Reklama

Czy ludzie żyją w luksusie kosztem biednych?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiele zastrzeżeń wobec prywatnej własności jest związanych z dystrybucją dochodów. Ludzie często w najlepszych intencjach uważają za nieuczciwe, że wąska grupa żyje w luksusie, podczas gdy inni posiadają niewiele. Sympatyzuję z poglądem, że ludzie zamożni są moralnie zobowiązani do dzielenia się swym bogactwem z posiadającymi mniej. Nie znaczy to jednak, że państwo jest właściwą agencją do redystrybucji ich bogactwa.

Znacząca liczba ludzi żywi zastrzeżenia wobec relatywnie lepszej pozycji bogatych z powodu elementarnego nieporozumienia co do źródła pochodzenia bogactwa. Wierzą oni, że żyjący w luksusie rozkoszują się nim na koszt pozostałych, żyjących w biedzie. Jest to generalnie nieprawda.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Świat nie jest grą o sumie zerowej. Bogactwo świata nie jest ograniczone w taki sposób, że w podziale jedni dostają mniej, a inni więcej. Bogactwo można uzyskać, zabierając je innym, albo można je także stworzyć przez własne umotywowane działanie. Gdy tak się dzieje, bogactwo okazuje się czystym dodatkiem do dobrobytu społeczeństwa. Znaczący wzrost majątku per capita, mający miejsce od czasów rewolucji przemysłowej, zaistniał głównie dzięki tworzeniu bogactwa, a nie dzięki odbieraniu go innym.

Reklama

W warunkach dobrze określonych i stosowanych praw własności jedynymi transakcjami, w które ludzie wchodzą, są transakcje „o sumie dodatniej”, czyli tworzące bogactwo – te, które zawierane są dlatego, że strony transakcji sądzą, iż w jej rezultacie znajdą się w lepszej sytuacji. W społeczeństwie zapewniającym prawo własności ludzie będą wymieniać swoje mienie tylko dobrowolnie i tylko wtedy, kiedy ujrzą w wymianie możliwość poprawienia swej sytuacji. Ludzie, z którymi się umawiają, będą robić to samo – wchodzić w transakcje tylko wtedy, kiedy będą się spodziewać, że w rezultacie ich sytuacja się poprawi.

„Świat o sumie zerowej”, w którym da się zakumulować więcej bogactwa tylko w drodze pomniejszania cudzego bogactwa, jest możliwy jedynie w sytuacji braku praw własności. W takim świecie ludzie – czy to jako samodzielni bandyci i rabusie, czy używając władzy rządu – mogą uzyskać zarząd nad zasobami bez zgody ich właścicieli.

Reklama

Niektórzy krytycy twierdzą, że wiele transakcji rynkowych nie jest dobrowolnych, że niektórych ludzi okoliczności zmuszają do wejścia w transakcję, której nie chcą. Argumentują np., że pracodawca zatrudniający pracowników wyzyskuje ich, płacąc im najniższe możliwe stawki. Ale w społeczeństwie, w którym ludzie działają swobodnie, bez przymusu, przyjęcie takiej oferty oznacza, że nie oferowali lepszych stawek. Pracodawca poszerza możliwości pechowców. Przepis narzucający minimalną stawkę godzinową w wysokości 13 zł zamyka możliwości dla tych, których praca jest warta tylko 10 zł. Jedynym sposobem, w jaki rząd – w przeciwieństwie do sektora prywatnego działającego przez dobrowolne dawanie – może pomóc tym pechowcom, jest danie im majątku zabranego komuś innemu. Ale fakt, że właściciele majątku zwykle go wytwarzają, a nie odbierają komuś innemu, przemawia przeciw takiej redystrybucji. Osoba, której twórcze wysiłki pomnażają sumę bogactwa bez pomniejszania dobrobytu innych, wydaje się mieć moralne prawo do tego nowo wytworzonego bogactwa. Inną sprawą w systemie prywatnej własności opartym na procesach rynkowych jest to, że bogacenie się bogatych z grubsza odzwierciedla to, jak wiele ci bogaci dodali do bogactwa innych ludzi. W systemie rynkowym jedyną drogą stania się bogatym jest zadowolenie mas. Henry Ford przysłużył się masom swoim samochodem, zaspokajając ich potrzebę relatywnie taniego transportu, i stał się nieopisanie bogaty. Henry Royce wybrał służenie tylko ludziom o wysokich dochodach przez produkcję drogiego samochodu i nie stał się bogaty w podobnym stopniu. Karanie ludzi postępujących jak Henry Ford przez zabieranie im przemocą dużej części dochodu wydaje się nie do przyjęcia.

Niestety, błędny pogląd o „sumie zerowej” jest raczej przeważający. Wielu uczestników dyskusji o ubóstwie krajów Trzeciego Świata wierzy, że gdyby zamożnym krajom nie powodziło się tak dobrze, biedne kraje byłyby bogatsze. Choć z pewnością jest możliwe, że część bogactwa niektórych ludzi została odebrana innym, nie jest to reguła. Jeżeli zdarzają się tego rodzaju transfery, rozwiązaniem jest przyjęcie reżimu chroniącego prawo własności.

Przewrotne jest przy tym to, że pogląd o „sumie zerowej” często pogarsza warunki na rynku. Jego wyznawcy często popierają polityczną realokację praw na wielką skalę. Taka realokacja zachęca wszystkich, niemalże zmusza, do wzięcia udziału w walce. Wojna kosztuje – zarówno wtedy, kiedy toczy się na polach bitew, jak i wtedy, kiedy trwa w korytarzach Sejmu. Gdy rząd ma możliwość rozdawania licznych przywilejów, wielu obywateli o nie współzawodniczy, a inni aktywnie walczą o utrzymanie swoich praw. Końcowy wynik zwykle jest taki, że po realokacji pozostaje mniej bogactwa, niż było przed jej przeprowadzeniem.

2018-12-18 10:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarła S. M. Dionizja Anna Sollik SMCB

2025-01-04 15:04

[ TEMATY ]

św. Karol Boromeusz

s. Dioniza Anna Sokolik

Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia

Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza

Zmarła S. M. Dionizja Anna Sollik SMCB

Zmarła S. M. Dionizja Anna Sollik SMCB

Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy żegna s. Dionizję Annę Sollik, która odeszła do Domu Ojca 2 stycznia 2025 r. w wieku 80 lat i w 59. roku profesji zakonnej.

Siostra Dionizja urodziła się 28 czerwca 1944 r. w Tarnowskich Górach. Przed wstąpieniem do Zgromadzenia pracowała w administracji Domu Opieki dla Dorosłych Caritas w Bytomiu, prowadzonym przez siostry Boromeuszki. W 1961 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy. Śluby zakonne złożyła w 1965 r., a w 1969 r. śluby wieczyste. W latach 60. studiowała m.in. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim na wydziale Filozofii Chrześcijańskiej ze specjalizacją filozoficzno-psychologiczną.
CZYTAJ DALEJ

Bóg chce, abyśmy wchodzili w nowy rok z sercem wdzięcznym za to, kim jesteśmy!

2025-01-03 07:35

[ TEMATY ]

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Bóg chce, abyśmy wchodzili w nowy rok z sercem wdzięcznym za to, kim jesteśmy i co robimy, wdzięczni za ludzi, których spotkaliśmy w roku minionym i wielu z nich nadal jest z nami. Bóg liczy, że będę Mu wdzięczny za tych, z którymi współpracujemy, ale też i za tych, którzy są dla nas źródłem trudności, zmartwień, cierpienia itd. Bo skoro On jest Panem wszystkiego, zatem także obecność obok mnie ludzi tzw. przykrych, uciążliwych, ma służyć czemuś dobremu!

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.
CZYTAJ DALEJ

Kościół na Haiti: ręka wyciągnięta do najuboższych

2025-01-04 16:16

[ TEMATY ]

Kościół

Haiti

migranci

jezuici

najubożsi

Vatican Media

Ludność Haiti doświadcza skutków przemocy, a także katastrof naturalnych. Na zdjęciu efekt trzęsienia ziemi

Ludność Haiti doświadcza skutków przemocy, a także katastrof naturalnych. Na zdjęciu efekt trzęsienia ziemi

Na Haiti, w jednym z najbiedniejszych krajów świata, ojcowie jezuici pomagają migrantom, niosąc misję podkreślania godności każdej osoby ludzkiej.

Jezuicka Służba Migrantów na Haiti od ponad dwudziestu lat wspiera, służy i broni praw i godności migrantów oraz osób przesiedlonych. Jak mówi szef misji, ks. Germain Clerveau, są to zadania wpisane w misję społeczną Towarzystwa Jezusowego, która jest również misją Kościoła powszechnego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję