Reklama

Głos z Torunia

To On ma być uwielbiony

Posługa stałego akolity przez pewien czas wzbudzała wątpliwości wśród wiernych, bo jak to możliwe, że Komunię św. podaje mężczyzna z obrączką na palcu? Jednak Pan Bóg wie, co robi i choć wszechmocny, to potrzebuje być zaniesiony, a czasem nawet zawieziony na rowerze.
O byciu akolitą stałym z Tadeuszem Tomaszewskim rozmawia Joanna Kruczyńska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JOANNA KRUCZYŃSKA: – Jak zdecydował Pan się na bycie stałym akolitą?

TADEUSZ TOMASZEWSKI: – Jestem na drodze formacji świeckiego karmelu. W pewnym momencie poczułem chęć pogłębienia życia duchowego i wewnętrzne przynaglenie do diakonatu stałego. Kiedyś pracowałem w Domu Pomocy Społecznej i widziałem, że kapelan nie był w stanie dotrzeć zawsze, gdy ktoś tego potrzebował. I tak pomyślałem, że mając taką funkcję, można byłoby temu zaradzić. Powiedziałem o tym księdzu proboszczowi, a on polecił mi najpierw akolitat.

Archiwum T. Tomaszowskiego

– Kim jest stały akolita?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Formacja przygotowująca do tej funkcji trwa 2 lata. Pierwszy rok przygotowuje do stałego lektoratu, a drugi już konkretnie do akolitatu. Akolita posługuje przy ołtarzu, jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii św. Może także przewodniczyć nabożeństwom, wystawić Najświętszy Sakrament do adoracji czy zanosić Pana Jezusa chorym. Posługi akolity udzielił mi bp Józef Szamocki w Niedzielę Palmową 2015 r.

– W jaki sposób realizuje Pan to posłannictwo?

Reklama

– Chodziłem co niedzielę do kapłana, pallotyna, brata mojego sąsiada, a teraz do trzech rodzin. Z reguły jestem na Mszy św. o godz. 9, a potem idę z Panem Jezusem właśnie do nich. Są z tego powodu szczęśliwi, bo sami nie mogą przyjść do kościoła. Chodzę też w święta i uroczystości nakazane. W pierwsze soboty nadal chodzą kapłani, którzy spowiadają, a jednocześnie przekazują informacje, że jest taka możliwość, by przyjmować Komunię św. co niedzielę. W wakacje, gdy kapłani mają czas na odpoczynek lub wyjazdy duszpasterskie, chodzimy też do Domu Pomocy Społecznej. Jesteśmy jedną z parafii, która ma najwięcej akolitów, bo aż dziesięciu. W całej diecezji jest nas ok. stu. Dla kapłanów to duża pomoc.

– Jak Pan wspomina pierwsze chwile posługi?

– Najtrudniej było, kiedy pierwszy raz przystąpiłem do rozdawania Pana Jezusa na Mszy św. Bardzo skupiałem się na tym, czy dobrze komunikuję, miałem wypieki na twarzy, trzęsące się ręce. Jak kładłem Pana Jezusa na języku to było różnie, trafiłem lub nie. Utrudnieniem był mój niski wzrost. Któregoś razu pomyślałem: Panie Jezu, przecież tak być nie może. I wtedy przyszła myśl, bym w nieco inny sposób układał dłoń. I przestało być tak źle.

– Trudności natury technicznej dało się pokonać. A aspekt duchowy?

– Przeżycie duchowe jest niesamowite! To zderzenie z wielką świętością, bo przecież bierze się Pana Jezusa do zawsze niegodnych rąk. Podczas formacji byliśmy informowani, by się nie zrażać, jeżeli zobaczymy, że ktoś idzie do Komunii św. i nagle skręca, by nie przyjść do nas, a do kapłana. U mnie na początku było kilka takich sytuacji. Myślę jednak, że ludzie już się do nas przekonali i czują, że ta posługa to potrzeba i znak czasów.

– Człowiek, który podaje Pana Jezusa i ma obrączkę na palcu, wcale nie ma tych rąk brudniejszych niż ksiądz...

Reklama

– Akolita, który nie dochowuje wierności obranej drodze, siłą odśrodkową, sam przez siebie, zostanie wyrzucony z tej funkcji, bo nie da się pogodzić świętości, którą trzymam w dłoni, i nie-świętości we własnym życiu.
Kiedy idę z Panem Jezusem po ulicy, dużo osób nie wie, o co chodzi, niektórzy skiną głową, ale są też i tacy, którzy klękają. Na początku miałem z tym problem. Nie klękali przede mną, ale przed Jezusem, więc jakoś tak w pokorze kuliłem się w sobie. Przy którejś takiej sytuacji przystanąłem i podniosłem Pana Jezusa do góry, bo to On ma być uwielbiony. I tak zostało. Jak człowiek pyta, to Pan Bóg odpowiada i daje dobre, naturalne rozwiązania. Kontakt z Bogiem jest zdecydowanie pogłębiony. Jak komunikuję, to czuję: Panie, to jesteś Ty, a jak niosę Go w bursie na piersi to doskonała okazja, by z Nim porozmawiać.

– Nie obyło się bez problemów, ale potrzeba takiej posługi jest na tyle duża, że Pan Bóg na pytania odpowiedział i problemy porozwiązywał.

– Tak. Ta posługa niesie ze sobą widoczne konsekwencje w życiu małżeńskim i rodzinnym, bo bycie akolitą zobowiązuje do dawania świadectwa, z czym nie ma problemu, jeśli człowiek ma Mistrza z Nazaretu za swojego nauczyciela. Widzę to przy różnych rzeczach, nie, że nieobyczajnych, ale takich, które można robić, gdy się nie jest akolitą, ale nie robi się ich, akolitą będąc. To jest dobre, bo wówczas bycie uczniem staje się takie konkretne. Widzę to na przykład w pracy, gdzie mam duże pole do dawania świadectwa. Bycie akolitą wymaga pewnego poświęcenia, choć głównie w kwestii organizacyjnej. Potrzebna też jest akceptacja rodziny.

– Dla wierzących małżonków Bóg jest na pierwszym miejscu, potem jest współmałżonek, dzieci itd. Czy ta posługa nie kłóci się z taką hierarchią, kiedy żona w ławce, a mąż po drugiej stronie ołtarza?

Reklama

– Nie, nie kłóci się. Kiedy żona do mnie przystąpiła do Komunii św., bardzo się wzruszyłem. Mówiłem do niej: „Ciało Chrystusa”. Nie sądziłem, że w małżeństwie coś takiego jest możliwe! Było to dla nas wielkie, religijne przeżycie. Natomiast to, że jesteśmy oddzielnie niczemu nie przeszkadza. Wydaje mi się nawet, że jeżeli ta posługa jest dobrze przeżywana, to żona potrafi być dumna z tego, że ma męża po tamtej stronie ołtarza.

– Dzisiaj Pan Jezus nie pojedzie do ludzi na osiołku. Dzisiaj trzeba Go zanieść i Pan właśnie to robi.

– O, kiedyś nawet na rowerze Pana Jezusa wiozłem! Myślę sobie: Panie Jezu, osiołkiem jeździłeś, autem, samolotem pewnie też, to teraz jeszcze rowerem. Jest Bogiem, ale potrzebuje tego roweru. I wydaje mi się, że Pan Jezus się cieszy, iż może iść do tych, do których bez nas może by nie dotarł.

2017-04-19 14:17

Ocena: +6 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Premier udzielił wywiadu BBC; tematem m.in. współpraca w ramach NATO i sytuacja na granicy

Premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu stacji BBC World Service; tematami rozmowy były m.in. sytuacja na granicy polsko-białoruskiej, współpraca w ramach NATO i potencjalne zagrożenia ze strony Rosji. Emisja w sobotę.

"Zapraszam do obejrzenia wywiadu, jakiego udzieliłem stacji BBC World Service. W rozmowie z Katya Adler mówię głównie na temat bieżących wydarzeń geopolitycznych – sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, współpracy z NATO i potencjalnych zagrożeniach ze strony Rosji" - napisał w czwartek wieczorem na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joachim i św. Anna - rodzice, dziadkowie i wychowawcy

Imiona rodziców Maryi i zarazem dziadków Jezusa są nam dobrze znane. Wynika to z faktu, że ich kult w Polsce jest dość rozpowszechniony. Zapewne powodem tego jest nasze, pełne sentymentu, podejście do kobiecej części rodu Jezusa. Kochamy mocno Najświętszą Maryję Pannę i swą miłość przelewamy również na Jej matkę - św. Annę. Dlatego liturgiczne wspomnienie św. Anny i św. Joachima cieszy się u nas tak dużymi względami. Współcześnie czcimy rodziców Maryi wspólnie, choć początkowo przeważał kult św. Anny. Przywędrował on do Polski już w XIV wieku, kiedy Stolica Apostolska ustaliła datę święta na 26 lipca. Zawsze wyjątkową czcią otaczano babcię Jezusa na Śląsku. Do dziś największej czci doznaje ona na Górze św. Anny k. Opola, gdzie znajduje się cudowna figura tej Świętej. Przedstawia ona św. Annę piastującą dwoje dzieci: Maryję i Jezusa, dlatego powszechnie jest nazywana Świętą Anną Samotrzecią - co można tłumaczyć „we troje razem”. O św. Joachimie i św. Annie nie wiemy jednak za dużo. Pismo Święte o nich nie wspomina. Trochę więcej światła na te postaci rzuca jeden z apokryfów - Protoewangelia Jakuba z końca II wieku. Z niego właśnie dowiadujemy się o imionach dziadków Jezusa. Wiemy też, że byli oni długo bezdzietni. Dopiero wytrwała modlitwa Joachima przez czterdzieści dni na pustyni wyjednała łaskę u Boga. Dar dany im w podeszłym wieku został przepowiedziany przez anioła, który określił mającą się narodzić córkę jako „radość ziemi”. Zapewne św. Joachim i św. Anna byli dobrymi rodzicami, czego bezdyskusyjnym przykładem jest Maryja. Właśnie Ona przyjęła w pokorze Boże wybranie, spełniając Jego wolę wobec siebie. Podkreślił to sługa Boży Jan Paweł II 21 czerwca 1983 r. właśnie na Górze św. Anny, kiedy powiedział, że: „Syn Boży stał się człowiekiem dlatego, że Maryja stała się Jego Matką”. W wielkiej mierze Maryja mogła stać się Matką Zbawiciela dzięki dobremu wychowaniu, które otrzymała w domu rodzinnym. Warto więc postawić pytanie: Czy my potrafimy wyciągnąć z tego właściwe wnioski dla nas samych? Trzeba nam pytać o styl wychowywania naszych pociech. Z niego wynika ich stosunek do sacrum, do świata Bożych planów wobec każdego z naszych dzieci. Św. Joachim i św. Anna na pewno mieli świadomość tego, że ich obowiązkiem jest dobre przygotowanie Maryi do wypełnienia zadań, które Bóg przed Nią postawił.
CZYTAJ DALEJ

“Jesteście pielgrzymami nadziei, która nie zawodzi!” – Góralska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę

2025-07-25 20:24

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Kalwaria.eu

Ponad tysiąc pątników 44. Góralskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę uczestniczyło we Mszy św. w kalwaryjskiej bazylice. Eucharystii przewodniczył bp Andrzej Przybylski, biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej.

Witając pielgrzymów, kustosz sanktuarium powiedział:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję