Reklama

Requiescat in pace!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Prawie 10 tysięcy wiernych pożegnało 19 stycznia br. ordynariusza diecezji ełckiej bp. Edwarda Samsela. Jego ziemska pielgrzymka trwała 63 lata. Pozostawił po sobie ciepłe wspomnienia, niezapomniane rozmowy, pokorę i pogodę ducha. Wszyscy, którzy go znali, z niedowierzaniem przyjęli wiadomość o przedwczesnej śmierci Pasterza Kościoła ełckiego. Jego szczupła postać mocno wpisała się w pejzaż tak diecezji łomżyńskiej, jak i diecezji ełckiej. Zawsze opanowany, spokojny, uśmiechnięty, chociaż na jego twarzy niejednokrotnie rysował się odcień bólu. Nikt nie śmiał zapytać Księdza Biskupa, jaka jest tego przyczyna. Jego ogromna zaletą jako człowieka było interesowanie się sprawami swojej rodzinnej diecezji. Na ile mu czas pozwalał, zawsze przybywał do Łomży, do Myszyńca, do Czarni k. Myszyńca. Ukochał do końca ziemię kurpiowską. Często o niej wspominał w swoich rozmowach. Dlaczego tak często? Odpowiadał krótko: "Bo to moja matka".
Często rozmawialiśmy na uroczystościach kolejnych lat święceń kapłańskich. W Wysokiem Mazowieckiem, w Broku. Cieszył się, że on i koledzy tworzą taką nierozerwalną, zżytą wspólnotę. Zresztą o wspólnocie mówił bardzo często. Podczas kazań, podczas spotkań rekolekcyjnych z kapłanami. Do tworzenia prawdziwie kochającej się wspólnoty nawoływał także świeckich. "Siłą człowieka jest jego jedność i przywiązanie do Chrystusa" - mówił.
Ascetyczną postać Biskupa Edwarda znały doskonale dzieci i młodzież, które niejednokrotnie były błogosławione Biskupią ręką. Kolega kursowy zmarłego Biskupa, ks. Stefan Pupek, często gościł u siebie skromnego i pokornego biskupa Edwarda. Wspominali czasy seminaryjnego życia, sportowe rywalizacje, wyprawy po Polsce, wspólne, niekończące się modlitwy.
O zmarłym Biskupie Edwardzie można mówić wiele. I rzeczywiście ludzie często go wspominają. Jedni podkreślają jego mądrość, wywarzone odpowiedzi, roztropność, umiłowanie modlitwy. Wielu mówi wprost: "To był prawdziwie Biskup z powołania".
Pragnę Czytelnikom przedstawić kilka wypowiedzi ludzi, którzy na swojej drodze życia spotkali Biskupa Edwarda.

Magdalena Woźniak - uczennica z Ełku

Chociaż był wśród nas bardzo krótko, poznaliśmy go bardzo dobrze. Poznały go dzieci i młodzież, i dorośli. Od samego początku, kiedy stanął pośród nas, był taki niezwykły: cichy, pokorny. Nie chciał być zauważany. W naszej szkole niejeden raz mogłam się spotkać z takim określeniem dotyczącym Biskupa Edwarda: "Biskup, jak nie biskup".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Marcin - uczeń szkoły średniej

Udzielił mi sakramentu bierzmowania. Pamiętam, że był taki bardzo ojcowski. Miał dziwny wyraz twarzy. Taki spokojny, jakby w ogóle nie miał życiowych problemów. Może to dziwne, ale nawet moi koledzy wyrażali się o bp. Samselu bardzo pozytywnie. Często mówiliśmy o nim: "nasz Biskup".

Jadwiga Morawska - uczestniczka pogrzebu

Pamiętam go doskonale z wizyty kanonicznej w naszej parafii. To było kilka miesięcy po objęciu stanowiska ordynariusza diecezji ełckiej. Pamiętam, wszedł do naszej świątyni spokojnym krokiem, uśmiechnięty, a jednocześnie bardzo skupiony. Tak, bardzo skupiony. To od samego początku bardzo mi imponowało. Po zakończeniu Eucharystii podszedł do nas i cichym spokojnym głosem coś powiedział. Kiedy wracałam do domu razem z sąsiadkami, pamiętam, jak cieszyłyśmy się, że mamy takiego wspaniałego, rozmodlonego Biskupa. Nie długo Pan Bóg pozwolił nam się nim cieszyć. Miał pewnie wobec niego inne plany.

Stanisław Ceberek - senator

Reklama

Był prawdziwym Kurpiem. Kochał naszą małą ojczyznę. Zawsze można było na niego liczyć. Był wymagający wobec nas, ale i wobec siebie. Człowiek wielkiej modlitwy, bardzo wrażliwy na krzywdę drugiego człowieka. Był bardzo spokojny, opanowany, ale kiedy było trzeba, potrafił mocno zwrócić uwagę, nikogo jednak nie raniąc. Na koniec powiem tylko jedno: był dla nas - Kurpiów prawdziwym, kochającym ojcem.

Ks. Stefan Pupek - kolega kursowy

Prawdziwy przyjaciel. Zawsze miał czas dla drugiego człowieka. Zawsze go wysłuchał, poradził. Życzliwy, pełen radości i modlitwy. Chociaż urodził się w Myszyńcu, to Łomża była dla niego drugim domem. Interesował się każdym z nas. Wspaniały pilot podczas zagranicznych pielgrzymek. Chyba nikt nie znał Ziemi Świętej, tak jak on. To była jego pasja, którą zawsze z chęcią dzielił się z innymi.

Ks. Stanisław Dziekoński - diecezjalny wizytator katecheteczny

Reklama

W mojej pamięci bp. Edward pozostaje przede wszystkim jako wspaniały katecheta. Doskonale wypełniał naukę Kościoła o odpowiedzialności biskupa za katechezę. Niewątpliwie był zwiastunem wiary i autentycznym nauczycielem.
Przy spotkaniach prawie zawsze pytał, co nowego w katechezie. Można sądzić, że wyczuwał wpisaną w naturę katechezy konieczność ciągłego rozwoju, poszukiwania nowych form i sposobów pogłębienia w katechizowanych orędzia zbawczego. Troszczył się, by w przygotowaniu katechetów uwzględnić współczesne wymagania, jakie stają przed zwiastunem Dobrej Nowiny, przede wszystkim zaś, by katecheci posiedli dokładną znajomość nauki Kościoła oraz zapoznali się z osiągnięciami w zakresie dydaktyki i metodyki katechizacji.
Ksiądz Biskup w znakomity sposób realizował wysuwany przez dokumenty katechetyczne postulat, aby katecheza czerpała swe orędzie z Biblii. Ksiądz Biskup pozostaje dla wszystkich wzorem dobrego katechety, otwartego na realizację woli Boga i gotowego zawsze służyć człowiekowi.

Pan Wiesław - kierowca Biskupa Edwarda

Nie ma podobno ludzi niezastąpionych, a jednak. Byłem jego kierowcą przez kilka lat. Odwiedzaliśmy wiele parafii. Często widziałem, jak się modlił w czasie podróży. Wiele pytał, rozmawiał z ludźmi, zawsze wysłuchiwał do końca. Miał dziwną zdolność przyciągania do siebie ludzi. Wzbudzał zaufanie. Najbardziej zapamiętałem go z tego, że zawsze, każdego dnia pytał mnie o moją rodzinę: czy wszystko w porządku, czy dzieci zdrowe. Tym mnie ujął: mimo tak wielu obowiązków potrafił zatrzymać się także przy mnie. Zresztą przy każdym człowieku, najczęściej potrzebującym.

Każdy z nas ma swoją chrzcielnicę. Ta moja w Myszyńcu, wasza w katedrze i w wielu innych miejscach, jak w Wadowicach, gdzie podczas pierwszej podróży Jan Paweł II stanął przy swojej i wyznał wiarę i swoją miłość do Kościoła. Idąc za Prymasem i jego myśleniem, trzeba stawać przy swojej chrzcielnicy i odnawiać akt chrztu, konsekracji i zawierzenia.
W łomżyńskiem jest taki piękny zwyczaj - to matka po chrzcie świętym ofiaruje Matce Najświętszej urodzone dziecko, to ojciec klęczy przed wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. To jest wielkie wyzwanie dla rodziców, wychowawców, ale dla ojców szczególnie. Każdy z nas może powtórzyć niezależnie od dziś zajmowanego stanowiska, urzędu, obowiązku, co otrzymał od ojca i matki w dziedzictwie.
Z homilii bp. Edwarda Samsela

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej Niezbędnika Katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Dostępna jest również wersja PDF naszego Niezbędnika!

CZYTAJ DALEJ

Samarytanin otrzymuje od Jezusa misję: Idź!

2025-10-07 11:04

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Samarytanin otrzymuje od Jezusa misję: Idź! Znajdź tamtych, ciągle jeszcze zagubionych, pozbawionych wiary, którzy nie rozpoznali Dawcy życia, lecz zobaczyli we Mnie tylko zwyczajnego lekarza. Taką misję wyznacza Jezus także mnie.

Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
CZYTAJ DALEJ

Dziś mija 27 lat od kanonizacji Edyty Stein, świętej, która buduje mosty

2025-10-11 17:05

[ TEMATY ]

kanonizacja

św. Edyta Stein

27 lat

Towarzystwo im. Edyty Stein

Edyta Stein, nauczycielka w Spirze, 1926 r.

Edyta Stein, nauczycielka w Spirze, 1926 r.

Mija 27 lat od kanonizacji Edyty Stein – św. Teresy Benedykty od Krzyża. Jej wyjątkowe świadectwo wiary, które stało się mostem między judaizmem a chrześcijaństwem. Wrocławianka, filozofka, karmelitanka i męczennica Auschwitz pozostaje symbolem duchowej jedności, odwagi i pojednania. 12 października przypada także 134. rocznica jej urodzin.

„Wybitna córka Izraela i wierna córka Kościoła”
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję