Już trzecią niedzielę z rzędu liturgia św. skupia naszą uwagę na chlebie. Chrystus oznajmia nam: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6, 51). Jak chleb materialny podtrzymuje nasze życie fizyczne, tak Jego chleb daje nieśmiertelne życie. Jego chleb daje moc do życia bardziej ludzkiego, do składania naszego życia w darze bliźnim. Chrystus jako chleb jest źródłem energii nadprzyrodzonej, jest źródłem dobra w nas. Jak chleb fizyczny potrzebny jest nam do podtrzymania naszych sił biologicznych, tak chleb Boży jest potrzebny do umacniania nas w sferze naszego ducha.
Jesteśmy w drodze. Wszyscy chcemy jak najlepiej żyć. Mamy za sobą wiele etapów tej wędrówki. To, co przebyliśmy, jest nam znane. Być może spodziewamy się jeszcze wiele doświadczyć na tej drodze, która jest przed nami, tak jak wiele obiecujemy sobie przed wyruszeniem w jakąś ciekawą podróż czy pielgrzymkę. Warto żyć nadzieją i zaangażować się w przyszłość, aby ją twórczo i dobrze kształtować. Potrzebujemy tego Bożego światła do poznania, odkrywania sensu życia, sensu wydarzeń, w których będziemy uczestniczyć, których będziemy świadkami. Potrzebujemy także mocy do miłowania bliźnich, do pokonywania napotkanych trudności. Stąd też tak ważna jest celebracja Eucharystii w naszej ziemskiej wędrówce.
Działo się to w Kartaginie w IV wieku. Przed sędzią pogańskim postawiono grupę chrześcijan oskarżonych o to, że uczestniczyli w zakazanym przez dekret cesarski nabożeństwie chrześcijańskim. Na pytanie o powód przekroczenia woli cesarskiej odpowiedział jeden z oskarżonych: „Czyż mógłby być chrześcijanin bez Mszy św. albo Msza św. odprawiać się bez chrześcijanina? Czy nie wiesz, że chrześcijanin ma swoją rację bytu na Mszy św., a Msza św. w chrześcijaninie, tak że jedno bez drugiego nie może istnieć?”.
Zadziwia nas to przywiązanie pierwszych chrześcijan do Mszy św. Wielu z nich było niewolnikami. Pracowali po 16 godzin dziennie. Mimo zmęczenia gromadzili się na Eucharystii nocą. Dlaczego? - dlatego, że Msza św. była dla nich szczególną wartością.
W późniejszych wiekach, w związku z osłabieniem pobożności, Kościół nałożył obowiązek uczestniczenia w niedzielnej Mszy św. pod groźbą grzechu. W duchu powrotu do Kościoła pierwotnego pracujemy dziś nad tym, by uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii nie było jedynie obowiązkiem, ale by wynikało z potrzeby serca.
Św. Paweł Apostoł wzywa do naśladowania Boga w miłości: „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał na nas w ofierze i dani na woń miłą Bogu” (Ef 5, 1-2).
Wzywając do naśladowania Boga i postępowania drogą miłości, Apostoł wskazuje na Chrystusa, który wydał się za ludzi na śmierć krzyżową. Nasza miłość winna być odpowiedzią na Jego miłość. A więc miłość za miłość, ofiara za ofiarę, poświęcenie za Jego poświęcenie. Każde uczestniczenie w ofierze Mszy św. zobowiązuje do realizowania jej treści w życiu codziennym. Zjednoczenie z Chrystusem w Komunii św. zobowiązuje do jednoczenia się z Nim i z Jego Ciałem mistycznym, czyli z bliźnimi, z braćmi i siostrami w Chrystusie.
Abyśmy i my nie ustali w drodze, byśmy mogli być „naśladowcami Boga” i „postępować drogą miłości”, przyjmujmy z wiarą i miłością chleb pielgrzymów. Warto uporządkować sobie sprawy swojego sumienia, sprawy swojego życia, by ten chleb często przyjmować. Niech nam naprawdę zależy na Chlebie, który daje życie.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu