Olbrzymie rzesze młodych na spotkaniach z Janem Pawłem II, także wówczas, gdy był już bardzo chory i miał trudności z mówieniem, zadziwiały dziennikarzy, polityków, socjologów, a nawet ludzi Kościoła. Poprzez stawianie na młodych Papież próbował uruchomić energię w starzejących się i tracących dynamizm Kościołach sytego Zachodu.
W czym tkwiła tajemnica tego fenomenu? Na pewno wszyscy, a zwłaszcza młodzi, potrzebują autorytetów żyjących w zgodzie z tym, co głoszą. Ten autorytet Jana Pawła II był wzmocniony jego osobistą charyzmą i świętością, która u wszystkich, nawet u wrogów Kościoła, budziła szacunek. Silne zapotrzebowanie na autorytet i kontakt z autorytetem brało się też stąd, że dzisiejsza młodzież cierpi na chorobę sierocą, gdyż rodzice coraz częściej abdykują i pozostawiają dzieci samym sobie. Dlatego młodzi lgnęli do Papieża jak do ojca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nauczyciel czy idol?
Reklama
Jan Paweł II był i, jak mniemam, jeszcze jest dla wielu młodych przede wszystkim nauczycielem, największym autorytetem, duchowym mistrzem. Jednak nie należy się gorszyć, gdy nazywa się go także idolem. Poważni publicyści, profesorowie, znawcy nauczania Jana Pawła II wystrzegają się tego słowa jak ognia, bo nie jest ono jednoznaczne i mogłoby, ich zdaniem, deprecjonować Ojca Świętego. Wiadomo przecież, że idolami wielu młodych są gwiazdorzy rocka czy sportu, niekoniecznie przypominający stylem życia ministrantów, a często wręcz siejący zgorszenie.
Słowo „idol” ma wszakże dwie różne odmiany, tak jak mówimy o negatywnym i pozytywnym bohaterze. Papież był bez wątpienia pozytywnym idolem, dającym przykład, wzór; był kimś, kto oświecał drogę życia. Jednak w traktowaniu Papieża jako idola poważni propagatorzy jego nauczania dostrzegają zagrożenie spłycania jego osobowości. Warto tutaj przytoczyć opinię Ludmiły i Stanisława Grygielów, znakomitych znawców myśli Karola Wojtyły: „Ważne jest, aby ukazać, przekazać słowem i obrazem, że Jan Paweł II nie jest nowym bohaterem narodowym (co grozi szczególnie Polakom) czy idolem wesołej młodzieży, ale człowiekiem ściśle zjednoczonym z Bogiem, który winien być wzorem dla każdego chrześcijanina na każdy dzień”.
Reklama
W tych słowach niekoniecznie tkwi zasadnicza sprzeczność. Jan Paweł II, jako osobowość wielowymiarowa, był i jest postrzegany i jako bohater narodowy, i jako idol, i jako człowiek ściśle zjednoczony z Bogiem, wręcz mistyk (może także z tego ostatniego powodu uznawany jest przez młodzież za idola). Nazywanie Jana Pawła II idolem nie powinno razić, tym bardziej że w przypadku Papieża nie chodzi tylko o jego osobistą charyzmę, ale o to, że stanowił dla młodych wzór i przykład człowieka silnej wiary i harmonii życia w zgodzie z zasadami, które głosił. Papież był dla nich wiarygodny, i, jak to mówi młodzież, „nie ściemniał”. Młodzi doskonale wiedzieli, że Ojciec Święty, największy autorytet moralny na świecie, wierzy w nich. Dlatego rzadko kontestowali jego trudną naukę i nie protestowali, kiedy stawiał im trudne wymagania, przypominając choćby postać bogatego młodzieńca, który przyszedł do Jezusa z pytaniem, co dobrego ma czynić, aby otrzymać życie wieczne (por. Mk 10, 17 nn.). Kiedy usłyszał od Niego: „Zachowaj przykazania”, odpowiedział Jezusowi: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!”. Ewangelista zapisał: „Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości”. Ten dialog był często przytaczany przez Jana Pawła II w tekstach i przemówieniach skierowanych do młodzieży.
Nie ma natomiast wątpliwości, że młodzi traktowali Papieża jak idola, a może inaczej: reagowali na niego tak, jak uczestnicy wielkich koncertów rockowych na swoich ulubieńców. A każde spotkanie Jana Pawła II z młodzieżą to był po prostu wielki show.
Stary Papież porywa młodych
Odbierali Ojca Świętego jak idola nawet wówczas, gdy u schyłku pontyfikatu zupełnie nie przypominał witalnego, energicznego papieża, a był zniedołężniałym dziadkiem. Tak było podczas przedostatniej, 103. pielgrzymki zagranicznej Jana Pawła II do Szwajcarii w 2004 r. Wszyscy wiedzieli, że Ojciec Święty jest w ciężkim stanie. Świadczyły o tym trzęsące się, dotknięte chorobą Parkinsona ręce i nogi, ciało osuwające się z fotela. Mogłoby się zdawać, że to antyidol, zupełnie odmienny od tych, którzy imponują młodzieży. Ale z powodu tego człowieka hala sportowa w Bernie wypełniła się ponad miarę młodymi ze wszystkich kantonów Szwajcarii. Dorodna, piękna młodzież zachowywała się jak na spotkaniu z idolem.
Papież z każdą sekundą tracił siły. Słabość ciała rażąco kontrastowała z potęgą ducha i siłą jego przekazu. Głosił porywające przemówienie, ale po kilku minutach uczestnikom spotkania wydawało się, że go nie skończy. Sekretarz Papieża ks. Mieczysław Mokrzycki usiłował mu pomóc, ale Ojciec Święty, jakby chciał powiedzieć: nie trzeba, dam radę, nie mogę ich zawieść.
Reklama
Od początku spotkania wywiązała się niesamowita więź między Papieżem a słuchaczami. Kiedy Ojciec Święty robił pauzę, młodzi wybuchali niewiarygodnym wręcz entuzjazmem. Stawali na krzesełkach i poręczach, machali kurtkami, krzyczeli, skandowali hasła, a Papież w tym czasie nabierał sił. Hala sportowa wypełniona była potężną energią, bijącą także od słabnącego Papieża. A kiedy Ojciec Święty dokończył swoje przemówienie, zaczął się zgiełk nie do opisania.
Po wizycie prasa szwajcarska pisała: „Racjonalnie nie da się tego wytłumaczyć. Przybywa z wizytą stary, schorowany człowiek. Jego obraz Kościoła oraz zasady moralne są surowe, staromodne i konserwatywne, a mimo to młodzież owacyjnie wita jego i jego słowa”.
Przyszedłem, bo was kocham
Ten wielki rozdział w najnowszej historii papiestwa rozpoczął się 1 czerwca 1980 r. na słynnym stadionie Parc des Princes w Paryżu, gdzie doszło do pierwszego w historii papiestwa dialogu Ojca Świętego z młodzieżą. Padał deszcz i Papież miał obawy o przebieg spotkania, jednak, jak pisał francuski biograf Jana Pawła II Bernard Lecomte, „młodzi paryżanie nie tylko wypełnili po brzegi wspaniały stadion, ale też wytrwali tam przez trzy godziny, śpiewając, modląc się, krzycząc, tańcząc, dialogując ze swoim gościem podczas tego nieoczekiwanego i nadzwyczajnego czuwania”.
Papieskie przemówienie było ciągiem odpowiedzi na 21 pytań, ale jedno pozostało bez odpowiedzi. Jak się okazało, tylko przez niedługi czas. Opowiedział o tym sam Jan Paweł II francuskiemu pisarzowi André Frossardowi w słynnej książce „Nie lękajcie się!”.
Reklama
W pewnym momencie na trybunie stanął deklarujący się jako ateista młody człowiek z kartką w ręku i zadał Papieżowi kilka gorączkowych pytań. Odbiegały one od tych, które zadawali inni uczestnicy spotkania i nie były wcześniej, jak tamte, przesłane Papieżowi, aby mógł przygotować się do odpowiedzi. Młody Francuz chciał się przede wszystkim dowiedzieć, czym jest wiara, której on nie podziela, ale której też nie chce zwalczać. W gorącej atmosferze spotkania Papież nie odpowiedział chłopcu. Dręczyło go to bardzo po powrocie do Rzymu. Natychmiast napisał do arcybiskupa Paryża kard. François Marty’ego, aby spróbował odnaleźć tego chłopca i przeprosił, że jego pytanie pozostawił bez odpowiedzi. Kiedy po jakimś czasie kard. Marty’emu udało się spełnić te prośbę, Papież młodemu ateiście odpowiedział listownie. To pokazuje, jak Ojciec Święty poważnie traktował młodych, także tych poszukujących.
Taka postawa wzbudzała zaufanie i szacunek. Młodzi wiedzieli także, że Papież ich kocha. Odczuli to również ci, którzy pobłądzili. W 1980 r. mówił do młodych z rzymskiego więzienia dlamałoletnich w Casal del Marmo: „Wiedzcie, że przyszedłem do was, ponieważ was kocham i mam do was zaufanie”.
Autor najnowszej, znakomitej biografii Jana Pawła II, która ukaże się wkrótce po polsku, Andrea Riccardi napisał: „Młodzi ucieleśniają w oczach papieża lud mesjański przyszłości. Jest on przekonany, że musi dawać im świadectwo wielkiego przesłania. Czyni to szczerze”.
Jan Paweł II, niejednokrotnie, tak jak np. w Bułgarii, wołał do młodych: „Wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłością świata”. Kiedy młodzież krzyczała: „Niech żyje Papież”, Ojcu Świętemu wyrwało się po polsku: „Młodzi najdalej wskazują przyszłość”.
Papież przez lata wyjaśniał młodzieży, niczym cierpliwy i mądry nauczyciel, czym jest chrześcijaństwo, co znaczy być chrześcijaninem i jak rozeznać swoje powołanie. „Chrześcijaństwo nie jest rodzajem kultury lub ideologii, nie jest nawet systemem wartości czy zasad, nawet najwznioślejszych. Chrześcijaństwo jest Osobą, obecnością i obliczem: Jezusem, który nadaje sens i pełnię życiu człowieka” mówił Ojciec Święty w Bernie niedługo przed swoją śmiercią.
Przełom pontyfikatu
Reklama
Jan Paweł II przeszedł do historii Kościoła jako twórca Światowych Dni Młodzieży, które stanowiły jedne z najbardziej spektakularnych, wręcz przełomowych wydarzeń pontyfikatu.
Starsze i średnie pokolenie pamięta Światowy Dzień Młodzieży w 1991 r. w Częstochowie, kiedy, po upadku komunizmu, niemalże spod ziemi przybyło 100 tys. uczestników z byłych republik radzieckich. Znaleźli się wśród nich tacy, którzy w Częstochowie prosili o chrzest.
Po wielkim sukcesie Światowego Dnia Młodzieży w Rzymie w 2000 r. jezuita o. Grzegorz Dobroczyński pisał: „Te milionowe zgromadzenia młodych, których rodzice buntowali się w czasie rewolty 1968 r., nie miały już nic wspólnego ideowo z pokoleniem «dzieci kwiatów», z wojującym z establishmentem państwa, Kościołów, z obyczajami i normami «burżuazyjnego społeczeństwa». Jak pisała prasa anglojęzyczna: «Pope babies» w sierpniu 2000 r. pozostawiły swych kultowych idoli, zafascynowawszy się człowiekiem, który przypomina im te same prawdy, jakie odrzucili ich rodzice, a zarazem mówi to, czego nie usłyszeli od nikogo: że są nadzieją Kościoła i świata. Wraz z nimi kierował uwagę świata ku przyszłości”.
Wszędzie frekwencja była znakomita, znacznie wyższa od spodziewanej, zwłaszcza w amerykańskim Denver w 1993 r. i Paryżu w 1997 r. A w stolicy Filipin, Manili, w 1995 r. odnotowano najwięcej uczestników podczas wszystkich spotkań z Papieżem, bo aż 5 milionów.
Ten wielki temat pontyfikatu nie został jeszcze dokładnie opisany przez biografów papieskich. Co znacznie ważniejsze, nie najlepiej wygląda wykorzystanie tekstów papieskich w duszpasterstwie młodzieży. Przykładowo genialne rozważanie podczas Apelu Jasnogórskiego z 18 czerwca 1983 r., choć wygłoszone w odmiennej sytuacji społeczno-politycznej, nic nie straciło na aktualności. Na kanwie słów Apelu Janogórskiego: „Jestem, pamiętam, czuwam” Jan Paweł II obrazowo wyjaśnił, co jest istotą chrześcijaństwa, a przy tym dał nam wspaniałą lekcję patriotyzmu.