Człowiek bywa mało pokorny wobec języka, którym się posługuje. Czasami wypowiadane słowa bezczelnie zawłaszcza, bezmyślnie przeinacza ich sens. A potem się dziwi, że słowa te owocują tragicznymi wydarzeniami i ostatecznie obracają się przeciwko niemu samemu.
Jednak cóż złego jest w słowach „Róbta, co chceta” czy „Gramy do końca świata i jeden dzień dłużej”? Przecież w pierwszym przypadku to pochwała wolności, a nawet nawiązanie do Augustynowego „Kochaj i rób, co chcesz”, a w drugim przypadku to przekonanie, że świadczenie dobra nie zna granic czasowych i będzie trwało nawet po skończeniu świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tymczasem „Róbta, co chceta” to nie jest nawiązanie do powiedzenia św. Augustyna, ale jego prostackie zawłaszczenie. Poza tym św. Augustyn zaczął od słowa „kochaj”, co całemu wyrażeniu nadaje charakter, owszem, pochwały wolności, ale odpowiedzialnej i przeżywanej w duchu ewangelicznej miłości Boga i bliźniego.
Przekonanie natomiast, że można grać lub robić cokolwiek innego, nawet najlepszego, „jeden dzień dłużej” po końcu świata, to brak pokory człowieka i bezmyślne rzucanie wyzwania Panu Bogu.