Do norweskiego Bodø przyleciałem powietrznym tramwajem. Wysiadłem na trzecim przystanku. Samolot lądował średnio co pół godziny. Do ostatniego portu lotniczego dotarła nas ósemka.
Właśnie tu, w Bodø, jest niewielka katolicka parafia. Ojciec Olsen zgotował mi swoimi opowieściami niezwykle ciekawy wieczór, przedłużający się w noc. Trudno co prawda nazwać to wieczorem, gdyż dobrze po północy słońce wciąż trzymało się wysokiego pułapu. Zasiedliśmy przy kominku, który często płonie nawet podczas letnich nocy. Olsen rozpoczął swoją opowieść. Bardzo osobistą. Przez długie lata był luteraninem, więcej – był pastorem. Od dwóch lat jest katolickim księdzem. Podczas tych zwierzeń można było zauważyć, jak przez olbrzymie okna długie promienie nocnego słońca rzucały swe światło na dom pełen książek. Historycznych i biblijnych. Dogmatycznych i liturgicznych. Katolickich i protestanckich. Dogłębna lektura, czternastoletnia refleksja, studia w Oslo i poszukiwanie Kościoła, którego obraz Łukasz utrwalił na kartach Dziejów Apostolskich – to wszystko doprowadziło Olsena do podjęcia radykalnej decyzji o konwersji do Kościoła katolickiego. A zaczęło się wtedy, gdy jako kapelan wojskowy dla ewangelików pełnił służbę w południowym Libanie. W całym kraju – mówi ks. Olsen, mając na myśli Norwegię – jest ok. osiemdziesięciu księży, z czego trzydziestu to Norwegowie. Niemal wszyscy z nich to konwertyci. Do konwersji dochodzi z różnych powodów. Jedni szukają swej tożsamości historycznej i odkrywają, że Norwegia była krajem katolickim. Inni – jak Olsen – dochodzą do katolicyzmu przez długą refleksję teologiczną. – Z moją decyzją o konwersji było trochę tak, jak w przypowieści o zaczynie – mówi. – Początkowo była to nieśmiała myśl, która w końcu objęła cały umysł i serce, „aż się wszystko zakwasiło” (por. Mt 13, 33).
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC będzie przewodniczył polskojęzycznej Mszy św. podczas uroczystości jubileuszowych Roku Świętego, dedykowanych seminarzystom i kapłanom. Wygłosi również dla nich katechezę, poświęconą tematowi kapłanów, jako głosicieli nadziei.
Polskojęzyczna Msza św. dla uczestników jubileuszych spotkań seminarzystów i kapłanów zostanie odprawiona we wtorek, 24 czerwca o godz. 18.00 w rzymskiej bazylice Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego (Santa Maria in Aracoeli) na Wzgórzu Kapitolińskim. Eucharystia, której będzie przewodniczył abp Tadeusz Wojda SAC, zgromadzi ponad 200 seminarzystów, którzy przyjadą do Rzymu z jubileuszową pielgrzymką, a także towarzyszących im kapłanów. Za służbę ołtarza odpowiadać będą klerycy diecezji siedleckiej, natomiast śpiewy podczas liturgii będą animowali alumni seminarium krakowskiego.
Tego jeszcze „nie grali”: oficjalna reprezentacja satanistów była obecna na paradzie równości w Warszawie. Ciekawa jestem, czy ci biedni ludzie – uczestnicy parady – zdają sobie sprawę, że ulegli manipulacji, że weszli na niebezpieczną drogę duchowego zniewolenia? Może już opętania?
Centrum Warszawy. Wsiadam do metra, a tam w oczy rzucają się dwie panie. Jedna, koło sześćdziesiątki, ubrana w bluzkę w kolorach tęczy, jaskrawo zielone krótkie spodenki, na głowie ma kapelusz słomkowy z przyklejonymi kartkami z napisem: „Odpowiedzią jest miłość”. Ale to nie koniec. Na nogach ma coś w rodzaju tęczowych getrów z frędzlami i sandały w kolorze tęczy. W ręku trzyma dużą torbę z napisem: Berlin. Obok tej damy siedzi mężczyzna, pewnie 20 lat młodszy, cały na czarno, na twarzy maska psiego pyska (co chwila ją zakłada i zdejmuje), z tyłu zaś do spodni ma przyczepiony długi puszysty ogon. Czyli, jak dobrze rozumiem, jest przebrany za psa. Oboje udają się na paradę równości, która właśnie przechodzi ulicami Warszawy – pod patronatem prezydenta stolicy, z udziałem pracowników ambasady Niemiec.
Co wybory, co większa demonstracja, co burzliwszy dzień w mediach – powraca stare hasło: "wojna polsko-polska". Obraz dwóch obozów, okopanych na swoich pozycjach, niemożliwych do pogodzenia. Jakbyśmy byli narodem skazanym na wieczny konflikt, wzajemną pogardę i brak porozumienia. Ale ten obraz – choć popularny – jest z gruntu fałszywy.
Polacy od wieków spierali się o sprawy najważniejsze: o kształt państwa, gospodarkę, wartości, idee i relację z Kościołem, czy w końcu o politykę zagraniczną, miejsce Polski w Europie, o język i tożsamość. Te spory bywały ostre, ale same w sobie nie były zagrożeniem. Przeciwnie – bywały objawem życia i wolności ducha. Prawdziwe niebezpieczeństwo zaczynało się wtedy, gdy ktoś uznawał, że jego racja jest tak absolutna, że wolno mu w jej imię zdradzić wspólnotę.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.