Lekarza nie udało się uratować. Informację o jego śmierci potwierdziła minister zdrowia we wpisie na portalu X.
Jeden z lekarzy ze szpitala uniwersyteckiego dziś poległ. Poległ - bo tak to trzeba nazwać - w trakcie wykonywania obowiązków służbowych - powiedział dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dodał, że lekarz został zaatakowany przez pacjenta bez żadnego ostrzeżenia, w trakcie wizyty innej pacjentki. Zaznaczył, że mimo zaangażowania ponad 20 osób, nie udało się doktora uratować.
"Łączymy się w smutku z rodziną, żoną, bratem, dziećmi, rodzicami" - powiedział. Podkreślił, że "takiego ataku nikt się nie spodziewał".
"Nikt nie spodziewał się, że dojdzie do ataku, gdzie ratujemy życie i zdrowie ludzkie, w miejscu przeznaczonym, by ratować życie ludzkie życie, a nie żeby ludzie w nim ginęli" - podkreślił.
Przekazał, że lekarz, który został zaatakowany - Tomek - miał ok. 40 lat i "był cudownym ortopedą i człowiekiem". Pracował w szpitalu wiele lat.
Marcin Jędrychowski poinformował, że pacjent, który we wtorek ostrym narzędziem zaatakował ortopedę, był niezadowolony z przebiegu leczenia.
Reklama
"Mamy do czynienia z pacjentem, który był niezadowolony z przebiegu leczenia" - powiedział Jędrychowski podczas briefingu prasowego. Jak dodał, sprawa tego pacjenta otarła się o Rzecznika Praw Pacjenta. Jednak zgodnie z opinią Rzecznika Praw Pacjenta wszystko było w tym zakresie w porządku.
"Niestety pacjent podjął najgorszą z możliwych decyzji, polegającą na tym, że chciał sprawę wyjaśnić sam. Coś, drodzy państwo, co nie znajduje racjonalnego wytłumaczenia dla tego typu działalności, dla tego typu tragedii" - mówił dyrektor szpitala.
Podkreślił, że raniony lekarz znalazł się na bloku operacyjnym w ciągu kilkunastu minut, personel medyczny był jednak bezradny..