Parafia św. Jana Chrzciciela w Porębie Górnej obchodzi jubileusz 700-lecia istnienia. Uroczystej Eucharystii w parafii, z racji jubileuszu, przewodniczył 30 sierpnia sosnowiecki biskup ordynariusz Grzegorz Kaszak
Parafia stanowi elementarną komórkę organizacyjną Kościoła, duszpasterstwa, życia religijnego i społecznego. Fundamentalne zasady życia organizacyjnego parafii ukształtowały się na przełomie V i VI wieku na obszarze dzisiejszej Francji. Natomiast parafia w pełni ukształtowana zaistniała na obszarze zachodniej Europy w VII wieku. W Polsce sieć parafialna zaczęła się kształtować na przełomie wieków X i XI, a w XII wieku była w pełni zorganizowana. To tutaj ludzie byli chrzczeni, w parafialnej świątyni przystępowali także do innych sakramentów świętych i uczestniczyli w Mszy św. Tak jest do dziś w Porębie Górnej, w parafii pw. św. Jana Chrzciciela, gdzie od siedmiu wieków toczy się życie religijne.
W ostatnią niedzielę sierpnia odbyły się obchody jubileuszu 700-lecia istnienia tej wspólnoty. Uroczystej Eucharystii przewodniczył pasterz Kościoła sosnowieckiego, biskup ordynariusz Grzegorz Kaszak. Nie zabrakło poprzedniego proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Porębie Górnej ks. kan. Zbigniewa Lutego, dziekana dekanatu Podwyższenia Krzyża Świętego w Wolbromiu ks. kan. Tadeusza Maja, kapłanów, wiernych i zaproszonych gości. Obchody jubileuszu uświetniła m.in. orkiestra dęta z Zadroża.
Bp Grzegorz Kaszak, wskazując na szczególną opiekę Matki Bożej Śnieżnej zwanej Matką Pocieszenia – której wizerunek znajduje się w ołtarzu głównym świątyni – zachęcał wiernych zgromadzonych na Mszy św. jubileuszowej do jeszcze większej miłości, niegasnącej nadziei i mocnej wiary za Jej wzorem i pomocą.
Parafia pw. św. Jana Chrzciciela w Porębie Górnej została ustanowiona prawdopodobnie w 1315 r. z fundacji Jana Pakosza, dziedzica Poręby Górnej. Świątynia przechodziła różne koleje losu, m.in. w drugiej połowie XVI wieku kościół został oddany kalwinom przez Fryderyka Bonara. Po wymarciu rodu Piotr Firlej przywrócił świątynię katolikom. W latach 1893–1901 kościół został przebudowany, przez dodanie wieży i kruchty oraz zakrystii. Uroczystego poświęcenia (konsekracji) świątyni dokonał w 1887 r. biskup kielecki Tomasz Kuliński. Warto dodać, że Poręba Górna to miejsce, skąd pochodzi ks. Stanisław Ormiński, salezjanin, muzyk, dyrygent i kompozytor, autor znanej wszystkim melodii Apelu Jasnogórskiego.
Tegoroczne świętowanie zbiegło się z jubileuszem 25-lecia kapłaństwa proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Porębie Górnej, ks. Piotra Markowicza. Jego posługa jako pasterza wspólnoty przejawia się nie tylko w codziennej modlitwie za swoich parafian, lecz także w trosce o dobro duchowe i materialne, w kontynuowaniu prowadzonych prac restauracyjnych oraz upiększaniu świątyni i jej otoczenia.
– Jubileusz to piękna uroczystość, ale to przede wszystkim czas łaski. W tym czasie trzeba pogłębić jeszcze bardziej naszą wiarę, zmierzyć się z przeszłością i z większym zapałem pójść w nowe, mając nadzieję, że wspólnie zadbamy o to, aby wszystko było tylko dobre i by Bóg był uwielbiony – powiedział ks. Piotr Markowicz.
Trzydzieści lat temu w miejscu, gdzie stoi obecnie piękny kościół, były pola uprawne. Matka Boża wybrała to miejsce na utworzenie nowej parafii, skąd będzie rozchodziło się na całą ziemię kielecką fatimskie orędzie i Jej wezwanie do modlitwy, pokuty i wynagrodzenia za grzechy. 13 maja tutaj, w Dyminach, odbywały się diecezjalne uroczystości z okazji 100-lecia Objawień Fatimskich
Fatima zafascynowała mnie już jako kleryka Seminarium kieleckiego. Kiedy z opracowań poznawałem orędzie Matki Bożej, nie było ono jeszcze w Polsce tak powszechnie znane – wspomina proboszcz ks. kan. Tadeusz Szeląg.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
- Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Arcybiskup powiedział do zebranych, że Chrystus, zawieszony między ziemią a niebem, osądził cały świat w imię Krzyża, który stał się najgłębszym, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi. Chwila, w której Zbawiciel wypowiedział ostatnie słowa, stała się momentem ostatecznej klęski ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. – Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników oraz współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy – powiedział metropolita krakowski.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.