Reklama

Wiadomości

Zamiast rządzenia mamy igrzyska

Ponad pół roku koalicyjnych rządów dobitnie pokazują, że ekipa obecnie sprawująca władzę nie ma pomysłu na Polskę. Zamiast wdrażania strategicznych programów, mamy niekończące się igrzyska. A nieudolna próba aresztowania posła Marcina Romanowskiego jest tego najlepszym przykładem.

[ TEMATY ]

komentarz

PAP/Marcin Obara

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ostatni tydzień w polskiej polityce przyniósł nieoczekiwany zwrot akcji. Prokuratura, która od miesięcy słynie z bezwzględnego ścigania polityków i urzędników z poprzedniego rządu, nagle znalazła się w defensywie. Musi się tłumaczyć dlaczego złamała prawo zatrzymując posła Marcina Romanowskiego, który jest chroniony immunitetem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE).

Po pierwszej decyzji przewodniczącego ZPRE Theodorosa Rousopoulosa Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nie zgodził się na aresztowanie posła z powodu chroniącego go immunitetu. Wówczas Prokurator Krajowy stwierdził, że przewodniczący ZPRE nie zna szczegółów sprawy. Mówił, że wyśle pismo do Strasburga w którym wszystko wyjaśni i zapewne będzie mógł zamknąć Romanowskiego po zaskarżeniu decyzji sądu rejonowego do wyższej instancji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Sprawa się jednak jeszcze bardziej skomplikowała na niekorzyść polskiej prokuratury, bo w piątek wieczorem przyszła odpowiedź na pismo prok. Dariusza Korneluka, które jednoznacznie wskazuje, że Romanowski jest chroniony immunitetem ZPRE. Aby można było go zatrzymać albo aresztować należy po prostu wystąpić o uchylenie immunitetu. Gdy teraz prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu pierwszej instancji, to zakwestionuje oficjalne stanowisko organu Rady Europy, a jeśli nie zaskarży, to przyzna się do kompromitacji i bezprawnego pozbawienia wolności Marcina Romanowskiego. Tym samym przyzna się, że złamała prawo posiłkując się wątpliwymi opiniami prawnymi, które zostały napisane na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości, zamiast wystąpić z wnioskiem o uchylenie immunitetu do Strasburga.

Przewodniczący Rousopoulos z urzędu musi występować w roli obrońcy członka zgromadzenia, który został bezprawnie zatrzymany. Dlatego też w ostatnim piśmie kolejny raz wyraził swoje zdziwienie, dlaczego polska prokuratura do tej pory nie zwróciła się do ZPRE o uchylenie immunitetu posła Romanowskiego. Dlaczego więc polskie władze tego do tej pory nie zrobiły i najwyraźniej nie chciały tego zrobić? Po pierwsze taki wniosek powinien być uzasadniony bardzo merytorycznie, by nie było podejrzeń, że jest w jakikolwiek sposób motywowany politycznie. Po drugie, trzeba przejść całą procedurę w ZPRE, czyli wniosek musi przejść pozytywnie przez dwie komisje, a później przez całe Zgromadzenie Parlamentarne.

Wybrano ścieżkę na skróty, bo najwyraźniej ta droga wydawała się polskim prokuratorom zbyt trudna i co najważniejsze zbyt długa. Konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski wskazuje, że bezprawne zmiany w PK mogłyby być podstawą do odrzucenia przez Radę Europy wniosku prokuratorów o uchylenie Marcinowi Romanowskiemu immunitetu. Wówczas prokuratura miałby tylko dodatkowe problemy, bo oficjalny organ Rady Europy zakwestionowałby jej legalność.

Reklama

Rząd jest krytykowany za brak sprawczości i brak programu, który byłby strategicznym projektem prorozwojowym. W rządowej agendzie trudno aktualnie znaleźć takie działania jak walka z mafiami paliwowymi, czy uszczelnienie luki VAT. Nie ma także podobnych programów prorodzinnych, które w pierwszych miesiącach po objęciu władzy wprowadzał rząd Zjednoczonej Prawicy. Zamiast rządzenia postawiono więc na igrzyska, czyli bezustanne i brutalne rozliczenia swoich poprzedników - od skasowanych maili w skrzynce ministra Dworczyka, remont budynku prokuratury, aż po wadliwe maseczki, które w najtrudniejszych tygodniach pandemii zostały sprowadzone z Chin.

Jednak "perłą w koronie" planowanych rozliczeń obecnego rządu jest wydatkowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości. W ramach tego postępowania od tygodni w areszcie siedzą urzędniczki z Ministerstwa Sprawiedliwości, ks. Michał Olszewski, a dołączyć miał do nich były wiceminister dr Marcin Romanowski.

Nie ma wątpliwości, że rząd próbuje zaspokoić oczekiwania społeczne swojego elektoratu i dlatego "rozliczenia" muszą być aż tak agresywne. Gdy Romanowski sam poszedł do prokuratury, by złożyć wyjaśnienia, nikt go nie chciał słuchać. Chodziło bowiem o to by kilka dni później przeprowadzić widowiskowe w świetle telewizyjnych kamer aresztowanie z udziałem ABW oraz policji. Jak się okazało całe widowisko było nielegalne z powodu immunitetu, a ich pomysłodawcom grodzi odpowiedzialność cywilna i karna.

Prokuratura oraz rząd tworzą narrację, jakoby Romanowski stworzył groźny gang przestępczy. "Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem. Na stróży prawa spada lawina krytyki, publiczność jest rozczarowana" - napisał premier Donald Tusk.

Reklama

W Polsce jesteśmy świadkami manipulowania opinią publiczną z użyciem wielu instytucji państwowych do celów typowo politycznych. W całej sprawie Funduszu Sprawiedliwości chodzi jedynie o sprawy proceduralne, kwestie konkursowe i celowość wydatkowanych środków. Nie ma zarzutów korupcji, nie ma tez żadnych informacji z prokuratury na temat tego, by ktoś coś ukradł. A środki wydawane w czasie poprzedzającym kampanię wyborczą i w jej trakcie szły na pomoc Ochotniczej Straży Pożarnej i Koła Gospodyń Wiejskich.

Oczywiście sprawę znam tylko z oficjalnych konferencji i doniesień medialnych. Prokuratura ma prawo stawiać zarzuty i niech sąd stwierdzi, kto ma rację. Ale ta cała medialna narracja, nękanie Marcina Romanowskiego, przedłużający się areszt bez wyroku dla ks. Olszewskiego i urzędniczek, jest po prostu polityczną pokazówką, współczesnymi igrzyskami dla gawiedzi. Donald Tusk próbuje w ten sposób zaspokoić oczekiwania społeczne części swoich wyborców, ale także przykryć swoją nieudolność i brak sprawczości. Doskonale wie, że proces będzie toczył się latami, a aresztowanie polityka bez wyroku sądu daje efekt natychmiastowy.

Prokuratorzy realizując to polityczne zadanie popełniają coraz więcej błędów, co ostatnio dosyć dobitnie wskazał nawet sędzia Igor Tuleja, który był ikoną walki opozycji w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy. Główną przesłanką do tymczasowego aresztowania ws. Funduszu Sprawiedliwości była możliwość matactwa. Gdyby zdecydowano się na wystąpienie o uchylenie immunitetu, to pierwsze decyzje mogłyby zapaść jesienią, bo najbliższe posiedzenie ZPRE jest na przełomie września i października. - Matacząc od dziś do jesieni można by zjeść ze dwie tony papieru (...) a więc przesłanka tymczasowego aresztu, byłaby dosyć słaba - mówił w radiowej Trójce sędzia Igor Tuleja ze stowarzyszenia Iustitia. Nawet on twierdzi, że pod znakiem zapytania stoi sens dalszego przetrzymania w areszcie pozostałych osób w tej sprawie, skoro najważniejsza osoba przebywa na wolności.

2024-07-20 16:39

Ocena: +12 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czas to miłość

Walentynki niech przypominają nam, że o miłość trzeba dbać każdego dnia. Także we wspomnienie patrona osób ciężko chorych.

Walentynki to komercyjne święto, ale któż z nas nie chciałby być kochany, zauważany, doceniany, czuć bliskość i mieć pełne zaufanie do kogoś wyjątkowego? Z pewnością nikt nie chciałby być hejtowany w mediach społecznościowych przez przypadkowych trolli, nieuprzejmie potraktowany np. w banku przez zmęczoną urzędniczkę. Zapewne nikt nie chciałby też być lekceważony przez przełożonych, którzy w najtrudniejszym czasie pandemii widzą jedynie koniec własnego nosa zamiast być liderem i dbać o swój zespół pracowników...
CZYTAJ DALEJ

Św. Norbercie Biskupie! Czy Ty nie lubisz Polaków?

Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie. Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji. Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich. Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło. W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja. Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
CZYTAJ DALEJ

Rusza rekordowa pielgrzymka do Chartres, młodych pociąga tradycyjna liturgia

2025-06-07 07:36

[ TEMATY ]

rekord

pielgrzymka do Chartres

tradycyjna liturgia

Adobe Stock

Katedra w Chartres

Katedra w Chartres

19 tys. pielgrzymów wyrusza dziś na pieszą pielgrzymkę z Paryża do Chartres. To bez wątpienia najważniejsza piesza pielgrzymka we Francji. Liczba pątników stale rośnie. W dużej mierze są to ludzie młodzi. Jak przyznaje tygodnik Famille Chrétienne przyciąga ich nie tyle samo pątnicze wyzwanie, lecz jej szczególny kościelny charakter. Sakramenty na pątniczym szlaku są bowiem sprawowane według przedsoborowego rytu liturgii.

Ta liturgia nikogo nie pozostawia obojętnym
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję