przyjeżdżać księża z pobliskich parafii, by odprawiać Msze św. Zrobiono ołtarz polowy, przy którym 200 dzieci przyjęło I Komunię św. W 1959 r. komuniści postanowili przerwać „wywrotową działalność”, która nie miała oficjalnej zgody władz. Zdecydowano o rozebraniu ołtarza, jednak ludzie nie zamierzali kapitulować. Wiele z osób, które broniły krzyża, zostało aresztowanych; byli bici i torturowani. Wytworzono wśród mieszkańców atmosferę zastraszenia, wygenerowano głębokie podziały. Byli tacy, którym złamano kariery zawodowe, inni stracili mieszkania, na innych wymuszano deklaracje w sprawie wyparcia się wiary. Krzyż został porąbany i wyrzucony w pole. Po latach opór mieszkańców przyniósł owoce. W 1978 r. w miejscu, gdzie wyrzucono resztki krzyża, zaczęła się budowa kościoła św. Józefa Robotnika.
Kraśnik nie po raz pierwszy stanął na froncie walki o wartości.
Kto ma rację?
Kraśnik, w którym – jak zapewniają mieszkańcy – jest miejsce dla wszystkich, nie powinien zostać osamotniony w swym oporze. Dlatego dobrze się stało, że w gminach, które z powodu przyjęcia Karty Praw Rodziny zostały zagrożone pozbawieniem funduszy unijnych, rodzi się pomysł ścigania przez prokuraturę aktywisty, który bezprawnie i niezgodnie z prawdą wywiesza na tablicach wjazdowych do tych miejscowości tablice informujące o strefach „wolnych od LGBT”. Szanujemy osoby związane z LGBT, ale nie akceptujemy ich poglądów, a zwłaszcza stosowanej przez nie coraz częściej przemocy i nie możemy biernie godzić się na agresję i kłamstwo, które niszczą życie społeczne.