Co roku, 4 grudnia górnicy KGHM Polska Miedź SA i ich rodziny uroczyście obchodzą wspomnienie św. Barbary. Miejscem dziękczynnej modlitwy, tak jak w poprzednich latach, był lubiński kościół św. Maksymiliana Kolbego
W bieżącym roku, w gronie ponad 800 wiernych, wśród których znaleźli się członkowie zarządu, dyrektorzy kopalń i pracownicy wraz ze swymi rodzinami, przy reprezentacji ponad 20 pocztów sztandarowych, uroczystej Mszy św. przewodniczył biskup zielonogórsko-gorzowski Stefan Regmunt. - Św. Barbara, patronka braci górniczej, dzisiaj, w sposób szczególny oręduje za nami. Od najdawniejszych lat, górnicy łączyli swoją ciężką i niebezpieczną pracę z Bogiem i modlitwą. Kontynuujemy tę tradycję. Dziękujemy za dary i łaski otrzymane od Boga za pośrednictwem św. Barbary i prosimy o kolejne na ten nowy czas - mówił do obecnych bp Regmunt.
Homilię wygłosił biskup legnicki Stefan Cichy, ukazując Patronkę dnia, jako osobę pełną wiary, a także przykład dla dzisiejszych chrześcijan. Ciągle potrzebujemy bowiem przykładu życia w wierze, aby umacniać się na drogach naszego codziennego życia. Przeżywany obecnie Rok Wiary, może nam w tym dopomóc.
Przykładu wiary nie musimy szukać jedynie u świętych. Ksiądz Biskup w homilii wspominał tych górników, których widział na Górnym Śląsku, uczestniczących w niedzielnej Mszy św. po sobotniej szychcie. Przywołał także pamięć górnika, który zginął w kopalnianym pożarze, z różańcem w ręku, czy też poturbowanych w wyniku różnych wypadków. Ich zachowanie, modlitwa i chęć przygotowania się na spotkanie z Bogiem, mogą być takimi przykładami żywej wiary dla wielu.
Złożył także na ręce Zarządu Kombinatu Górniczo Hutniczego Miedzi swoje podziękowania, za wspieranie działań na rzecz osób i rodzin biedniejszych i ubogich, wspierając działania pomocowe czy edukacyjne. KGHM Polska Miedź SA wspiera też ratowanie i restaurowanie obiektów zabytkowych, do których należy diecezjalne sanktuarium w Krzeszowie czy szereg innych kościołów. Cieszy także fakt, że kombinat wspiera działania na polu kultury. - Patrzmy na przykład św. Barbary, na jej wiarę, życie i bądźmy ludźmi o głębokiej, dojrzałej wierze, potwierdzanej życiem - mówił Biskup Legnicki.
W Eucharystii uczestniczył także legnicki biskup pomocniczy Marek Mendyk oraz ponad 20 koncelebransów, reprezentujących instytucje diecezjalne oraz okoliczne parafie, zamieszkiwane przez rodziny górnicze zarówno z terenu diecezji legnickiej, jak i sąsiedniej zielonogórsko-gorzowskiej. Wszystkich przybyłych na uroczystość powitał, a potem dziękował za udział w modlitwie proboszcz parafii ks. prał. Wiesław Migdał.
Oprawa liturgiczna, jak zwykle, przygotowana została przez górników, z udziałem górniczej orkiestry dętej i męskiego chóru górniczego.
W procesji z darami na ręce głównego celebransa zostały złożone, m.in.: lampka górnicza, odłamek skalny z pokładów wydobywczych czy kropielniczka z wizerunkiem św. Barbary.
Na końcu Mszy św., górnicy ofiarowali dostojnym gościom figurki górników.
Wspomnieniu św. Barbary, jak co roku, towarzyszy też szereg innych wydarzeń, wpisanych już na stałe w tradycję górniczą. Należą do nich, m.in. tzw. pochód Lisa-Majora, skok przez skórę czy górnicze karczmy i combry.
W bieżącym roku, w przededniu wspomnienia św. Patronki, zostało wręczonych ponad sto odznaczeń i wyróżnień dla pracowników i osób związanych z kombinatem. Wśród tych osób znalazł się tym razem nie górnik, lecz marynarz, który został wyróżniony Honorową Odznaką „Zasłużony dla KGHM Polska Miedź SA”. To kpt. Tomasz Cichocki, który na jachcie „Polska Miedź” w 312 dni opłynął, jako czwarty z Polaków, kulę ziemską.
- Dariuszu, wierzymy, że żyjesz, że jesteś w komunii z Bogiem ‒ mówił abp senior Wiktor Skworc podczas pogrzebu górnika z kopalni „Sobieski” w Jaworznie. Dariusz Waluś to jeden z pracowników zmarłych w wypadku z 28 listopada br. Msza św. pogrzebowa odbyła się w parafii MB Częstochowskiej w Mysłowicach-Kosztowach.
W homilii arcybiskup senior przytoczył słowa papieża Franciszka, które 24 marca br., wypowiedział podczas specjalnej audiencji do wdów i sierot po górnikach, którzy zginęli w ubiegłych roku na kopalniach Zofiówka i Pniówek. „Cisza wyraża współczucie. Stracić męża lub tatę w wypadku takim jak ten, to straszne… Nie chciałbym wypowiadać wielu słów, raczej zapewnić o mojej bliskości, wielkiej bliskości, bliskości wypływającej z serca i modlę się z Wami w tej trudnej dla Was sytuacji” ‒ mówił wówczas Ojciec Święty.
O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić
czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku
do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.
Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym,
i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter.
Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez
warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest.
Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem
w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości.
Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest
w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi
ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło
i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość
Panu Bogu".
Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często
są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet
stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla".
Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się
nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość,
bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali".
Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności
w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności
są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy.
Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest
miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
Zdaniem maturzystów noc jest dobra nie tylko na naukę czy zabawę, ale i na modlitwę. Szczególnie mniejsze grupy klasowe, zwłaszcza z Polski wschodniej, wybierają nocne czuwania. Aż 700 km przejechali maturzyści z Włodawy, pielgrzymkę rozpoczęli od Apelu Jasnogórskiego, a zakończyli modlitwę dziś o 4 rano. Mówią o sobie, że „są do tańca i do różańca” i z optymizmem patrzą na stojące przed nimi wyzwania.
Z Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 i II Liceum Ogólnokształcącego we Włodawie w pielgrzymce uczestniczyło około setki uczniów z pięciu klas maturalnych (liceum i technikum) przygotowujących się do egzaminu dojrzałości. - Jeżeli ktoś zaśnie, to możemy liczyć, że koleżanka lub kolega obudzi. Zarwana noc do dla nas nie pierwszyzna - uśmiechali się przed czuwaniem.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.