Doskonale wiem, że ciało nieustannie ciągnie nas poza modlitwę. Człowiek jest także wyobraźnią, a ona zręcznie nas wyciąga na długie podróże z dala od Boga... Od dawna więc uważam, że modlitwa może przybierać realne kształty tylko w nocy. W ciemności oświeca nas tylko Bóg. Tak jak Jakub, i za przykładem mnichów, ważne jest nauczyć się modlić w środku nocy, w czasie, gdy całe stworzenie szuka snu. Nocna modlitwa zanurza nas na nowo w mrokach śmierci Jezusa Chrystusa, której pamiątkę sprawujemy podczas liturgii Nocy Paschalnej. A wtedy, jak pisze Thomas Merton w „Znaku Jonasza”: „Ciemność jest jak źródło, z którego wyjdziemy obmyci i jaśniejący, by zobaczyć siebie wzajemnie już nie osobno, ale jako jedno w Zmartwychwstałym Chrystusie”.
Przez modlitwę człowiek zostaje stworzony na nowo w niezmierzoności Boga; jest ona malutkim uprzedzeniem wieczności. Przez modlitwę stajemy się podobni do Chrystusa, który chętnie trwał na skupieniu całymi nocami: „W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga” (Łk 6, 12).
Za: „Bóg albo nic. Rozmowa o wierze”. Z kard. Robertem Sarahem rozmawia Nicolas Diat. Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2016.
Pomóż w rozwoju naszego portalu