Parafia, w której od początku posługują księża marianie, powstała 37 lat temu. Aktualnie mieszka tutaj ok. 15 tys. osób. Pomiędzy blokami z lat 70. wciąż wciskane są nowe, w miejsca osiedlowych zieleńców. Ale, jak zauważa ks. Rafał Zalewski, duszpasterz młodzieży i katecheta, jeden z czterech parafialnych kapłanów, młode rodziny coraz rzadziej szukają bliskości Kościoła. Siła parafii opiera się więc na seniorach, choć oferta duszpasterska adresowana jest do wszystkich grup wiekowych, a na terenie są 3 szkoły podstawowe, w której księża marianie uczą religii.
– Zgłasza się do nas coraz więcej osób, które potrzebują różnego rodzaju pomocy – opowiada ks. Rafał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Sporo jest owdowiałych, a niektórzy są nawet bezdzietni. Naprzeciw ich potrzebom, wychodzą nasi wolontariusze. Kiedy zaczęła się kwarantanna, zachęcaliśmy seniorów i chorych, aby zostali w domu. Ogłosiliśmy gotowość przynoszenia im zakupów i leków. Było zainteresowanie. Zgłosili się też parafianie, którzy chcieli pomagać. Ja również osobiście odwiedzałem część takich osób. Na osiedlu zawiązała się także dodatkowa pomoc sąsiedzka.
Reklama
Księża marianie byli gotowi do posługi, ale jednocześnie ściśle stosowali się do zaleceń sanitarnych. Wierni mieli do dyspozycji górny i dolny kościół oraz kaplicę. Sami rygorystycznie pilnowali, aby liczba osób na Mszach św. nie została przekroczona. Do dziś nikt z parafian nie zachorował na Covid-19.
– To, co się wydarzyło, dla mnie było traumatyczne. Czułam ogromną tęsknotę za wspólnotą, naszymi księżmi, a najsilniej odbierałam brak Komunii św. Myślałam, że będzie możliwość przyjęcia poza Eucharystią, ale ksiądz nie chciał nikogo narażać – mówi Niedzieli pani Teresa i dodaje: – Wtedy pomyślałam: „Panie Boże, to po coś jest”. Do momentu wybuchu pandemii Komunia św. była dla mnie czymś oczywistym. Przychodzę i mam. Komunia św. duchowa była zdecydowanie niewystarczająca.
Pani Teresa szybko odkryła, że okres pandemii dał jej okazję do głębszego kontaktu duchowego z Panem Bogiem i możliwość zastanowienia się nad tym, co jest dla niej najważniejsze w życiu. Codziennie czytała i rozważała fragmenty Pisma Świętego. Dzięki pomocy wnuka poznała internet, który dał jej możliwość uczestnictwa w rekolekcjach i Mszy św. Kobieta przyznaje, że całkowicie zaufała Bogu w kwestii zdrowia i choć nie narażała się niepotrzebnie, nawet na moment nie uległa sączącej się zewsząd panice. – Doszłam do wniosku: maseczki, rękawiczki, tak. Ale jeśli Pan Bóg nie będzie chciał mnie dłużej tutaj zachować, nic mi to nie da – podkreśla.
Rodzina pani Teresy była zaniepokojona taką postawą, ale wkrótce jej przykład sprawił, że także najbliżsi zacieśnili swoją więź duchową i codziennie uczestniczyli w praktykach religijnych. Dlatego na sytuację społeczną wynikłą ze stanu epidemii parafianka patrzy nie tylko w kategoriach straty. Podobne przemyślenia ma ks. Rafał.
– Pod pewnym względem była to dla każdego również łaska. Możliwość, aby zatęsknić za tym, co mamy na co dzień, i czego nie cenimy. Mogliśmy zobaczyć, na czym faktycznie polega nasza wiara i relacja z Panem Bogiem – podkreśla kapłan.