Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

My gotowi zginąć, by Bóg dał zwycięstwo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oj, wy pola Terespola!
Oj, ty rolo święta,
Co to męstwo, co niewola,
Moskal popamięta.
Marcin gromił wrogów tłuszczę,
Od świtu do zorzy,
Niedobitki wpędził w puszczę,
Jako wicher boży...

Reklama

Być może bitwa pod Panasówką 3 września 1863 r. - w ogólnym rozliczeniu powstania styczniowego - nie stanowiła przełomu w działaniach militarnych na Lubelszczyźnie, jednak miała ogromne znaczenie psychologiczne. W końcu, po wielu klęskach, powstańcy odnieśli spektakularne zwycięstwo nad czterokrotnie liczniejszymi siłami wroga. Powstańcy w sile ok.1100 jazdy i piechoty, stawili zdecydowany opór liczącej ponad 4 tys. doskonale uzbrojonej i wyćwiczonej konnicy moskiewskiej pod wodzą majora Nikołaja Sternberga. We czwartek, 3 września, siły powstańcze rozłożyły się obozem na polach pod Panasówką, między folwarkiem Poręby i wsią Tereszpol. Na wieść o zbliżaniu się od Biłgoraja oddziałów moskiewskich - kapelan wojskowy odprawił Mszę św. i pobłogosławił powstańców. Według niektórych przekazów był to ks. gen. Stanisław Brzóska. Wszystkimi siłami powstańczymi dowodził Marcin Borelowski „Lelewel”, syn włościanina z krakowskiego Zwierzyńca, najbardziej znienawidzony i poszukiwany przez Moskali dowódca partyzancki. Silne wzmocnienie sił „Lelewela” stanowił liczący ok. 400 ludzi oddział kosynierów pod dowództwem równie legendarnego dowódcy Kajetana „Ćwieka” Cieszkowskiego. Mieli oni za sobą już niejedno zwycięstwo, a dla Moskali mieli tylko jedno - śmierć. Około trzeciej po południu artyleria rosyjska otworzyła gwałtowny ogień na pozycje powstańcze, a po kanonadzie piechota carska zaatakowała folwark Poręba, gdzie stali powstańcy „Ćwieka”, którzy nie wytrzymali impetu uderzenia i zmuszeni byli cofnąć się na brzeg lasu. Tuż potem piechota rosyjska utknęła w natarciu, zatrzymana przez świetnie walczących strzelców „Lelewela”. Tym niemniej pierwsze starcie na swoją korzyść zaliczyli Moskale. Tuż po dziewiętnastej „Lelewel” zdecydował o kolejnym ataku na pozycje rosyjskie, wykonując przy tym tzw. manewr racławicki - natarcie kawalerii wspieranej przez kosynierów. Z prawego skrzydła oderwało się 300 kawalerzystów i runęło na stanowiska artylerii carskiej. Rosjanie odparli atak z bliskiej odległości silnym ogniem artylerii oraz broni ręcznej. Druga szarża zakończyła się wspaniałym sukcesem, przesądzając losy bitwy. Kosynierzy, jak pod Racławicami, zaczopowali armaty i bitwa zaczęła przechylać się na stronę powstańczą. Rosjanie nie wytrzymali straszliwego uderzenia i zaczęli się chaotycznie, w panice wycofywać w kierunku Biłgoraja. Sukces byłby większy, gdyby nie popłoch, który wkradł się w szeregi powstańcze na widok upadającego z konia pod koniec bitwy dowódcy powstańczej kawalerii, węgierskiego majora Edwarda Nyary’ego. Węgier śmiertelnie ranny w brzuch, skonał w karczmie zwierzynieckiej przerobionej na lazaret. Miał zaledwie 34 lata i przez wiele miesięcy jego brawura oraz nieposkromiona odwaga dodawała powstańcom sił. Straty po stronie powstańców wyniosły około 36 ludzi, po stronie moskiewskiej były co najmniej dziesięciokrotnie większe. O dziesiątej wieczorem umilkły ostatnie strzały. Bitwa była zakończona.

150 lat później na panasowieckich polach ponownie stanęli naprzeciw siebie powstańcy styczniowi i moskiewscy jegrzy. W zorganizowanej w rocznicę zwycięskiej bitwy inscenizacji historycznej wzięło udział ponad 100 osób: jeźdźców, piechoty i innych. Aby pomóc w zorganizowaniu tej bardzo nietypowej lekcji historii do Zwierzyńca przyjechali członkowie grup rekonstrukcyjnych z całej Polski, a także husarzy z Węgier. Początek widowiska przybliżał licznie zgromadzonej publiczności realia życia w czasie powstania styczniowego. Można więc było zobaczyć pyszne moskiewskie oddziały kawalerii plądrujące polskie wsie, atakujące odpoczywające powstańcze partie, smutne pochody mieszkańców wiosek i dworów zbierające porąbane ciała powstańców, aby je z szacunkiem, po katolicku pochować. Płonący dwór i uciekające w popłochu kobiety, które w ten sposób uniknąć mogły zhańbienia, wyobrażały następstwa pomocy powstańcom. Karą, jaką zaborcy wymierzali schwytanym powstańcom i pomagającej im ludności, była zawsze śmierć. Byliśmy więc świadkami egzekucji rannego powstańca i pomagającego mu bernardyna. Po takim historycznym wprowadzeniu przedstawiono sceny potyczek przeciwnych sobie oddziałów. Zarówno jeźdźcy, jak i piechurzy zachwycali doskonałym wyszkoleniem oraz ogromnym zaangażowaniem w odgrywane scenki. Punktem kulminacyjnym inscenizacji była oczywiście bitwa pod Panasówką, odegrana tak, jak miała miejsce w rzeczywistości. Przed bitwą powstańcze oddziały pobłogosławił z konia ks. Błażej Górski - proboszcz ze Zwierzyńca, jeden z organizatorów całego przedsięwzięcia. Na czele polskich oddziałów brawurowo poprowadził szarżę na pozycje moskiewskie rotmistrz Wojciech Brykner ze Stowarzyszenia Szwadron Kawalerii Ochotniczej w barwach 9. Pułku Ułanów Małopolskich. Nawiasem mówiąc, świetnie wyszkoloną jazdą „rosyjską” dowodził sam prezes Stowarzyszenia chorąży Jarosław Nurzyński i mimo że niewdzięczną przyszło odegrać im rolę, publiczność gromkimi brawami nagrodziła ich trud. Cudowna, letnia pogoda sprzyjała rekonstrukcji i z pewnością dodała uroku całemu przedsięwzięciu. Ja sama w pewnej chwili poczułam się, jak Henry Sutherland Edwards, angielski dziennikarz, który pod gradem kul, z notesem w dłoni i nieodłącznym parasolem, towarzyszył powstańczym oddziałom. Wybrałam sobie bowiem na stanowisko reporterskie kępę roślinności, która w pewnej chwili znalazła się w centrum działań napierających na siebie oddziałów. Wprawdzie szkicownik zastąpił mi aparat fotograficzny, przeżycie było niezapomniane, zwłaszcza że aktorzy bardzo mocno przeżywali swe role.

Dokładnie w rocznicę bitwy w Szczebrzeszynie uczczono pamięć poległych w niej powstańców koncertem patriotycznym. Podobny koncert w kościółku „na Wodzie” w Zwierzyńcu zakończył sobotnią rekonstrukcję. To naprawdę wspaniałe, że w obecnych czasach ludzie potrafią się jeszcze zjednoczyć, aby w tak niekonwencjonalny i niecodzienny sposób uczcić dawnych bohaterów, ucząc w ten sposób trudnej i bolesnej, ale też i pełnej chwały historii naszej Ojczyzny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2013-09-25 13:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gloria victis! Osuchy 1944

Niedziela zamojsko-lubaczowska 27/2018, str. IV-V

[ TEMATY ]

bitwa

rocznica

Joanna Ferens

Świadek bitwy pod Osuchami Władysław Łój ps. Wir

Świadek bitwy pod Osuchami Władysław Łój ps. Wir

Religijno-patriotyczne uroczystości upamiętniające 74. rocznicę bitwy pod Osuchami odbyły się 24 czerwca br. na placu przy Domu Pamięci w Osuchach. Wydarzenie objął patronatem narodowym w stulecie odzyskania niepodległości prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda

Bitwa pod Osuchami, zwana również Bitwą „nad Sopotem”, była największą bitwą partyzancką w Polsce w czasie II wojny światowej, która rozpoczęła się w nocy z 24 na 25 czerwca 1944 r. Była także punktem kulminacyjnym niemieckiej akcji przeciw partyzantom „Sturmwind II”, która odbyła się w lasach Puszczy Solskiej.
CZYTAJ DALEJ

Zmiany kapłanów 2025 r.

Maj i czerwiec to miesiąc personalnych zmian wśród duchownych. Przedstawiamy bieżące zmiany księży proboszczów i wikariuszy w poszczególnych diecezjach.

Biskupi w swoich diecezjach kierują poszczególnych księży na nowe parafie.
CZYTAJ DALEJ

Fatima: 70-lecie muzeum w sanktuarium - są tam polskie eksponaty

2025-08-14 17:55

[ TEMATY ]

Fatima

Adobe Stock

Tysiące pielgrzymów przybyłych do sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie wzięło udział w upamiętnieniu 70. rocznicy utworzenia muzeum w tym miejscu kultu maryjnego. Wśród licznych pielgrzymów przebywających od wtorku w Fatimie w związku ze 108. rocznicą objawienia maryjnego są też Polacy. Wielu z nich odwiedziło przestrzeń muzealną działającą w budynku rektoratu fatimskiego. Przylega ona do głównego placu sanktuarium, centralnego miejsca tego miejsca kultu maryjnego. W gronie pątników odwiedzających muzeum przeważają obywatele Portugalii, którzy na co dzień mieszkają w krajach Europy Zachodniej, m.in. we Francji, w Szwajcarii i Luksemburgu.

Wśród eksponatów znajdujących się w muzeum znajdują się liczne pamiątki związane z objawieniami z 1917 roku, a także dary z całego świata przekazywanych portugalskiemu sanktuarium maryjnego. Zdeponowano tam m.in. wota dziękczynne z okresu II wojny światowej, a także późniejszych lat, a także koronę podarowaną przez portugalskie kobiety w 1942 roku. Stanowiła ona podziękowanie za neutralne stanowisko Portugalii wobec wojny i uniknięcie w ten sposób ofiar w tym konflikcie zbrojnym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję