„Niebiesko-czerwony kostium pasował do mnie i pomyślałem, że choć raz mogę go wypróbować”, śmieje się ksiądz ze Szwabii. Następnie „przeleciał” przez salę parafialną niczym bohater filmu o tym samym tytule i sprawił, że ludzie gromko klaskali i śmiali się. Zdjęcie z jego występu znalazło się nawet w ówczesnej gazecie codziennej. Ks. Schmollinger zdaje sobie sprawę, że niektórzy parafianie mogą uznać jego występy za dziwne lub „śmieszne”. Ale „jako ksiądz powinienem mieć prawo być klaunem dla innych”, mówi duchowny. Śmiech jest zdrowy i nic nie kosztuje.
Podczas swoich występów jako klaun, ks. Thomas wykazuje niewielką tremę przed kontaktem z publicznością. Niektórych łaskocze po twarzy piórkiem, innym zakłada na głowę czapkę lub szalik. Większość z nich jest z tego zadowolona. Ale jest też krytyka. Pewnego razu, po takim występie klauna na festiwalu wolontariatu w parafii, ktoś powiedział mu, że to „dziwne”, gdy proboszcz pokazuje „taką bliskość z ludźmi”. „Ta zwrotna reakcja skłoniła mnie do refleksji”, mówi ks. Schmollinger, ponieważ uważa, że to wstyd, gdy ludzie postrzegają go w jego biurze tylko jako proboszcza i autorytet. Czasami chce po prostu „być klaunem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Już jako dziecko ks. Schmollinger uwielbiał występy publiczne. Wielokrotnie pojawiał się na scenie jako „książę karnawału” dla dzieci, a jako uczeń brał udział w konkursach humorystycznych. Dorastał w Eutingen im Gäu w Schwarzwaldzie, jako najmłodsze z siedmiorga dzieci. Jego ojciec pracował dla producenta samochodów, a matka prowadziła sklep. „Byłem sklepowym dzieckiem”, wspomina kapłan. Chociaż po ukończeniu szkoły chciał zostać pielęgniarzem, on i jego siostra szkolili się jako kupcy hurtowi i eksportowi. Dopiero później zapragnął "pracować w Kościele”. W tamtych czasach spędzał dużo czasu w parafii w weekendy, był zaangażowany w pracę z młodzieżą i był ministrantem. Postrzegał proboszcza rodzinnej parafii jako wzór do naśladowania. Następnie ks. Schmollinger zdecydował się na „karierę” w Kościele i zdał maturę. W tym czasie niespodziewanie zmarł jego ojciec. 61-latek wspomina, że bardzo wtedy płakał.
Ks. Schmollinger studiował później teologię katolicką w Tybindze. Wejście na kapłańską drogę pozostawiał otwarte. „Celibat był punktem spornym” - przyznaje. Ciężko zastanawiał się nad tym, czy naprawdę chce zostać księdzem i zrezygnować z posiadania rodziny. W tym czasie dużo modlił się do Boga i mówił: „Bądź wola Twoja”. Jego matka, która została ochrzczona jako protestantka, wspierała go w podjęciu decyzji, ponieważ miała otwarte podejście do katolickiego kultu i kapłaństwa, wspomina proboszcz.
Ks. Schmollinger został wyświęcony na księdza w Neuhausen auf den Fildern w 1995 roku. Proboszcz ma miłe wspomnienia z uroczystości. Wkrótce potem został wikariuszem w Schwenningen i Aalen, a następnie pracował jako duszpasterz młodzieży w diecezji Rottenburg-Stuttgart. W 2008 r. ks. Schmollinger wyjechał na rok do Ugandy. „Jako proboszcz parafii uwielbiam barwność życia”, podkreśla 61-latek. Dlatego zazwyczaj nie nosi czarnej sutanny ani koszuli z koloratką. „Tylko w Rzymie”, śmieje się, bo wtedy łatwiej dostać się do kościoła.
Reklama
Ks. Schmollinger jest proboszczem w Trossingen od 2009 roku. Lubi różnorodność Kościołów chrześcijańskich. "Krótko przed swoimi 60. urodzinami naprawdę wpadłem w kryzys”, opowiada duchowny. W tym czasie zadawał sobie wiele pytań. Na przykład, czy może nadal być duszpasterzem w Kościele, który nie traktuje kobiet na równi z mężczyznami. „W tamtym czasie myślałem nawet o przejściu do Kościoła starokatolickiego” - mówi otwarcie ks. Thomas. „Wielu ludzi opuszczających kościół” - to go zasmuca. Opowiada się za Kościołem bez lęku, w którym każdy jest mile widziany.
Ks. Schmollinger zareagował na kryzys życiowy z humorem i rok temu rozpoczął podstawowe szkolenie jako klaun w Tamala Clown Academy w Konstancji. Jak sam mówi, jest to dla niego sposób na „uwolnienie się od presji”. Duszpasterz ukończył pierwszą część tego szkolenia w lutym br. Ks. Thomas nauczył się podstaw klaunady, różnych technik komediowych, slapsticku i improwizacji, a także różnych rodzajów klaunów i rekwizytów. Ksiądz wkrótce rozpocznie dalsze szkolenie jako klaun dla służby zdrowia, które potrwa kolejny rok i jest częściowo finansowane przez diecezję Rottenburg-Stuttgart.
Reklama
„Nie trzeba wiele, by być klaunem, wystarczy najmniejsza maska na świecie - czerwony nos” - wyjaśnia kapłan. Zwykle wyraża swoje uczucia bez słów, tylko za pomocą mimiki i gestów. Dla duszpasterza bycie klaunem jest ważnym sposobem na znalezienie innego podejścia do ludzi. Dlatego często myśli o tym, jak może włączyć humor do swoich nabożeństw. „Nie tylko poprzez opowiadanie dowcipów i śmianie się w Wielkanoc”, mówi duchowny. Chce nawet stworzyć chwile „lekkości” podczas porad dla osób w żałobie. Zachęca pogrążonej w żałobie rodzinie do opowiadania anegdot z życia zmarłego. Następnie pyta, czy może opowiedzieć niektóre z tych historii żałobnikom na cmentarzu. „A jeśli ludzie na cmentarzu mogą się uśmiechnąć na te humorystyczne historie, a może nawet wspólnie się pośmiać, to jest to coś naprawdę wspaniałego”, mówi ks. Thomas.
Humor może być uzdrawiający
Aby być autentycznym klaunem, ks. Schmollinger intensywnie pracował ze swoim „wewnętrznym dzieckiem”. Kiedy chce stworzyć smutne chwile jako klaun, wraca myślami do pogrzebu swojego ojca i smutku, który wtedy czuł. „Kiedy w ten sposób daję upust swoim uczuciom, może to być również wyzwalające dla innych”, mówi duchowny. Często doświadcza takich „cudów”, kiedy ludzie „uwalniają coś w środku”. Błaznowanie działa wtedy jak terapia. Ks. Thomas jest przekonany, że humor może być uzdrawiający. Chciałby świadomie wykorzystywać humor w spotkaniach z osobami cierpiącymi na demencję lub z pacjentami w klinikach i hospicjach. Wizyta klauna w szpitalu może nawet dodać sił krewnym lub personelowi pielęgniarskiemu. Występując jako klaun w przedszkolach lub na rodzinnych nabożeństwach, ks. Schmollinger często doświadcza, jak szczęśliwe są dzieci, gdy „jako klaun wszystko idzie nie tak lub idzie źle”. Uśmiechy na ich twarzach dodają mu otuchy i uświadamiają, jak bardzo ludzie są „darem i obrazem Boga”.
Ostatecznie ks. Thomas chce przekazać radosny obraz Kościoła poprzez swoją pracę humorysty. Jest przekonany, że jako ksiądz i klaun może przywrócić ludziom radość wiary. „W końcu chodzi o `dobrą nowinę`” - podkreśla duchowny. W tym roku jednak proboszcz z Trossingen nie pojawił się ponownie jako „Superman” na karnawale parafialnym. Wraz z towarzyszącymi mu osobami sparodiował grecką piosenkarkę Nanę Mouskouri i zaśpiewał piosenkę „Białe róże z Aten”. Zebranym rozdawano kwiaty. „Gdyby ktoś nadal był zaskoczony moim zabawnym występem, wyjaśniłbym, że św. Teresa od Dzieciątka Jezus, patronka jego parafii, lubi być przedstawiana z bukietem róż” - śmieje się „Clown Tomaso Franceso”.