Reklama

Głos z Torunia

W obronie ludzkiego życia

Z prof. Bogdanem Chazanem, byłym dyrektorem Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie, rozmawia Wojciech Wichnowski

Niedziela toruńska 49/2014, str. 6-7

[ TEMATY ]

rozmowa

Wojciech Wichnowski

Prof. Bogdan Chazan i Dominika Piecha – dyrektor administracyjna Szpitala Powiatowego w Chełmży otwierają wystawę pt. „Otoczmy troską życie” w Chełmżyńskim Ośrodku Kultury

Prof. Bogdan Chazan i Dominika Piecha – dyrektor administracyjna
Szpitala Powiatowego w Chełmży otwierają wystawę pt. „Otoczmy
troską życie” w Chełmżyńskim Ośrodku Kultury

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

18 listopada w Chełmży odbyła się konferencja „Troska o matkę i dziecko po poronieniu”, w której udział wziął prof. Bogdan Chazan. Relację z tego wydarzenia publikowaliśmy w poprzednim numerze „Głosu z Torunia” (48/2014). Dziś przedstawiamy rozmowę, którą po konferencji przeprowadziliśmy z prof. Chazanem

WOJCIECH WICHNOWSKI: – Kiedy i w jakich okolicznościach odbył się pierwszy w Polsce pochówek dziecka zmarłego przed urodzeniem i jakie były reakcje społeczeństwa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

PROF. BOGDAN CHAZAN: – Pierwszy pochówek przeprowadziliśmy w 2005 r., a odbył się z inicjatywy Marii Bienkiewicz, która do dzisiaj kieruje Fundacją „Nazaret”. Pani Bienkiewicz dowiedziała się, że mam problem w szpitalu z ciałami dzieci, które zastałem w lodówce po objęciu funkcji dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie. Zwróciliśmy się do ks. Józefa Maja z parafii pw. św. Katarzyny na warszawskim Służewie z prośbą o wyznaczenie kwatery na cmentarzu. Mszy św. przewodniczył ks. prał. Zdzisław Peszkowski, nieżyjący już kapelan Rodzin Katyńskich. Pogrzeb odbił się dużym echem w Warszawie, nie zawsze przyjaznym. Było to dla nas wszystkich nowe doświadczenie. Nie bardzo trafiał do ludzi fakt, że można pochować czyjeś dzieci. Ludzie nie wiedzieli, że prawo pozwala na to, by ktoś obcy pochował innego człowieka w sytuacji, gdy rodzina nie wyrażała zainteresowania. Ministerstwo Zdrowia przekazało sprawę do prokuratury, by ta zainteresowała się, skąd wzięły się te dzieci. Konsultant krajowy nazwał to horrorem. W prasie, głównie w „Gazecie Wyborczej”, ukazały się nieprzychylne artykuły. Wynikało to z faktu totalnego niezrozumienia. Potem świadomość w społeczeństwie, że te dzieci też czekają na pochowanie jak nasze siostry i nasi bracia, stopniowo rosła. Staraliśmy się tym pochówkom nadać ramy prawne, gdyż przepisy były bardzo skomplikowane. Pomógł nam poseł Jan Łopuszański. Opracowaliśmy protokół postępowania i został on wdrożony w życie. Informacje o tych działaniach powoli zaczęły przedostawać się do prasy. Dzwonili i przyjeżdżali do nas dyrektorzy innych szpitali, m.in. z Ciechanowa i Bielska Podlaskiego. Pomoc okazała Monika Nagórko, która działa w Stowarzyszeniu Rodziców po Poronieniu. Uświadomiła nam, jakie są doznania i oczekiwania kobiet, które rodzą martwe dzieci. I tak metodą pączkowania rozeszło się wszystko po Polsce.

– Czy dziś możemy mówić o skutecznej pomocy rodzicom po stracie dziecka?

– Pomocy udziela przede wszystkim wspomniane wyżej stowarzyszenie. Internet jest dzisiaj wszechobecny i tam można szybko znaleźć stosowne informacje. Ważna jest pomoc ze strony personelu medycznego, lekarzy i położnych. Tutaj, niestety, nie jest najlepiej. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę założyć, że lekarze i położne nie są szkoleni, i ta pomoc nie jest odpowiednia. Tu nie chodzi, by pocieszać na siłę, ale być blisko, dać do zrozumienia, że się wspiera, wyrazić współczucie i chęć bycia razem. Byłoby dobrze, żeby w każdym szpitalu w Polsce rodzice mogli liczyć na pomoc po poronieniu, na odpowiednie procedury, na opiekę nad matką oraz opiekę nad ciałem dziecka po poronieniu. 10 lat minęło od pierwszego pogrzebu, a tak się niestety nie dzieje, może nawet w większości szpitali polskich. Ciągle istotną sprawą jest określenie płci dziecka. Osobiście wątpię, czy jest to konieczne i potrzebne do wypisania karty zgonu. Obecne przepisy prawa nie zabraniają wpisania uprawdopodobnionej płci.

– Czy działania podjęte w stosunku do Pana przez NFZ i warszawski Ratusz, po odmowie wykonania aborcji, nie są próbą zastraszenia środowiska ginekologów i położnych?

Reklama

– Tak rzeczywiście jest. Działania w stosunku do mojej osoby nie musiały być tak ostre. Nie musiały w mediach padać słowa o leczeniu przy pomocy święconej wody i o tym, że w szpitalu Świętej Rodziny nie będzie robić się cesarskich cięć, bo obowiązuje tam zasada świętości ciała ludzkiego. Było to bardzo ironiczne, na niskim poziomie intelektualnym i niezbyt mądre. Można było ukarać mnie upomnieniem lub naganą, chociaż nie czuję się winny, a nie od razu wyrzucać mnie z pracy. Stało się to krótko po tym, jak ta sama władza odznaczyła mnie wysokim odznaczeniem państwowym za zasługi dla warszawskich matek, z czego jestem dumny. Ta kara była nieproporcjonalna, niesłuszna i mściwa. Zostawiło to osad niesprawiedliwości, mobbingu i złośliwości. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, mimo moich próśb, nie chciała się ze mną spotkać. Wydaje się, że pani prezydent tym, co uczyniła, wpisała się w grono osób promujących aborcję i wspierających aborcyjny biznes. Przez wzbudzenie lęku wśród lekarzy nie dba o czystość i wolność sumienia lekarzy. To, co się teraz dzieje, jest objawem lęku. Dam przykład. W województwie opolskim lekarze wykonali aborcję przez cięcie cesarskie. Bali się, że zwykła aborcja będzie trwała zbyt długo. Zdecydowali się przeciąć matce brzuch, by wyjąć dziecko. Jednak nie po to, by żyło, ale po to, by zmarło!

– Co spowodowało tak gwałtowną reakcję i nagonkę medialną ze strony Pana przeciwników?

– W głowie się nie mieściło, że ktoś może powiedzieć „nie”. Do tej pory tego typu reakcji nie było. Gdy ktoś chciał wykonać aborcję, prosił o to kolegę lekarza albo inny szpital. To było załatwiane pod kołdrą bez nagłośnienia i ustnie. Zdecydowałem się powiedzieć „nie” oficjalnie na piśmie i z uzasadnieniem. To postawiło moich kolegów w trudnej sytuacji, z czym się zgadzam. Jednak reakcja pani Hanny Gronkiewicz-Waltz była niepotrzebna, błędna i nadmierna. Poczyniła duże szkody dla obrony życia poczętego w Polsce!

– Jak można zmienić sytuację?

– Lekarze sami nie dadzą sobie rady z tymi problemami. Lekarze nie uchwalają ustaw, nie rządzą miastami, powiatami i gminami. Jeżeli nasi pacjenci katolicy, życzą sobie, by opieka nad ciążą i w czasie porodu była zgodna z ich systemem wartości i była sprawowana przez ginekologów katolickich, to trzeba coś z tym zrobić. Trzeba zachęcić lekarzy, by chcieli podejmować specjalizację i wykonywali ten piękny zawód ginekologa zgodnie z nauką Kościoła. Tymczasem wśród młodych lekarzy panuje pogląd, że nie będą podejmowali specjalizacji, bo później nie będą mogli praktykować zgodnie ze swoim sumieniem. Trzeba tutaj zmian w interesie całego społeczeństwa. Wybierajmy do Sejmu odpowiednich ludzi, którzy będą to prawo tworzyć, a do samorządów takie osoby, które będą to prawo stosować bez agresji w stosunku do lekarzy i położnych, którzy chcą chronić życie.

2014-12-04 10:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prof. Chazan: nadchodzi rewolucja kulturowa

[ TEMATY ]

rozmowa

Artur Stelmasiak

Ograniczenie dostępu do stanowisk kierowniczych ze względu na system wartości to ograniczenie praw człowieka. Nawet Unia Europejska tego nie popiera – mówi KAI prof. Bogdan Chazan. Dyrektor stołecznego Szpitala św. Rodziny, któremu zapowiedziano zwolnienie z pracy za odmowę dokonania aborcji uważa, że problem aborcji jest jedynie pretekstem do rewolucji kulturowej. Zdaniem profesora częściej niż do tej pory problemy etyczne powinny być przedmiotem wykładów i dyskusji na konferencjach medycznych.

KAI: Czy zlecił Pan specjalnie dodatkowe badania pacjentki (konkretnie - dziecka) aby przedłużyć ciążę do terminu granicznego, w którym wykonanie aborcji byłoby niemożliwe?
CZYTAJ DALEJ

A jednak młodzi „są światłem” - nietypowa obrona pracy dyplomowej na UKSW. I gratuluję Wspólnocie Dom Przymierza

W takiej obronie dyplomu na UKSW jeszcze nie uczestniczyłam! A to za sprawą studentki dziennikarstwa, która napisała pracę licencjacką podyktowaną pasją i… misją! Brzmi dziwnie? Już wyjaśniam, o co właściwie chodzi.

Wraz z innymi członkami komisji egzaminacyjnej siedzimy w sali wykładowej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Mamy wrażenie, że upał dochodzi do 50 stopni Celsjusza. Kolejni studenci, ocierając pot z czoła, dzielnie wchodzą na końcowy egzamin połączony z obroną pracy, z reguły zachwycają odpowiedziami, dojrzałymi sądami – są już jacyś inni, niż wtedy, gdy rozpoczynali studia. „W czasie dorośli”, jak rzekłby poeta. Promotorzy i recenzenci prac są dumni, im także udziela się nastrój wielkiego święta. I tak jest faktycznie co roku. Dlatego tak bardzo lubię ten czas na uczelni.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: czy Leon XIV uda się do Wietnamu?

2025-07-05 17:38

[ TEMATY ]

Watykan

Wietnam

Papież Leon XIV

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Po wizycie wiceprezydent Wietnamu Vo Thi Ahn Xuan u Leona XIV 30 czerwca wietnamskie media podały informację, że papież zamierza odwiedzić Wietnam, aby „okazać swoją bliskość Kościołowi katolickiemu i katolikom wietnamskim, a także umocnić stosunki między Wietnamem a Watykanem” - pisze włoski watykanista Andrea Gagliarducci.

Dziennikarz zwraca uwagę, że informacji tej nie ma w komunikacie watykańskim. Wietnam jest bowiem jednym z niewielu krajów, które nadal nie mają stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Ale jest o krok od wymiany ambasadorów, co byłoby bardzo ważnym punktem zwrotnym dla tego kraju.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję