Przepis na Zalesie Górne jest bardzo prosty. Wystarczy wsiąść do pociągu, by uciec z rozgrzanej, dusznej i betonowej Warszawy. Na miejscu poczujemy się jak na prawdziwych wakacjach – jest las, woda, mnóstwo atrakcji turystycznych dla całych rodzin, znajdziemy tu także oazę duchową w iście góralskim stylu – kościół św. Huberta. Tak właśnie prezentuje się Zalesie Górne. Podróż do tego urokliwego miejsca trwa ok. 30 minut. Warszawscy seniorzy, dzieci i wszyscy posiadacze „karty warszawiaka” nie muszą nawet kupować żadnych biletów i ponosić dodatkowych kosztów. Przyjeżdżając tutaj, możemy podziwiać dorodny las. W pobliżu znajduje się dolinka rzeczki Zielonej bogatej w stawy, a pomiędzy nią i osiedlem piaszczyste wydmy. To wszystko sprawia, że Zalesie Górne jest idealnym miejscem na sobotnią lub niedzielną wycieczkę poza miasto. Ta piękna osada jest najpopularniejszą miejscowością turystyczną w Lasach Chojnowskich. Osiedle domów jednorodzinnych i letniskowych zostało zaprojektowane w typie miasta ogrodu w starym drzewostanie sosnowo-dębowym. Nawet uliczki noszą fikuśne nazwy, np.: Leśnych Boginek, Wiekowej Sosny, Sinych Mgieł, Sarenek, Młodych Wilcząt.
Reklama
W najbliższej okolicy znajduje się rzeka Zielona, gdzie dzięki zaporom powstały sztuczne jeziora i stawy rybne. Jest to gratka dla miłośników sportów wodnych i wędkarstwa. Dlatego, jeśli ktoś chce odpocząć na łonie natury, to w Zalesiu znajdzie ku temu wiele okazji. Upalny dzień, jaki zapewne jeszcze nie raz czeka nas tego lata, najlepiej zacząć w Zalesiu orzeźwiającą kąpielą w basenie. Woda w nim pozyskiwana jest ze źródła głębinowego, można mieć więc pewność co do jej czystości. Na okolicznych stawach popływać można rowerem wodnym albo spróbować swych sił na nartach wodnych. Tuż obok znajduje się park linowy oraz „Dzielnica Filmowa”, czyli park rozrywki, w którym zobaczymy eksponaty nawiązujące bezpośrednio do filmów, np.: strefę Jurassic Park, samochody z filmów o Mad Maxie, Astony Martiny Jamesa Bonda czy statek Star Trek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Osiedle II RP
Powstanie Zalesia Górnego jest potwierdzeniem faktu, że warszawiacy od zawsze szukali urokliwych miejsc w okolicy, by uciec z zatłoczonej stolicy. Marzenie o własnym domu pośród leśnych drzew nie jest nowym zjawiskiem, bo przecież przed II wojna światową tzw. miasta ogrody powstawały jak grzyby po deszczu.
Zalesie Górne jest właśnie jednym z takich nowoczesnych osiedli II RP. Swoją historią sięga 1930 r. Ale prawdziwy rozkwit zawdzięcza budowie kolei w 1933 r. Gdy rozpoczęto budowę linii kolejowej do Radomia, na jej pierwszym odcinku zaprojektowano niewiele stacji (Piaseczno, Chynów, Warka). Stacja w Zalesiu Górnym powstała jedynie z tej przyczyny, że koszty budowy i zatrudnienia zawiadowcy zgodził się ponieść Jan Witold Wisłocki, założyciel Zalesia Górnego.
Reklama
Historia rodziny Wisłockich może być doskonałym materiałem na film fabularny. Wszechstronnie wykształcony polski inżynier musiał w 1917 r. uciekać z Petersburga przed rewolucją bolszewicką, a po odzyskaniu niepodległości Jan Witold Wisłocki mieszkał w Warszawie i prowadził świetnie prosperującą firmę. Zalesie Górne było realizacją jego kolejnego marzenia. Tu osiadł wraz z żoną i córkami. Podczas wojny obie córki walczyły: jedna w Armii Krajowej, a druga w Narodowych Siłach Zbrojnych. Po wojnie Jan Witold Wisłocki stracił swoją firmę i majątek, a jego córka Zofia Wisłocka przez kilka lat była więziona i wielokrotnie przesłuchiwana w „słynnym” więzieniu przy Rakowieckiej.
Rodzina była, oczywiście, związana z Kościołem. Po śmierci Zofii Wisłockiej rodzinny dom przejęła Fundacja Odrodzenie, która służy lokalnej społeczności. Prezesem fundacji jest ks. Władysław Duda, dawny wikariusz w kościele w parafii św. Huberta w Zalesiu, a obecnie dyrektor Hospicjum Domowego przy kościele św. Zygmunta w Warszawie na Bielanach.
Wspólnota wspólnot
Urzekające i czyste lasy skrywają w sobie jeszcze jedno szczególne miejsce – kościół św. Huberta, patrona leśników i myśliwych. Początki kościoła w Zalesiu datuje się na lata trzydzieste ubiegłego wieku. Społeczność nowego osiedla szybko zaczęła myśleć także o potrzebach duchowych i powstał komitet budowy kościoła. Drewnianą kaplicę zdążyli wybudować przed wojną i poświęcić ją w czerwcu 1939 r.
Zalesie rozrastało się także po wojnie i kaplica stała się zbyt mała. Pod koniec lat osiemdziesiątych, dzięki staraniom śp. ks. Jana Marcjana, wybudowana została świątynia w obecnym kształcie – powstał kościół dolny i górny – w którą wkomponowano istniejącą kaplicę. A całość ma elementy góralskiego stylu sakralnego.
Reklama
Parafia liczy ok. 2,5 tys. mieszkańców. W niedzielnych Mszach św. uczestniczy ponad połowa (1,7 tys.) wiernych – to bardzo wysoki odsetek tzw. dominicantes. Wspólnota wiernych jest więc bardzo żywa. – Jest dużo młodych osób zaangażowanych w życie parafialne. Ok. 120 osób należy w naszej parafii do Odnowy w Duchu Świętym. Najwięcej jest też osób w oazie w całej archidiecezji – mówi z dumą ks. Krzysztof Grzejszczyk, proboszcz parafii. W parafii prężnie działa także Żywy Różaniec, jest dwunastu nadzwyczajnych szafarzy Najświętszego Sakramentu, sześćdziesięciu ministrantów i lektorów, duża grupa bielanek. Po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie w parafii powstała grupa młodzieżowa „Zostaw ślad”, która skupia ok. trzydziestu osób. Jest trzydziestu pięciu mężczyzn św. Józefa, a także grupa charyzmatyczna „Święta Rodzina”.
W Ruchu Światło-Życie od lat zaangażowana jest Katarzyna Czublun. Jej zdaniem oaza wzmacnia młodzież do stawiania czoła wyzwaniom współczesnego świata. – Dzięki oazie młodzi uczą się mierzyć ze wszystkim, co oferuje im świat, walczyć o swoje i mówić, że Jezus to żywa osoba, z którą mam relację, a nie „Bozia” na rysunku – mówi Czublun. – Tworzymy Kościół jako wspólnotę wspólnot, która wychodzi na zewnątrz, zaprasza i jest otwarta na innych. I chce innym dawać nadzieję, aby młodzi mieli poczucie swojej wartości, bo jest im coraz trudniej – dodaje.
Szpitalik małżeński
Z Zalesia pochodził ks. prof. Wojciech Danielski, który został następcą sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego jako krajowy moderator Ruchu Światło-Życie. – Wojtuś przystąpił do pierwszej Komunii św. w kaplicy św. Huberta. Tutaj też przyjechał odprawić swoją Mszę św. prymicyjną w 1958 r. – wspomina Barbara Danielska, młodsza siostra znanego w Polsce liturgisty, kapłana archidiecezji warszawskiej.
Ks. Danielski – podobnie jak bł. ks. Popiełuszko – chodził codziennie rano 4 km, aby służyć do Mszy św. – Jako alumn mawiał: „Seminarium to sanktuarium – jakim tu jesteś, takim będziesz kapłanem! Musisz być świętym! Dosłownie. Świętych kapłanów potrzeba, jeśli mają uczyć innych świętości” – przytacza słowa brata Barbara Danielska.
Reklama
Wielką troską proboszcza jest duszpasterstwo małżeństw i rodzin. Wychodząc naprzeciw problemom i trudnościom, z którymi się borykają, ks. Grzejszczyk wspólnie z parafianami w odremontowanym domu parafialnym stworzył „Szpitalik małżeński”. Ta nazwa nie jest przypadkowa. – Leczymy tu relacje, wzajemną miłość małżonków. Ludzie dzisiaj są wyniszczani przez pracę, pośpiech, rytm życia, robienie kariery i nie pilnują tego, co najważniejsze dla relacji, to im się wydaje takie oczywiste i w pewnym momencie coś im się zaczyna psuć. A tu mogą to naprawić – mówi proboszcz zalesiańskiej parafii.
W szpitaliku są dwa segmenty dla małżeństw, które mogą przyjechać na weekend, kilka dni albo tydzień, by podreperować „zdrowie” swojego małżeństwa. – To jest specyfika mojego duszpasterstwa, bo ja mam „bzika” od wielu lat na punkcie duszpasterstwa rodzin i całe moje życie kapłańskie związane jest z takim duszpasterstwem – przyznaje ks. Grzejszczyk i podkreśla, że jest bardzo ważne, by młodzi widzieli zdrowe małżeństwa, zaangażowane w Kościele.
Przy parafii działa także duży dom rekolekcyjny im. św. Jana Pawła II, który gości rocznie około 2 tys. osób.
– W domu rekolekcyjnym pomagają i służą przede wszystkim małżeństwa, ale jesteśmy także otwarci na młodzież i środowiska szeroko pojętej odnowy Kościoła – zachęca proboszcz.
Parafia 100 świętych
Reklama
Największą radością ks. Grzejszczyka są, rzecz jasna, zaangażowani parafianie, którzy mają świadomość żywego i ewangelicznego Kościoła. Ale drugą wielką radość kapłana stanowią przybywający do kościoła święci. – W zeszłym roku otrzymaliśmy relikwie naszego patrona św. Huberta z VI wieku od biskupa Liege. A wraz z tymi relikwiami otrzymaliśmy relikwie jeszcze innych pięciu świętych czczonych w tamtym regionie: św. Lamberta, św. Serwacego, św. Remakla, św. Hadelina i św. Trudo – nie kryje radości ks. Grzejszczyk, bo Zalesie Górne jest jedną z trzech parafii w Polsce mogących poszczycić się posiadaniem relikwii patrona leśników i myśliwych.
Rozkwit kultu świętych w parafii zaczął się osiem lat temu, kiedy do parafii przybyły relikwie św. Jana Pawła II, św. Perpetuy i św. Felicyty, św. Cypriana, św. Bernadetty Soubirous, św. Ludwika IX, św. Karola Boromeusza, św. Krystyny oraz św. Ojca Pio. Od tamtej pory sukcesywnie świętych w Zalesiu przybywa. Obecnie jest ich już ok. stu. – To moi najlepsi parafianie, którzy idą do przodu i wciąż wspierają w tym, co najważniejsze – uśmiecha się ks. Grzejszczyk i wskazuje na duże relikwiarium, w którym już przygotowane jest miejsce na kolejne relikwie.
Relikwie w Zalesiu Górnym nie tylko są kolekcjonowane, ale służą do szerzenia kultu świętych. Św. Jan Paweł II czczony jest w ostatni poniedziałek miesiąca, bo w ostatni poniedziałek czerwca parafia otrzymała jego relikwie, każdego 22. dnia miesiąca odbywa się nabożeństwo do św. Rity, w ostatnią niedzielę miesiąca na przemian parafianie modlą się za wstawiennictwem św. Wojciecha albo św. Stanisława, w pierwsze piątki miesiąca polecają się opiece św. Marii Małgorzaty Alacoque, a w pierwsze soboty – Dzieci fatimskich. Parafia posiada relikwie również m.in. św. Antoniego z Padwy, św. Igancego z Loyoli, św. Franciszka, św. Teresy Wielkiej i św. Tereski od Jezusa, św. Jana od Krzyża, a także większości ważnych beatyfikowanych i kanonizowanych dla naszego narodu osób.
Szczególnie uroczystą oprawę ma odpust św. Huberta w niedzielę po 3 listopada. – Św. Hubert miał ogromny dar uwalniania ludzi od złych duchów, więc np. dwa lata temu zaprosiliśmy na odpust egzorcystę, a wcześniej zapraszałem kapłanów, którzy przedstawiali jakiś aspekt życia naszego patrona. Św. Hubert jechał do ludzi, nie siedział w samej katedrze, aby głosić Ewangelię, a w jego czasach to wymagało ogromnej odwagi i męstwa – zaznacza proboszcz zalesiańskiej parafii.