Reklama

Święci i błogosławieni

Patron tych, co mają serca na swoim miejscu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Adam Chmielowski, znany bardziej jako Brat Albert, jest dziś świętym Kościoła katolickiego, a Jego wspomnienie obchodzimy 17 czerwca.

Powstaniec, artysta, zakonnik

Do dziś jest postacią inspirującą i nieco tajemniczą. Jego życie można nazwać karkołomnym. Urodził się w Igołomni niedaleko Krakowa w 1845 r. Wcześnie osierocony, artystycznie uzdolniony, na początku wybrał jednak kierunek praktyczny - studiował w Szkole Rolniczo-Leśnej w Puławach. Prosto stamtąd poszedł do powstania styczniowego. Po bitwie pod Mełchowem tak zmasakowano mu stopę, że dzień później trzeba ją było amputować. Wydostawszy się z niewoli, wyjechał do Paryża, ponieważ w Polsce Rosjanie wyłapywali powstańców i skazywali na śmierć, więzienia, lub wywózkę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To Paryż obudził w nim malarskie talenty. Jednak tęsknota okazała się silniejsza. Tuż po amnestii w 1865 r. przyjechał do Warszawy. Zapisał się na studia malarskie, potem kontynuował je w Monachium. Do kraju wrócił ponownie w 1874 r. już jako spełniony artysta. Zapewne już wtedy dokonywała się w nim przemiana duchowa, której efektem były obrazy - coraz częściej o tematyce religijnej. Mniej więcej w tym czasie namalował swoje dzieło „Ecce Homo”. Chwalili go recenzenci, mówiło się o nowym wielkim talencie.

Reklama

Adam poszedł jednak za głosem powołania. Najpierw do zakonu jezuitów, który opuścił po pół roku. Intensywnie poszukiwał miejsca dla siebie. Wyjechał do brata Stanisława na dalekie wtedy i półdzikie Podole. Wyjazd okazał się inspirujący. Więcej nawet - zadecydował o całym Jego późniejszym życiu. To na Podolu poznał bliżej myśl franciszkańską, tam związał się z tercjarzami św. Franciszka z Asyżu. Po raz pierwszy zajął się wiejską biedotą. Pracował wśród nich nie z pozycji jaśnie pana rozdającego datki, ale jako równy wśród równych. Nazwano go „apostołem Podola”. W 1884 r. wrócił do Krakowa. Już wiedział czemu chce poświęcić resztę życia. Ten utalentowany, świetnie wykształcony i mający perspektywy kariery mężczyzna zdecydował, że życie odda służbie dla bezdomnych i opuszczonych.

Własna droga

Miał 39 lat, gdy za zgodą ówczesnego krakowskiego kardynała przywdział habit, a w rok potem złożył na jego ręce śluby, dając początek nowej rodzinie zakonnej. Nazwał ją: Bracia Albertyni (1888 r.) i Siostry Albertynki (1891 r.). Obie struktury oparł na regule św. Franciszka z Asyżu. Centrum jego działalności stanowili ludzie najbiedniejsi w dosłownym tego słowa znaczeniu, z tzw. dołów społecznych, od których odwracali się niemal wszyscy. Swoje zgromadzenia wyposażył w dwa filary, które odpowiadały jego osobowości i wizji świata - pustelnia i przytulisko. Pierwsze oznacza skromność, ascezę, gorącą modlitwę, wyciszenie, pewnego rodzaju rezygnację z tego, co oferuje świat. Przytulisko było zderzeniem z najtrudniejszą stroną ludzkiej egzystencji - z biedą, chorobą, głodem, nieporadnością.

Reklama

Nie miał pieniędzy na tworzenie przytulisk, więc kwestował, m.in. wśród swoich dawnych przyjaciół i znajomych. To bycie dla najbiedniejszych i wśród nich, nie zostawiało miejsca na sztukę. Przestał więc malować, choć artystą został do końca życia. Spalał się w swej pracy coraz bardziej. Obok przytulisk zakładał domy dla sierot, kalek, starców i nieuleczalnie chorych. Załatwiał bezrobotnym pracę lub sam ją dla nich organizował. Stawiał na kontakt bezpośredni, by „ramię w ramię z robotnikami w halach fabrycznych, na roli, przy budowie dróg wypełnić przedział między klasztorem a światem, zbliżyć habit do bluzy robotniczej”. Powtarzał, że każdemu trzeba dać jeść, bezdomnemu miejsce, a nagiemu odzież: „bez dachu i kawałka chleba może on już tylko kraść albo żebrać dla utrzymania życia”.

Umarł w samo Boże Narodzenie w 1916 r. w Krakowie. Już wtedy mówiono, że odszedł święty. „Najpiękniejszy człowiek pokolenia”, pisano. Na ołtarze wyniósł go Jan Paweł II w latach 80. XX wieku. Wtedy postać Brata Alberta zajaśniała nowym blaskiem. Stał się inspiracją dla wielu ludzi, także świeckich, którzy w codziennym życiu starają się naśladować skromnego krakowskiego mnicha.

Być jak Brat Albert

Reklama

Na terenie diecezji sandomierskiej nie ma co prawda domów albertyńskich, ale są dwa koła Towarzystwa im. św. Brata Alberta: w Gorzycach i Stalowej Woli. I nie brakuje też ludzi, którzy zainspirowani życiem św. Brata chcą nieść pomoc ludziom w trudnej sytuacji. Caritas sprawdza się w tej misji świetnie od lat, ale nie należy tylko tej intytucji obarczać misją niesienia pomocy. Raczej z nią współdziałać. Bo podawać pomocną dłoń można w sposób różny. Oczywiście, nie każdego stać na życiową rewolucję w stylu Brata Alberta, ale wielu może, a nawet powinno, część swojego myślenia skierować na człowieka zmagającego się z chorobą, kalectwem i wynikającą - czasem z niemocy, a czasem z nieporadności - biedą. Często słyszymy stwierdzenie, że „ale ja nie znam nikogo naprawdę biednego”. Niżej przedstawiamy więc historię ludzi, którzy choć dzielnie walczą z trudną, czasem nawet tragiczną codziennością, nie dają już rady samotnym zmaganiom z życiem. Wierzymy w siłę ludzi dobrej woli, którzy nawet małymi datkami, są w stanie odmienić los pokrzywdzonych i cierpiących.

Wszystkie osoby opisane niżej znajdują się pod kuratelą Caritas Diecezji Sandomierskiej, która jedynie pośredniczy w przepływie pomocy i gwarantuje, że opisane wyżej sytuacje są prawdziwe.

Jeśli możesz pomóc, nie zwlekaj

Anna Miernik mieszka w Połańcu. Stanowi rodzinę zastępczą dla Dominiki, Elizy i Daniela. Dzieci chodzą do szkoły. Najstarsza z rodzeństwa Dominika, jak i p. Anna, potrzebują stałego leczenia. Żyje im się ciężko. Mimo starań nie potrafią sprostać finansowym nakładom związanym z codziennym życiem. Sporą część niewielkiego dochodu stanowią bowiem wydatki na leki i leczenie. Rodzina popada więc w długi, najszybciej rosną zaległości w czynszu.
Jeśli chcesz pomóc dzielnej kobiecie i trójce dzieci można przekazać darowiznę na konto: 81 1060 0076 0000 3200 0031 9541, z dopiskiem „Darowizna dla Anny Miernik”.

Artur Wójcik z Sandomierza dwa lata temu uległ ciężkiemu wypadkowi i dziś ma uszkodzony rdzeń kręgowy, co spowodowało porażenie wszystkich czterech kończyn. Dotychczasowe leczenie i rehabilitacja przynoszą dobre rezultaty. Jednak, by p. Artur mógł się samodzielnie poruszać potrzebna jest specjalistyczna rehabilitacja. Niestety, rodziny absolutnie nie stać na taki wydatek. P. Artur ma na utrzymaniu bezrobotną żonę i dwoje dzieci.
Jeśli możecie pomóc można przesłać darowiznę na konto: 81 1060 00076 0000 3200 0031 9541, dopisując „Darowizna dla Artura Wójcika”.

Reklama

Jakub Nowicki jest dzieckiem, które cierpi na znaczny niedobór wzrostu. Z tym schorzeniem można sobie poradzić, ale jedyną metodą, która spowoduje, że chłopczyk zacznie rosnąć jest terapia hormonem wzrostu. Leczenie jest kosztowne (40 tys. rocznie) i długotrwałe, a jakby nieszczęść było mało - nie refunduje go NFZ. Oczywiście rodziny nie stać na taką kwotę, dlatego zwróciła się o pomoc do Caritas i ludzi dobrej woli.
Jeśli zechcesz wesprzeć leczenie Jakuba, podajemy numer konta: BPH o/Sandomierz nr konta: 10 1060 0076 0000 3300 0038 2559, z dopiskiem „Pomoc w leczeniu Jakuba Nowickiego”.

Wiesław Dorosiński mieszka w Kujawach. Od czasu operacji guza rdzenia kręgowego w 2010 r. jest sparaliżowany i wymaga stałej opieki osoby trzeciej. Z tego powodu jego żona nie może podjąć żadnej pracy. Tymczasem p. Wiesław, by mógł żyć musi być leczony i rehabilitowany. Jego stan wymaga specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego.
Państwo Dorosińscy mają na utrzymaniu dwoje dzieci w wieku szkolnym. Sytuacja jest trudna, bo mimo heroicznych wysiłków nie są w stanie pokryć rachunków za leczenie, rehabilitację i codzienną egzystencję całej rodziny.
Jeśli zechcecie ulżyć rodzinie Dorosińskich darowizny należy przesłać na konto: 81 1060 00076 0000 3200 0031 9541, z dopiskiem „Darowizna dla Wiesława Dorosińskiego”.

Reklama

Julka Janeczek przez pierwsze 3 lata swojego życia rozwijała się prawidłowo. Niestety od 2007 r., zaczęła się oddalać, ucieka w „swój świat’’. Stwierdzono u niej autyzm wczesnodziecięcy. Dziewczynka wymaga stałej i intensywnej opieki. Jej jedyną szansą na samodzielne funkcjonowanie jest ciężka, długotrwała i kosztowna rehabilitacja, związana z wyjazdami na turnusy rehabilitacyjne, kontaktami z logopedą, psychologiem i pedagogami. Niezbędne jest również wyszkolenie psa terapeuty, który pomoże Julce na co dzień.
Rodzice i rodzina Julki mimo starań nie są w stanie sami pokryć kosztów jej leczenia i rehabilitacji. Dlatego zwracają się z gorącym apelem do ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe.
Darowizny na ten cel prosimy przekazać na konto: 10 1060 0076 0000 3300 0038 2559, z dopiskiem „Darowizna dla Julii Janeczek”

Rodzina Jaworskich i Baranów mieszka w Klimontowie. Ta dziewięcioosobowa, uboga rodzina znajduje się od lat w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Dzielnie walczą o przetrwanie, ale coraz trudniej im sprostać codzienności. Zwłaszcza po tym, jak w 2009 r. spalił im się w znacznej części dom. Rozmiaru tragedii dopełnia fakt, że dom był wtedy tuż po remoncie, ale nieubezpieczony. Rodzina na szczęście wyszła cało z tej tragedii, ale nie posiadają żadnych środków do życia. Mieszkają w starym domu, w jednym pomieszczeniu. Żyją bez bieżącej wody, kuchni i łazienki. Rodzina nie jest w stanie sama pokryć kosztów odbudowy domu.
Jeśli zechcecie Państwo im pomóc, darowizny na ten cel prosimy przekazywać na konto: 10 1060 0076 0000 3300 0038 2559, z dopiskiem „Darowizna dla Rodziny Jaworskich i Baran”.

Ta lista jest znacznie dłuższa

Więcej nazwisk ludzi apelujących o pomoc znaleźć można na stronie www.sandomierz.caritas.pl w dziale „Apele o pomoc”.

„Caritas Diecezji Sandomierskiej jest instytucją charytatywną niosącą pomoc ludziom najbardziej potrzebującym w duchu ewangelicznej miłości. Ogłaszane apele o pomoc są jedną z form wsparcia osób oraz rodzin znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji życiowej”- czytamy na stronach sandomierskiej Caritas.

Św. Brat Albert chciał być „dobry jak chleb”, mawiał, że w każdym biednym człowieku widzi twarz Chrystusa, dlatego nie potrafi przejść obok potrzebującego obojętnie.

Czy my, współcześni, mamy w sobie wrażliwość podobną do tej u świętego Brata? Może warto się nad tym zastanowić, choćby z racji dnia Patrona ludzi niosących pomoc innym.

2013-06-12 11:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Losowanie nieprzypadkowych patronów

Niedziela warszawska 52/2020, str. V

[ TEMATY ]

patron

św. Marcin

Łukasz Krzysztofka

Duchowa obecność św. Marcina dodaje mi sił w stawianiu czoła trudnościom – mówi Grażyna

Duchowa obecność św. Marcina dodaje mi sił w stawianiu czoła trudnościom – mówi Grażyna

W uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki 1 stycznia we wszystkich klasztorach Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia odbywa się losowanie rocznych patronów. Od 4 lat taką możliwość mają również internauci.

Mogą oni wylosować swojego duchowego opiekuna i towarzysza poprzez stronę www.faustyna.pl. Ogromną wagę do losowania patrona roku przywiązywała już św. s. Faustyna. Spodziewała się wielkiej pomocy z nieba, udzielanej jej na prośbę świętego.
CZYTAJ DALEJ

Matka Afryki

Niedziela Ogólnopolska 27/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

bł. Maria Teresa Ledóchowska

pl.wikipedia.org

Bł. Maria Teresa Ledóchowska

Bł. Maria Teresa Ledóchowska

Patronka dzieł misyjnych w Polsce – bł. Maria Teresa Ledóchowska była starszą siostrą św. Urszuli.

Należała do wielkiej i znanej rodziny Ledóchowskich. Do 20. roku życia mieszkała w Austrii, w Loosdorf i St. Pölten. W 1883 r. Ledóchowscy przenieśli się z Austrii na stałe do Polski, do Lipnicy Murowanej k. Bochni.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: 60. Pielgrzymka Apostolstwa Chorych

2025-07-06 19:01

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Pielgrzymka Apostolstwa Chorych

Magdalena Kowalczyk

Apostolstwo Chorych do Maryi na Jasną Górę przybywa każdego roku we wspomnienie Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, 6 lipca. Dziś, podczas 60. pielgrzymki, dziękowano zwłaszcza za 60 lat istnienia Apostolstwa Chorych na świecie. - Zbieramy setki, o ile nie tysiące, intencji osób chorych i przywozimy je tutaj przed ołtarz Matki Najświętszej. Składamy je i prosimy o łaskę zdrowia - wyjaśnił ks. Wojciech Bartoszek, organizator pielgrzymki. Wspólnota Apostolstwa Chorych powstała w Niderlandach w 1925 r. Jej podstawowym celem jest odkrywanie duchowo-religijnego sensu życia naznaczonego chorobą i cierpieniem.

Mszę św. dla zgromadzonych celebrował bp Marek Szkudło, z Katowic. W rozmowie z JasnaGóraNews jako wzór do naśladowania wskazał Maryję. Ona zachęca, by robić wszystko to, co nakaże Jej Syn. Podkreślił także, że najczęściej dostrzega się u chorych potrzebę wsparcia ze strony duszpasterza, natomiast fakt, jak wielu z nich należy do Apostolstwa jest pomijany.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję