Kto nie widział serialu albo widział tylko część z jego 13 odcinków, może to nadrobić.
W Dzień Kobiet, rok po premierze serialu w telewizji, w kinach pojawił się „Bodo”, tym razem jako prawie dwugodzinny, wykrojony z serialu film. Dosłownie wykrojony, bo można mieć wrażenie, że został zmontowany ze ścinków serialu. W wielu scenach pojawiają się, a potem nagle znikają postaci, których obecność (i... nieobecność) sugeruje, że pojawiły się nieprzypadkowo, był na nie czas i miejsce w serialu, ale nie ma już ich w kinie.
To powoduje, że gdy ktoś zna Eugeniusza Bodo jako jedną z największych gwiazd i ikon polskiego kina przedwojennego, postać barwną i kontrowersyjną, nie do końca rozpozna go w bohaterze filmu. Dla fanów, a szczególnie fanek Tomasza Schuchardta, grającego dojrzałego gwiazdora, jest dobra wiadomość – odwrotnie niż dla Antoniego Królikowskiego (grającego młodego Bodo) – film jak burza przechodzi przez jego młode lata i skupia się na tym, co było potem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu