Reklama

Czas na zmiany

Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich – jeśli potwierdzą się ostateczne wyniki badania late poll – zapowiada istotne zmiany w Polsce

Niedziela Ogólnopolska 22/2015, str. 6-7

Artur Stelmasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oczywiście, na zmiany przyjdzie poczekać. Bo, po pierwsze, Andrzej Duda obejmie urząd dopiero w sierpniu 2015 r., a po drugie, w polskim systemie władzy najistotniejsza jest rola rządu. Opozycja złapała jednak wiatr w żagle, co może zaowocować dużym zwycięstwem w jesiennych wyborach parlamentarnych.

– Pamiętajmy, że prezydent nie odgrywa u nas takiej roli, jak w USA albo we Francji. Jednak i tak zostały otwarte drzwi do jakościowej zmiany w polskiej polityce – zauważa politolog dr hab. Rafał Chwedoruk.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwycięstwo reprezentanta PiS może też oznaczać początek końca władzy PO, która opanowała ogromną większość kluczowych stanowisk w państwie. Może, ale nie musi: dopiero wybory parlamentarne pokażą, czy mamy do czynienia z trwałym trendem. Od niedzieli faworytem jesiennych wyborów jest jednak PiS.

Zbyt pewni siebie

Andrzej Duda, zwyciężając Bronisława Komorowskiego, pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Udowodnił, że nawet mniej znany, ale obdarzony silną osobowością polityk, prowadząc dobrą, energiczną kampanię wyborczą, może pokonać urzędującego prezydenta: aroganckiego, pewnego siebie, lecz ulegającego we wszystkim partii, która wyniosła go na urząd.

– Zwycięstwo Andrzeja Dudy, polityka mało znanego w porównaniu z popularnym Bronisławem Komorowskim, sugeruje, że wielu Polaków jest zmęczonych rządami popierającej Komorowskiego Platformy Obywatelskiej – skomentował portal BBC News.

Reklama

To rzadki przypadek, że przegrywa urzędujący prezydent, cieszący się – według badań – jeszcze kilka miesięcy temu sympatią trzech czwartych Polaków. – Potwierdziło się powiedzenie, że zbyt pewne przekonanie o zwycięstwie jest największym wrogiem zwycięstwa. To spotkało Bronisława Komorowskiego i jego sztab – twierdzi politolog dr Jarosław Flis.

Pół na pół

Pierwsze dane pokazały, że podział – w pewnym uproszczeniu – na konserwatywny wschód i południe Polski oraz liberalną pozostałą część kraju jest trwały. Pokazały też, że dwudziesto-, czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie chcą zmian (według Ipsos Komorowski wygrał z Dudą tylko wśród 30-latków). Bronisław Komorowski wygrał jedynie w dwóch grupach zawodowych: dyrektorów i kierowników oraz przedsiębiorców. Dudę częściej wskazywali zaś m.in. pracownicy administracji i usług, rolnicy, robotnicy, uczniowie i studenci. To im najbardziej zależy na obiecywanych zmianach.

Ciekawe są dane wskazujące, że część dotychczasowych zwolenników Komorowskiego w ogóle nie poszła na głosowanie, a niektórzy zagłosowali nawet przeciwko niemu. To Dudę, a nie Komorowskiego wybrali mieszkańcy wsi i mniejszych miejscowości, także ci głosujący wcześniej na PSL – skądinąd tworzący koalicję rządową z PO.

Gdy po ogłoszeniu wstępnych sondaży wyborczych prezydent Komorowski pogratulował kontrkandydatowi, ale wezwał też do przekucia porażki w zwycięstwo, m.in. „w imię powstrzymania fali nienawiści i agresji”... – zdawało się, że niczego się w czasie przegranej kampanii nie nauczył. Podobnie jak Adam Michnik, szef „Gazety Wyborczej”, wspierającej kandydata PO tonami zadrukowanego papieru, który ostrzegał przed stworzeniem „państwa na podobieństwo IV RP” oraz przed „aksamitną drogą do dyktatury”.

Te wybory pokazały, że straszenie partią Jarosława Kaczyńskiego i IV RP już nie działa.

2015-05-26 13:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Mering na Jasnej Górze: granice naszego kraju zagrożone tak samo z zachodu jak i wschodu

2025-07-13 07:14

[ TEMATY ]

bp Wiesław Mering

Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja

zrzut ekranu yt

Bp Wiesław Mering

Bp Wiesław Mering

Granice naszego kraju tak samo z zachodu jak i wschodu są zagrożone - mówił bp Wiesław Mering z Włocławka podczas sobotniej wieczornej Mszy św. dla uczestników pielgrzymki Rodziny Radia Maryja.

W homilii bp Mering mówił m.in. o wadze Kościoła jako wspólnoty, w której dokonuje się zbawienie, a także cytował papieża Benedykta XVI, że „jaką przyszłość będzie miał Kościół, taką przyszłość będzie miała cała Europa”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Kamil de Lellis

Niedziela sosnowiecka 34/2003

[ TEMATY ]

święty

martyrologium.blogspot.com/

Św. Kamil de Lellis, założyciel Zakonu Ojców Kamilianów. Urodził się 25 maja 1550 r. Rodzice przyjęli narodziny syna z radością, ale i z niepokojem, którego powodem był sen matki. Ujrzała chłopca stojącego na czele grupy rówieśników. Każdy z chłopców nosił na piersi czerwony krzyż. Takim krzyżem znaczono przestępców skazanych na karę śmierci. W wieku 17 lat Kamil poszedł wraz z ojcem na wojnę z Turkami. Nie trwało to długo, obydwu złamała choroba. Po śmierci rodziców jeszcze kilkakrotnie zaciągnął się do wojska, jednak wszystkie zarobione pieniądze tracił, uprawiając hazard. Taki styl życia doprowadził go do skrajnego ubóstwa. Pracując przy budowie klasztoru w Manfredonii, spotkał się po raz pierwszy z życiem zakonnym. Wtedy nastąpiło jego nawrócenie i radykalna odmiana życia. Wkrótce Kamil otrzymał upragniony habit franciszkański. Jednak zaniedbana rana na nodze otworzyła się na nowo i Kamil zmuszony był poddać się leczeniu. W szpitalu św. Jakuba w Rzymie spotkał się z ludzką niemocą i cierpieniem. Doświadczenie to spowodowało, że w 1586 r. założył Stowarzyszenie Sług Chorych, a papież Sykstus V nadał towarzystwu przywilej noszenia na zakonnym habicie czerwonego krzyża. 21 września 1591 r. papież Grzegorz XIV podniósł Towarzystwo do rangi Zakonu i nadał mu nazwę: Zakon Kleryków Regularnych Posługujących Chorym.
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję