Reklama

Aspekty

O dobrym uzależnieniu, miłości do pióra i kapłaństwie, Czyli o twórczości Jerzego Hajdugi

Poeta to nie zawód, bycie poetą to powołanie. Poeci niezawodowi, czyli tacy, których profesją jest coś innego niż pisanie (choć profesjonalni), piszą przy okazji codziennego życia, powiem nawet więcej – na marginesie życia, jakby komentując je z boku

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 13/2018, str. IV

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum ks. Jerzego Hajdugi

Ks. Jerzy Hajduga, kapłan polskiej prowincji Kanoników Regularnych Laterańskich, pracuje w Drezdenku

Ks. Jerzy Hajduga, kapłan polskiej prowincji Kanoników Regularnych Laterańskich, pracuje w Drezdenku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ujmuje to wcale ważności ich pisarstwu, po prostu, i tutaj umówmy się, zazwyczaj poetą jest się przy okazji wykonywania innego zawodu (tak, ukrywam w tym zdaniu smutną konstatację, że z pisania trudno wyżyć). Gdyby więc zrobić quiz, polegający na odgadnięciu na podstawie wierszy profesji autora tomiku „Jeszcze”, mało kto rozwikłałby tę zagadkę bezbłędnie. Jak to? Ksiądz? Rację miał ks. Andrzej Draguła, który kwintesencję twórczości ks. Jerzego Hajdugi ujął w słowach: „Te wiersze to chyba najbardziej nieksiężowska poezja ze wszystkich znanych mi księży poetów. Próżno szukać tu wierszy religijnych, Bóg nie pojawia się zbyt często, jeśli jest, to raczej Deus absconditus – Bóg ukryty”. Rozwijanie tego wątku byłoby zbędnym truizmem. Wolę w tym miejscu oddać głos samemu poecie, który odkrywa warsztat swojej pracy i tajniki procesu twórczego.

Marta Wiatrzyk-Iwaniec: – Jak wyglądał prapoczątek Księdza pisania i publikowania?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

ks. Jerzy Hajduga CRL: – Zaczęło się to już w tzw. młodości, gdy się miało naście lat, wówczas popularne były czasopisma „Na Przełaj” i „Radar”. Wysyłałem wiersze najpierw do tych czasopism, a później już do pism ogólnopolskich, profesjonalnych, literackich typu „Tygodnik Kulturalny”. Trochę byłem stremowany, bo to już było poważne pismo, przecież tam redaktorem był Tadeusz Nowak. Ale kiedy się okazało, że przyjęli moje wiersze, stałem się odważniejszy w ich wysyłaniu. Publikacja pierwszego tomiku poetyckiego była propozycją z zewnątrz. Opublikowałem w Wydawnictwie Miniatura tomik „Nawrócenie św. Augustyna” w 1989 r. Miło wspominam całą otoczkę tego pierwszego wydania.

– Potem były nastepne publikacje aż do najnowszego tomiku „Jeszcze”. Jaki jest sens tytułu i myśl przewodnia?

– Wiersz, jak to wiersz, pisałem pod wpływem chwili, wrażeń, nie było jakiejś specjalnej myśli przewodniej. Kiedy nazbierało się trochę tych wierszy, przekazałem je redaktorowi moich książek, Karolowi Francuzikowi, nota bene jest to mój były uczeń – uczył się przy mnie pisać wiersze i on właśnie redagował później ten tomik. Byłem ciekawy, co wybierze, bo samemu wybierać jest trudno, musi być jakiś dystans, więc zawsze oddaję wiersze w inne ręce. Później była sprawa tytułu. Miałem na myśli własny, ale on wybrał „Jeszcze”. Ktoś by powiedział, że może taki mało poetycki, bo zwykle moje tomiki mają tytuły bardzo poetyckie, typu: „Wynajęty widok” czy „Rozmilczam się na wiele głosów”, a tu jedno słowo: jeszcze. Ja miałem tytuł, który mi pasował jakiś długi czas, a był to tytuł wiersza, który w tomiku występuje jako ostatni: „Będzie dobrze”, ale, niestety, uznałem, że przy dzisiejszej polityce, kiedy się mówi o dobrej zmianie, to mogłoby to być źle odczytane, a nie chciałem wejść w jakieś konotacje polityczne i stąd zgodziłem się na tytuł „Jeszcze”.

– Wiersze Księdza rodzą się czy przychodzą z zewnątrz? Poetą się Ksiądz urodził czy został?

Reklama

– Myślę, że się urodziłem, bo to „coś”, ten imperatyw pisania, jest w człowieku, to na pewno dar, tego się nie można jakoś nauczyć, a moje wiersze się rodzą z doświadczeń. Coś we mnie zostaje, jakaś fraza, nawet słowo, i robi się taki moment, że się człowiek chce rozpisać. Kiedyś moje wiersze były dłuższe, bardziej rozpisane, teraz lubię formy krótkie, lubię miniatury i lepiej się czuję w tych formach, nie jestem rozgadany na poematy. Próbowałem dłuższych form, wydałem nawet dwa tomy felietonów, ale później już zarzuciłem ten typ pisarstwa. Lepiej się czuję w poezji i krótszych formach.

– Pisanie bierze się z nadmiaru czy niedosytu?

– Nadmiar czy niedosyt... hmm. Chyba i to, i to. Dużo wrażeń to nadmiar, prawda? I to jest twórcze, ale nie jest tak, że od razu zapisuję, bo nie chodzę z piórem i z kartką papieru. Ale później zostaje w człowieku jakiś niedosyt i z czasem sobie dopowiadam, wyobrażam pewne odczucia i wrażenia, zapisuję. Tak powstaje wiersz.


– Napisał Ksiądz pewien wiersz, który nie wszedł do tomiku „Jeszcze”, ale opublikował go Ksiądz na swoim blogu. Nosi tytuł: „Kto pierwszy”.
Przytoczę go tutaj:
wychodzimy z siebie
jak z nałogu
tobie się
udało

Dla mnie piękno tego wiersza zawiera się w tym, że w miniaturowej formie wyraża głębokie treści. Zastanawiałam się po jego przeczytaniu, czy Ksiądz ma odwagę wysłowienia, czy nie boi się posądzeń bądź niezrozumienia, bo to jest wiersz, który odniosłabym do relacji damsko-męskiej, może nawet do jakichś relacji toksycznych...

Reklama

– Często się zdarza u mnie, że ludzie odczytują moje wiersze nawet jako erotyki. Ja się wcale nie buntuję, bo w moich wierszach rzeczywiście jestem bardzo otwarty w uczuciach i może każdy coś dla siebie odnaleźć. Tak, jestem księdzem, ale chcę, by każdy coś wziął dla siebie po przeczytaniu moich wierszy, i wierzący, i niewierzący, by wiersz potrącił uczucia każdego... By potrącił to, czym ktoś żyje, codziennością, a więc nie tylko sacrum, ale i profanum. Często zauważam, że to się ludziom podoba, że ja, jako ksiadz, piszę w ten sposób, że poruszam struny ludzkich emocji. Ten wiersz długo we mnie siedział, nie mogłem go jakoś wysłowić i w nim się wyrazić, aż przyszedł taki moment, że go uchwyciłem. W tym wierszu jest wiele uczuć, prawda? Myślę, że on jest bliski każdemu i każdy sobie może go na swój język i na swoje przeżycia przełożyć, i niech tak go odczyta, jak chce.

– Tłumaczono Księdza poezję na niemiecki i angielski. Czy pisarstwo pomaga, czy przeszkadza w kapłaństwie?

– Bardzo pomaga! Przede wszystkim, co jest ważne, uwrażliwia mnie na słowo, a wiadomo, że my się posługujemy w kapłaństwie słowem, chociażby homilie itd. Brewiarz i psalmy ukazują piękno i czystość języka polskiego, a język jest często okaleczony i ja, jako poeta, chcę zachowywać to piękno języka.

– Ksiądz poeta czy poeta ksiądz? Jaka jest kolejność?

Reklama

– Ha, ha... Jeśli to są dary, to najpierw pisałem i publikowałem, prawda? Do seminarium wstąpiłem późno, mając lat 28, a nie jako maturzysta, ale dziękuję przede wszystkim Bogu, że jestem księdzem. Bycie poetą to jest taki dodatek do mojego kapłaństwa, czy w ogóle do człowieczeństwa. Ujmę to w ten sposób: ksiądz i poeta, żeby zachować to, co czuję najbardziej i za co dziękuję najwięcej. Przede wszystkim jestem księdzem, a przy okazji, będąc księdzem, cieszę się, że mogę pisać. Nawiasem mówiąc, to w latach 80. ub. wieku zaczęto czytać i doceniać księży poetów. Ks. Jan Twardowski, ks. Janusz Pasierb. Wcale się nie wstydzę, że jestem księdzem, ale też nie narzucam się kapłaństwem ani w życiu, ani w swoich wierszach. W moim pisaniu duże znaczenie odegrał fakt, że od 12 lat jestem kapelanem szpitala. Do kapelaństwa też trzeba było dojrzeć, polubiłem tę posługę wśród chorych. Właściwe i ta posługa, i równoległe z nią pisarstwo przechodziły pewne etapy. Pierwszy z nich wywołał wiele emocji. Na początku zadręczałem się właściwie cierpieniem, którego byłem świadkiem. Widziałem parafian – ludzi na ulicy, a potem przykutych do łóżka, którzy właściwie czekają już na śmierć. Powstały wiersze, które zebrałem w tomik zatytułowany „Odpocząć od cudu”. Byłem wtedy monotematyczny. Dobrze, że trochę wyszedłem z tego tematu. Dobrze, że teraz odzywają się struny człowieka zwykłego i radosnego, i lirycznego, a nie tylko ściany i łóżka szpitalne. Dalej spotykam się z chorobami, ale już jakbym powrócił do tej swojej nuty codziennej, tej lirycznej, miłosnej, samotnej. Fakt kapelaństwa miał wpływ na pisanie przez jakiś moment, teraz też na pewno ma, ale już mniejszy.

– Czy ma Ksiądz mistrza literackiego?

– Tak, od początku był nim Tadeusz Różewicz oraz Zbigniew Herbert, czyli klasycy. Z eksperymentów słownych – Białoszewski, z księży: Twardowski, Pasierb, z żyjących – Wacław Oszajca, Jan Sachoń, ale jeśli chodzi o księży, to mało jest dla mnie mistrzów. Czytam klasykę, współczesnych piszących poetów. I tak odkryłem chociażby poezję Krystyny Miłobędzkiej. Cenię Świetlickego, Krynickiego, Lipską. Z prozy też zaglądam do klasyków, czytuję ostatnio Myśliwskiego.

– Czy można pisać wiersze w oderwaniu od tradycji literackiej, czy może bawi się Ksiądz postmodenizmem?


– W tym tomiku wychodzi, że lubię się bawić słowem, lubię dźwięk słów, świetnie to zauważył na moim spotkaniu autorskim Karol Francuzik, przytaczając wiersz pt. „Wieczniej”:
nie bo
niebo

Ten tekst trzeba widzieć, trudno o eksperymentach opowiadać, prawda? Francuzik tutaj zauważył te gry słowne, ale to chyba tak mi zostało po Białoszewskim. Lubię zawieszenia i niedopowiedzenia, które zatrzymują, żeby nie było kropki. To otwiera potencjał do wielu odczytań. Nie lubię kropek.

– A co to jest Kotłownia?

Reklama

– Kotłownia to jest bardzo dobre miejsce. Jest to rzeczywiście kotłownia w podziemiach naszego kościoła. Kilka lat temu, może 10-12, zrobiono tam remont i powstało świetne miejsce. Ówczesny proboszcz zezwolił, by wystawiano tam drobne formy artystyczne, spektakle, odbyło się kilka spotkań autorskich. Wystawiono tam m.in. „Ten pusty krzyż”, do którego napisałem scenariusz. Trzy lata temu pojawił się tam aktor zawodowy, parafianian, Bartek Bandura, który wyżywa się w tym miejscu artystycznie, zapraszając do współpracy kolegów.

– Na Księdza blogu widnieje zdjęcie, w którym trzyma Ksiądz ołówek tak, jak się trzyma papierosa. Czy jest Ksiądz uzależniony od pisania?

– Myślę, że tak, teraz to już tak, teraz by mi tego brakowało. To już jest moja codzienność. Gdybym przestał pisać, to nie byłbym sobą, o, tak bym to powiedział. To mi pomaga, każdy ma jakieś zajęcia, hobby, jedni jeżdżą na ryby, inni robią jeszcze coś innego, a pisanie to jest coś, co mi pomaga żyć, spędzać wieczory, przemyśliwać pewne sprawy związane z kazaniami czy rozważaniami związanymi z kapłaństwem, a wszystko się to tak ładnie łączy. W tym sensie – tak, jestem uzależniony od pisania.

2018-03-28 10:57

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

5 pytań do … Pana Szymona Szynkowskiego vel Sęka

[ TEMATY ]

wywiad

5 pytań do...

Archiwum prywatne

Szymon Szynkowski

Szymon Szynkowski

5 pytań do … Pana Szymona Szynkowskiego vel Sęka – sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, pełnomocnika rządu do spraw polskiego przewodnictwa w Grupie Wyszehradzkiej

Piotr Grzybowski:Panie Ministrze, zacznijmy od chyba najgorętszego dziś tematu: protestów społecznych po - w powszechnej ocenie uznanych za sfałszowane - wyborach prezydenckich na Białorusi. Czy dla naszych służb dyplomatycznych było to zaskoczeniem? Szymon Szynkowski vel Sęk: Dla nas nie było to zaskoczenie. Wiedzieliśmy, że jest niestety duże prawdopodobieństwo, że wybory nie będą przeprowadzone w sposób przejrzysty i demokratyczny, i że napotka to na opór białoruskiego społeczeństwa. Natomiast – dla nas nie, ale dla niektórych naszych zachodnich partnerów z UE myślę, że skala i długotrwałość tych protestów była zaskoczeniem. Przecież wiadomo, że wcześniejsze wybory również budziły wątpliwości, choć skala fałszerstw nie była aż tak duża, jak w przypadku tych ostatnich, więc teraz zarówno skala manipulacji, jak i skala oporu wobec manipulacji jest bardzo duża. My przyglądamy się sytuacji na Białorusi od wielu lat, więc trudno, żebyśmy w tej kwestii byli czymś zaskoczeni. PG: Czy w związku z tym MSZ ma wypracowane scenariusze, które Polska będzie realizować? SSvS: Tak, oczywiście. My nie poruszamy się tylko w sferze ogólnych deklaracji politycznych, potępiających to, co wydarzyło się w trakcie wyborów na Białorusi, czy wspierających dialog ze społeczeństwem i domagających się tego dialogu i rezygnacji z użycia siły, czy represji. To byłoby zbyt mało. My proponujemy bardzo konkretny plan działań dla Białorusi, z konkretnym finansowaniem na poziomie na razie naszego planu krajowego - ok. 12 mln euro, czyli 50 mln zł. Natomiast będziemy też proponować wspólnie z Grupą Wyszehradzką, bo w tej chwili finalizowane są uzgodnienia w zakresie propozycji tzw. Planu Marshalla, czyli czegoś, co jest nazywane Planem Marshalla dla Białorusi, takiej wielopunktowej propozycji wsparcia, która mogłaby zostać zaoferowana w sytuacji, w której na Białorusi doszłoby do demokratycznych zmian. Mowa tutaj zarówno o liberalizacji wizowej, jak i ułatwieniach dla małych i średnich przedsiębiorstw i specjalnym funduszu wsparcia. To zostało już zaprezentowane przez Premiera Mateusza Morawieckiego szefowej Komisji Europejskiej i będzie prezentowane przez całą Grupę Wyszehradzką, której przewodzimy, na forum Rady Europejskiej w najbliższych dniach. PG: Pytanie już do Pana jako pełnomocnika rządu do spraw polskiego przewodnictwa w Grupie Wyszehradzkiej: czy jest realne wypracowanie planu działania Grupy wobec sytuacji na Białorusi? SSvS: Tak. Dzisiaj Grupa Wyszehradzka finalizuje prace nad tym bardzo konkretnym planem wsparcia ze strony UE dla Białorusi na poziomie gospodarczym. To jest jeden z elementów, który chcemy oferować Białorusi, ale – co ważne - w ramach współpracy Wyszehradzkiej, bo w ten sposób możemy łatwiej na poziom unijny przenieść naszą propozycję. Oczywiście na poziomie krajowym mamy 5-punktowy plan, który dzisiaj jest realizowany, zarówno w zakresie wsparcia NGO, jak i wspierania dostępności rynku pracy dla osób, które muszą wyjechać z Białorusi, chcą przyjechać do Polski. Propozycje na poziomie unijnym liberalizacji wizowej wynikają też z tego, że jest ok. 800 tys. wiz unijnych wydanych w ostatnich latach. 400 tys. tych wiz wydały polskie konsulaty, więc to Polska jest krajem, który najaktywniej wspiera Białoruś, także w zakresie wsparcia dla obywateli tego kraju, jak również możliwość ich przyjazdu do Unii Europejskiej, czy pracy w UE. Chcemy, żeby było to wsparcie systemowe, w które zaangażują się wszyscy nasi unijni partnerzy. Wokół tego udało się, co też jest sukcesem Polski, wybudować konsensus Grupy Wyszehradzkiej. Przecież wiemy, że mamy w Grupie Wyszehradzkiej przyjaciół, partnerów, ale bywają także różnice zdań. W tej sprawie nie ma różnicy zdań. Grupa Wyszehradzka będzie prezentowała to wsparcie za tydzień, na forum Rady UE. PG: Końcem lipca powołano nową inicjatywę - Trójkąt Lubelski. W jakim celu? SSvS: Jak się okazało, Trójkąt Lubelski powołany w drugiej połowie lipca, swoją zasadność funkcjonowania dowiódł już w pierwszych tygodniach, bo chwilę później rozpoczął się kryzys na Białorusi, związany właśnie z niedemokratycznymi wyborami i w tym formacie są również prowadzone dyskusje. Litwa, Polska i Ukraina to kraje sąsiedzkie Białorusi, w których interesie leży stabilność sytuacji w tym kraju. Litwa i Polska dyskutują o wyzwaniach w różnych innych formatach, np. „Bukaresztańskiej 9” w kontekście bezpieczeństwa, w ramach współpracy Polski z krajami bałtyckimi. Ukraina była z tych dyskusji do tej pory wyłączona, bo w tych formatach nie uczestniczy. W związku z tym uznaliśmy, że trzeba stworzyć format sąsiedzki, który będzie właśnie miejscem do włączania również Ukrainy w dyskusję na tematy bieżące. Takim najbardziej bieżącym tematem, siłą rzeczy niestety dla Trójkąta Lubelskiego oczywistym jest sytuacja na Białorusi, ale też szerzej dyskusje o polityce bezpieczeństwa w regionie, w gronie krajów, które mają podobne spojrzenie na zagrożenia, które płyną ze wschodu. Dzisiaj Trójkąt, który koordynuje pan wiceminister Marcin Przydacz jest doskonałym formatem do tego, żeby koordynować też działania z ważnym państwem nieunijnym, czyli Ukrainą. PG: Wrócił Pan minister kilka dni temu z Wilna, gdzie podpisane zostało Strategiczne Partnerstwo Polsko-Litewskie. Czy to początek Unii Lubelskiej 2.0? SSvS: Nie, choć nawiązań historycznych podczas tego spotkania było całkiem sporo, począwszy od tego, że na początku swojego wystąpienia Pan Premier Skvernelis wskazał, że to pierwsze takie spotkanie od 230 lat. Po drugie, w wystąpieniach premierów obecne były nawiązania do wspólnych tegorocznych obchodów rocznicy Bitwy pod Grunwaldem i planowanych przyszłorocznych obchodów Konstytucji 3 maja, jak to się mówi zaręczenia wzajemnego obu narodów. To będzie też taka historyczna okazja do podkreślania tego, co nas łączy. Natomiast to jest tylko fundament do budowania dzisiaj naszej bardzo bliskiej współpracy, która już ma swój dorobek. Współpracujemy znowu w wielu formatach międzynarodowych ważnych UE, NATO, ale także regionalnych: Trójmorze, współpraca Bałtycka, czy choćby ten najnowszy wspomniany wcześniej Trójkąt Lubelski. To jest oczywiście tylko narzędzie do osiągania konkretnych celów. Te cele dzisiaj Litwa i Polska potrafią definiować: to jest wspólne wspieranie Białorusi. Litwa też tu jest bardzo aktywnym aktorem, przypomnę, że przed chwilą Minister Spraw Zagranicznych Litwy Pan Linkieviczus był w Waszyngtonie, rozmawiał o tych sprawach, więc koordynujemy tutaj działania wspólne. Na forum Rady Europejskiej także Polska i Litwa mówią w tych sprawach wspólnym, bardzo mocnym głosem, ale też w ogóle koordynujemy współpracę gospodarczą. Konsultacje międzyrządowe, co bardzo jest ważne, żeby podkreślić miały swój bardzo konkretny wymiar: podpisano dwie umowy z zakresu współpracy przy rozbudowie infrastruktury transportowej, kolejowej, podpisano deklarację o współpracy strategicznej przez Premierów, podpisano bardzo ważny harmonogram wdrażania zmian oświatowych, które sprawią, że Polacy mieszkający na Litwie będą mieli zwiększoną dostępność do nauczania języka polskiego, co jest problemem od lat niezałatwionym. Tutaj jest duża szansa na postęp. Wreszcie jest TVP Wilno i przy okazji już nie samych konsultacji, ale też w związku z wizytą w Wilnie Pana Premiera, mieliśmy okazję podpisać list intencyjny, który po roku funkcjonowania z dużymi sukcesami TVP Wilno da w przyszłości tej telewizji nową siedzibę, w Domu Polskim w Wilnie, rozbudowanym ze środków MSZ. Wejdzie tam telewizja, młody zespół dziennikarzy z Wileńszczyzny, który już dzisiaj mówi ciekawie o życiu na Wileńszczyźnie, ale też mówi dobrze o Polsce, o polskiej historii, kulturze, tradycji. Jak Pan widzi w czasie tej bardzo intensywnej wizyty wiele spraw zostało nie tylko poruszonych ale i załatwionych. Naprawdę byłem pod wrażeniem, jak skuteczna może być dyplomacja w kontekście konsultacji międzyrządowych. Pod wodzą Premiera kilkunastu ministrów, każdy z konkretną agendą spraw, które chce załatwić, jedzie tam, sprawy mają postęp i wracamy z konkretnym dorobkiem. To w dyplomacji nie jest reguła, bo czasami kończy się na jakiś ogólnych dyskusjach, tu zaś mamy solidny konkret.
CZYTAJ DALEJ

Słynny już na świecie film „Najświętsze serce” trafi do polskich kin!

2025-12-05 10:12

[ TEMATY ]

film

Najświętsze Serce

Karol Porwich/Niedziela

Fenomen francuskiego kina religijnego wreszcie zobaczą polscy widzowie. Głośny film „Najświętsze serce” („Sacré Coeur”) – produkcja, która we Francji stała się sensacją i nieoczekiwanym przebojem box office’u – wejdzie do polskich kin 20 lutego 2026 r. Dystrybutorem jest Rafael Film.

„Najświętsze serce”, wyreżyserowane przez Sabrinę i Stevena Gunnell, zaskoczyło francuską branżę filmową już w pierwszym tygodniu wyświetlania: uzyskało najlepszy od 2021 r. wynik liczby widzów na jedno wyświetlenie. Mimo skromnego budżetu i braku znanych nazwisk film przyciągnął tłumy – przed kinami ustawiały się kolejki, a widzowie opuszczali seanse głęboko poruszeni. Dodatkowej rozgłosu dodały kontrowersje: zakaz ekspozycji plakatów w metrze i na dworcach czy odwołanie seansów w Marsylii tylko zwiększyły zainteresowanie publiczności. W kilka tygodni film obejrzało ponad 400 tys. widzów.
CZYTAJ DALEJ

Mikołajowa zupa i czekolady dla bezdomnych

2025-12-05 20:59

Małgorzata Pabis

Prawdziwe Mikołajowe czekolady oraz ciepły posiłek otrzymali dziś rano podopieczni Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.

Produkty zostały zakupione przez Kościół rektoralny Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach ze środków zgromadzonych na Funduszu Miłosierdzia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję