Bądź pozdrowiony ks. Michale Sopoćko na puławskiej ziemi. Widzisz nasze serca i nasze rodziny; wiesz, czego najbardziej nam potrzeba. Bądź naszym patronem. Prosimy, byś ze św. Faustyną i bł. Janem Pawłem II troszczył się o nas. Ufni w Boże Miłosierdzie i tajemnicę świętych obcowania, wierzymy w twoją obecność w naszej parafii, mieście i ojczyźnie. Co dzień klękamy przed Najświętszym Sakramentem, by wypraszać Boże Miłosierdzie dla nas i dla całego świata - mówił ks. Andrzej Sternik, proboszcz puławskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego. Przywołując słowa Jezusa, wypowiedziane do św. Faustyny: „Najwięcej radości dostarczają dusze, które głoszą moje niezgłębione miłosierdzie”, Ksiądz Proboszcz podkreślał wielką odpowiedzialność wspólnoty parafialnej. - Cieszymy się, że głos o Bożym Miłosierdziu roznosi się po puławskiej ziemi, że przeżywamy doroczny odpust ku czci wyjątkowego przymiotu Boga Stwórcy - mówił. - Prawda o Miłosierdziu została światu objawiona dzięki s. Faustynie oraz ks. Sopoćko, którego relikwie przyjmujemy w parafii. Naszym duchowym przewodnikiem w tym wyjątkowym czasie jest ks. Piotr Kobeszko, kapłan diecezji białostockiej i kustosz sanktuarium ks. Michała Sopoćko - przedstawiał głównego celebransa odpustowej Sumy.
Reklama
Nim licznie zgromadzeni parafianie i goście powitali relikwie oraz wysłuchali listu skierowanego do wspólnoty przez abp. Edwarda Ozrowskiego, poznali historię życia kapłana, który w szczególny sposób odbiera cześć na białostockiej ziemi. - Spodobało się Bogu, by prawdę o Bożym Miłosierdziu i swojej nieskończonej miłości objawić człowiekowi w XX wieku, w czasach wielkich kataklizmów i dwóch wojen światowych. Właśnie wtedy Jezus Chrystus postanowił przypomnieć człowiekowi na nowo o swoim miłosierdziu - mówił ks. Piotr Kobeszko, przybliżając wiernym historię wyjątkowego kapłana. Ks. Michał Sopoćko, od dzieciństwa związany z ziemią wileńską, przybył do Białegostoku w 1947 r. Gnany wojenną tułaczką, niechętnie opuścił ukochaną ziemię. W Wilnie zostawił miejsca i dzieła, którym poświęcił swoje życie: obraz Miłosiernej Matki, piękne świątynie oraz urokliwe uliczki, które codziennie przemierzał jako wykładowca seminarium i Uniwersytetu Stefana Batorego oraz kapelan i spowiednik sióstr zakonnych. - Pośród nich była ona, siostra miłosierdzia, wizjonerka rodem z Głogowca, siostra drugiego chóru, wyznaczana do posług domowych, a przez Zbawiciela mianowana osobistą sekretarką. Choć s. Faustyna zobaczyła ks. Michała w Wilnie po raz pierwszy, znała go od dawna ze swoich widzeń. To o nim Jezus powiedział jej, że jest wiernym sługą, który dopomoże jej pełnić wolę Boga na ziemi - mówił ks. Kobeszko. Jak podkreślał, ks. Sopoćko jako pierwszy rozpoznał: „Od Boga jest to, co ta prosta zakonnica szeptała u kratek konfesjonału”. Na jego prośbę s. Faustyna zaczęła prowadzić „Dzienniczek”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- W wileńskim kościele ks. Michał zostawił obraz nie ludzką ręką uczyniony, obraz z podpisem: „Jezu, ufam Tobie”. W Wilnie, pod okiem Miłosiernej Matki napisał traktat o Bożym Miłosierdziu; tam uczył wiernych modlitw do Bożego Miłosierdzia i głosił je w homiliach. Ufał, że to Wilno stanie się miejscem, z którego do świata dotrze prawda o Bożym Miłosierdziu - mówił kustosz. Jednak stało się inaczej. Posłuszny przełożonym, ks. Sopoćko osiadł w Białymstoku, gdzie dał się poznać jako gorliwy duszpasterz, spowiednik i wykładowca. Wierny dziełu życia, na białostockiej ziemi zaczął głosić prawdę o Bożym Miłosierdziu. Ale z czasem napotykał coraz większe trudności. To wszystko przewidziała s. Faustyna, zapisując proroctwo o tym, że jego kapłańska dusza doświadczy wielkiego cierpienia, a prawda o Bożym Miłosierdziu rozleje się na świat dopiero wówczas, gdy oboje znajdą się po drugiej stronie życia. - Ks. Michał Sopoćko zmarł w 1975 r. jako wielki przegrany. Nie znalazł nikogo, kto zechciałby po jego śmierci kontynuować dzieło głoszenia Bożego Miłosierdzia. Odchodził jako człowiek, któremu nic się nie udało. Założone przez niego zgromadzenie zakonne nie rokowało rozwoju, on sam pod koniec życia otrzymał zakaz głoszenia homilii. Ziarno rzucone w glebę musiało obumrzeć i zaczęło kiełkować dopiero wówczas, gdy odeszli siewcy - mówił Ksiądz Kustosz. Ks. Kobeszko podkreślał, że spowiednik s. Faustyny może stać się patronem tych, którym nic w życiu nie wychodzi, a którzy nie utracili ufności w Boże Miłosierdzie. - Przychodźcie tu i za przyczyną bł. ks. Michała Sopoćko i św. Faustyny proście o łaski miłosierdzia - zachęcał. - Pozwólcie otoczyć się blaskiem Bożego Miłosierdzia; wypraszajcie je dla siebie, rodzin, parafii, miasta i ojczyzny, bo tylko w Bożym Miłosierdziu świat znajdzie ukojenie - apelował.
Relikwie bł. ks. Michała Sopoćko zostały umieszczone obok relikwii św. Faustyny, w ołtarzu Miłosierdzia Bożego w górnym kościele. Trafiły do puławskiego kościoła na prośbę proboszcza ks. Andrzeja Sternika, skierowaną do biskupa białostockiego w dniu liturgicznego wspomnienia błogosławionego, które przypada 15 lutego. Przygotowaniem wspólnoty parafialnej do ich przyjęcia od duchowej strony zajął się ks. Ryszard Winiarski, który wygłosił rekolekcje wielkopostne. Ks. Winiarski jest również ofiarodawcą relikwiarza. Podkreślając uroczysty charakter przyjęcia relikwii w dniu odpustu parafialnego, w kościele Miłosierdzia Bożego odbył się koncert o św. Faustynie pt. „Królu miłosierdzia, kieruj duszą moją” w wykonaniu, m.in. Anny Romantowskiej i Roberta Grudnia.