Rok 2024 przynosi kolejne ważne rocznice związane z historią II wojny światowej a także kultem jej męczenników. 85 lat temu Polska jako pierwsza stawiła czoła zbrodniczej polityce i napaści nazistowskich Niemiec. Padła również ofiarą agresji sowieckiej Rosji. Czas wojny, obok nieopisanego dramatu, przyniósł Kościołowi wielu nowych orędowników w niebie. 25 lat temu św. Jan Paweł II beatyfikował w Warszawie grupę 108 polskich męczenników.
Kluczowa rola positio
Reklama
Ten akt stał się impulsem do przygotowań do wyniesienia na ołtarze kolejnych rodaków zamordowanych w czasie II wojny światowej. Proces ks. Henryka Szumana i 70 towarzyszy jest obecnie na etapie rzymskim. Ks. dr Dariusz Drążek nie chce podawać terminu zakończenia pisania positio, ale zapewnia, że stanie się to „w niezbyt odległym czasie". W 2011 roku w ówczesnej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Watykanie złożono ponad 100 tomów akt dotyczących kandydatów na ołtarze. Wtedy w tej grupie znajdowała się jeszcze - dziś już beatyfikowana - rodzina Ulmów. Ostatecznie po kilku wyłączeniach tzw. druga grupa domniemanych męczenników to 71 osób, złożona głównie z duchownych. Zadaniem ks. Dariusza Drążka jest streszczenie w positio tych przeszło 100 tomów akt do około dwóch-trzech, uwzględniając szczególnie to, co wiąże się z domniemaną śmiercią męczeńską. „Nad przygotowywaniem positio czuwa z ramienia Kongregacji (dziś Dykasterii) tzw. relator sprawy. Był nim najpierw franciszkanin, o. prof. Zdzisław Kijas, zaś od marca 2020 roku relatorem sprawy jest karmelita, o. Szczepan Praśkiewicz OCD" - przekazał ks. Drążek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Śmierć za odmowę profanacji
Okazją do rozmowy z postulatorem jest również przypadająca dziś - 4 września - 85. rocznica śmierci jednego z dwóch członków tej grupy, niezwiązanego z duchowieństwem. Chodzi o Ignacego Trendę, niepiśmiennego chłopa z Lelowa nieopodal Częstochowy, zamordowanego przez Niemców za odmowę spalenia krzyża w miejscowym kościele. Drugą osobą świecką jest zamordowana za obronę czystości Julia Buniowska.
Jednak w grupie kandydatów na ołtarze dominują księża, bracia zakonni, kapłani należący do zgromadzeń, siostry zakonne a także klerycy i nowicjusze. „Wszyscy zdawali sobie sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa dla życia i prześladowania, nie tylko osobistego, ale także dla życia całego społeczeństwa" - zaznaczył ks. dr Dariusz Drążek. W tym kontekście kapłan diecezji pelplińskiej wskazuje na wyróżnionego w tytule sprawy ks. prałata Henryka Szumana. Do 1 września 1939 roku był on proboszczem w Starogardzie Gdańskim, kiedy to został zmuszony do opuszczenia parafii św. Mateusza. Zginął miesiąc później rozstrzelany przez Niemców w publicznej egzekucji pod murem kościoła św. Mikołaja w Bydgoszczy-Fordonie.
Odwaga wzmacniania przez modlitwę
Reklama
Ksiądz Henryk Szuman został kapłanem jeszcze przed I wojną światową. Po jej zakończeniu został proboszczem w Starogardzie Gdańskim. „Na kilka lat przed wojną mówił - przygotujmy nasze serca, przygotujmy się, bo nadchodzi wojna. Można powiedzieć - smutne proroctwo, ale z drugiej strony to świadomość wielkiego zagrożenia i chęć zdopingowania ludzi, by się duchowo przygotowali, czy przez przemianę swojego życia, czy przez modlitwę. Nie było to czcze straszenie" - zauważył ks. dr Dariusz Drążek.
Według postulatora, drugim wspólnym mianownikiem 71 kandydatów na ołtarze jest to, że wszyscy mieli potrzebę wytrwania w powierzonych sobie zadaniach i funkcjach. „Stawali się w ten sposób punktem odniesienia dla swych wspólnot" - dodał rozmówca Radia Watykańskiego. Kolejną cechą wspólną ks. Henryka Szumana i 70 towarzyszy jest, zdaniem ks. Drążka, ich bezgraniczne zaufanie Bogu i kluczowe znaczenie modlitwy w ich życiu. W tym kontekście przywołuje bożonarodzeniową kartkę, jaką Sługa Boży ks. Edmund Kałas, misjonarz Świętej Rodziny, pracujący wśród Polonii francuskiej, wysłał do swoich rodziców. „Chciałbym Was ponownie przekonać, że modlitwa dobrze odmówiona jest wielką, nadprzyrodzoną siłą. Osobiście sam przekonałem się o tym, kiedy modlimy się z wielką wiarą i nadzieją, można być całkowicie spokojnym o swoją przyszłość" - napisał ks. Kałas.
Postulator procesu beatyfikacyjnego przyznał, że gdy zapoznał się z tymi słowami, to ta jedna kartka stała się dla niego wielką katechezą o modlitwie. „Słudzy Boży pozostawili w ludziach, którzy ich znali, niezatarty ślad wiary działającej, pracowitości, dobroci, troskliwości o współbraci i innych ludzi w podobnej niedoli. Każdy z nich dał wyraz swej godności człowieka, Polaka, chrześcijanina" - podkreślił ks. dr Drążek.
Fama sanctitatis promienieje
Choć, jak zaznacza, sam nie uczestniczył w fazie wyboru kandydatów, to uważa, że najważniejszym kryterium przy tworzeniu tej grupy była istniejąca już fama sanctitatis, czyli sława świętości, związana z poniesioną męczeńską śmiercią. Równie istotnym kryterium była możliwość zgromadzenia, odnalezienia odpowiednich dokumentów o tych wydarzeniach. I tak w jednej grupie mogli znaleźć się wspomniani ks. Henryk Szuman, wieloletni proboszcz ze Starogardu Gdańskiego, rozstrzelany przez Niemców 2 października 1939 roku w Bydgoszczy-Fordonie oraz niepiśmienny chłop z Lelowa Ignacy Trenda, zabity miesiąc wcześniej za odmowę spalenia krucyfiksu na oczach mieszkańców wsi.
„Wydaj mi się jednak, że z upływem czasu coraz więcej ludzi przypomina sobie o swoich bliskich i znajomych, którzy też zginęli z ręki okupanta i teraz odczuwają, że i oni mogli byli zostać lub mogą nadal zostać zaproponowani do zbadania kwestii ich męczeństwa" - puentuje ks. dr Dariusz Drążek.