„Miłość Ojczyzny jest cnotą, a cnoty trzeba się uczyć…”
Zbliża się 85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Jest to czas wspominania przeszłych wydarzeń, ale zarazem namysłu nad wielkim+ dziedzictwem, któremu na imię POLSKA. Dla jednych Polska i polskość, to „nienormalność”. Dla drugich, to głupstwo, którym nie warto zajmować się. Dla jeszcze innych, to okazja do robienia kariery i pieniędzy (w polityce i w „kulturze”) w ramach walki z Polską i z tym, co ją stanowi – suwerennością i rozwojem gospodarczym, kulturą, historią, dobrami naturalnymi, językiem, nauką, religią chrześcijańską. Dla prawdziwego zaś Polaka, Polska to wielki dziedzictwo - dar i zadanie.
Czym jest Polska i czym jest/powinien być rzetelny stosunek do niej polskich obywateli podpowiada nam Jadwiga Zamoyska (1831 – 1923) w zadziwiająco aktualnej książce pt.: O miłości Ojczyzny z 1899 r. Przywołana Autorka była żoną gen. Władysława Zamoyskiego, matką czworga dzieci, szczerą patriotką, społeczniczką, gruntownie wykształconą i obytą ze światem kobietą, rozumnie wierzącą i praktykującą katoliczką. Swoje życie i talenty poświęciła pracy niepodległościowej, wspierając w działalności męża, który był najbliższym doradcą księcia Adama Czartoryskiego. Sama założyła i prowadziła „Szkołę Domowej Pracy” w Kórniku w Poznańskiem.
Reklama
Generałowa Jadwiga Zamoyska napisała m.in., że „miłość Ojczyzny nie polega na jakimś majaczeniu o prawach narodowych i na poetyzowaniu ich, nie polega na manifestacjach, patriotycznych biesiadach, toastach, szumnych mowach i tkliwych wrażeniach. Miłość Ojczyzny nie ma nic wspólnego z narodową pychą i próżnością”. Jest za to związana z poświęceniem, bo „miłość ma dwie główne cechy: chce posiadać przedmiot swego kochania i chce mu się poświęcić”. Miłość – uczyła dalej Zamoyska – „zespala się z przedmiotem swojej miłości: cierpi jego cierpieniem i chce mu ulżyć; odczuwa jego potrzeby i chce je zaspokoić; przeczuwa, co mu grozi i chce bronić go; widzi, co by mu było korzystnym i nie spocznie, póki mu tego nie pozyska”. Autentyczny patriotyzm, a więc miłość i służba Ojczyźnie, wyraża się poprzez „szanowanie i utrzymywanie w kraju tego, co dobre; poprawianie i odpokutowanie tego, co złe; zdobywanie dla kraju i przeprowadzanie w nim tego, co pożądane”. Miłość Ojczyzny – pisała dalej Generałowa – „nie zawsze jest i nie dla wszystkich jest uczuciem wrodzonym; ona jest cnotą i jak każdej cnoty trzeba się jej uczyć i do niej wprawiać”.
Patriotyzm, podobnie jak i inne zjawiska społeczne, jest rzeczywistością dynamiczną, zmieniającą się wraz z warunkami społeczno-historycznymi. W tym kontekście rodzi się wiele pytań o kształt współczesnego modelu patriotyzmu, o jego treści oraz o warunki i sposoby, w jakich jest urzeczywistniany.
Dlatego z jednej strony, coraz częściej słyszy się głosy postulujące potrzebę redefinicji współczesnego patriotyzmu oraz wychowania patriotycznego, przeżywającego kryzys polegający m.in. na niedostosowaniu modelu i form tradycyjnego patriotyzmu romantyczno-bohaterskiegoi martyrologicznego, do społecznych potrzeb i warunków współczesnej Polski i Europy.Z drugiej zaś strony, wprost ośmiesza się i zwalcza patriotyzm poprzez lansowaniei przeciwstawianie mu innych odniesień do społeczności szerszych lub węższych niż Ojczyzna. Chodzi m.in. o klasyczny kosmopolityzm i źle pojęty regionalizm, z równoczesnym myleniem pojęć i zakresu ich stosowania.
Reklama
Zagrożeniem dla autentycznego patriotyzmu i tego, co się z nim wiąże, są także ideologicznie „prowadzone” procesy globalizacji i integracji (zob. M. Sztaba, Etyczno-moralne podstawy życia społecznego w świetle nauczania Karola Wojtyły – św. Jana Pawła II. Wybrane aspekty, Masłowice 2019, s. 133–154). Sama tendencja do globalizacji i integracji europejskiej jest ze swojej istoty zjawiskiem pozytywnym, nie przekreśla to jednak faktu, że tendencja ta, gdy przybiera postać absolutyzacji owego dążenia, pociąga za sobą niebezpieczeństwo uniformizmu, który oznacza ujednolicenie i ujednostajnienie. W konsekwencji prowadzić to może do niebezpieczeństwa zatracenia, nawet totalnego zniszczenia wszelkiej różnorodności kulturowej, w tym także kultur narodowych, będących niszą integralnego rozwoju osoby ludzkiej. Ten proces może prowadzić wreszcie do homogenizacji kultury, a w ostateczności do depersonalizacji i niszczenia dziedzictwa kulturowego, w bogactwie jego narodowych różnorodności. Źle pojęte i realizowane procesy globalizacji oraz integracji europejskiej mogą stać się zagrożeniem dla narodowego dziedzictwa kulturowego. A. Heywood, brytyjski politolog podkreśla wprost, że globalizm ma dalekosiężny wpływ na państwa narodowe, jak i doktryny polityczne, zakorzenione w idei odrębności narodowej. Dlatego prowokuje on pytania typu: czy narody mogą jeszcze być traktowane jako znaczące podmioty, gdy ludzie czują się obywatelami całego świata, oglądając te same programy telewizyjne i jedząc to samo (tzw. McDonaldyzacja świata). Autor spostrzega, że globalizm ma cechy internacjonalizmu liberalnego, dążąc do supernacjonalizmu – ponadnarodowości, stąd widzi niebezpieczeństwo w globalizacji dążącej do osłabienia tradycyjnych więzi obywatelskich i narodowych, jakie z kolei mogą przyczyniać się do powstawania agresywnych form etnonacjonalizmu lub nacjonalizmu (zob. Tenże, Ideologie polityczne. Wprowadzenie, przekł. M. Habura, N. Orłowska, D. Stasiak, Warszawa 2007).
Innym przejawem zagrożenia dla współczesnego patriotyzmu, a nawet walki z nim, jest głoszenie przekonania, że trzymanie się tradycji narodowych, przywiązanie do własnej historii klasycznie pojętej kultury jest budowaniem współczesnego nacjonalizmu. Walka ta polega więc na straszeniu nacjonalizmem, ksenofobią, anachronizmem, które rzekomo rodzą się poprzez wierność i trzymanie się narodowej tradycji.
AUTENTYCZNY PATRIOTYZM TO…..
Analiza różnorodnych definicji patriotyzmu pozwala na stwierdzenie kilku znaczących faktów.
Po pierwsze, patriotyzm ma określony zakres przedmiotowy. Autorzy, poszukując owego zakresu, wyróżniają m.in. takie konstytutywne elementy jak: terytorium – kraj, dzieje narodu – historia, uznawane tradycje i symbole narodowe, kultura i język, religia, wybitne sylwetki ludzi – patriotów, współobywatele społeczności narodowej, przywódcy społeczni oraz ugrupowania polityczne reprezentujące autentyczne dążenia narodu, a także zadania i obowiązki wynikające z przynależności do wspólnoty narodowej.
Dzisiaj przeżywamy 70. rocznicę męczeńskiej śmierci i 3. rocznicę beatyfikacji ks. prał. Karola Lamperta takimi słowami rozpoczął powitanie ks. prał. Aleksander Ziejewski, skierowanymi do głównego celebransa abp. Andrzeja Dzięgi, 15 kapłanów koncelebransów i wiernych zgromadzonych na uroczystej Mszy św. dziękczynnej. Ksiądz Prałat prosił, abyśmy zawierzyli się Bogu tak jak bł. Karol, zaufali Mu wbrew wszystkiemu i miłowali Go bez granic.
Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy
świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę -
czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt
wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii.
Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze
odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene
nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane
i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”.
Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia
jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia
i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy
jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość,
nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala
Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji
kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi
jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia.
Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny
do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy
wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale
cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu.
Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie.
Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by
je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała
sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło.
Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu,
albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim
życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości.
Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask
na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii
św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że
i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością.
Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie
jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec
osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę,
że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
Watykaniści spekulują obecnie na temat nazwy i treści dwóch pierwszych papieskich dokumentów nauczania Leona XIV. Powszechnie oczekuje się, że jego pierwsza encyklika będzie dotyczyła wyzwań stojących przed ludzkością w związku ze sztuczną inteligencją. Rzymski portal „Silere non possum” poinformował w środę, że łaciński tytuł dokumentu będzie brzmiał „Magnifica humanitas” - „Wspaniała ludzkość”.
Od momentu wyboru Leon XIV wielokrotnie wypowiadał się na temat szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji i ostrzegał przed zagrożeniami związanymi z tym postępem technologicznym. Według „Silere non possum” pierwsza encyklika nowego papieża poświęcona globalnemu megatematowi sztucznej inteligencji może mieć podobne znaczenie jak historyczna encyklika „Rerum novarum” papieża Leona XIII z 1891 roku. W encyklice tej po raz pierwszy papież zajął się konsekwencjami industrializacji, inicjując tym samym katolicką naukę społeczną.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.