Rozważanie 17
Z Rzymu skradziona
w Kodniu schowana
Pomóż w rozwoju naszego portalu
przed makaroniarzami
módl się za nami
W naszej majowej wędrówce chcemy zasmakować atmosfery ciepłej Italii. I wcale nie musimy udawać się do Włoch. Wystarczy, ze z Krakowa – gdzie zatrzymaliśmy się przed obrazem Matki Bożej Piaskowej – przeniesiemy się na Podlasie, do czego zachęca nas ks. Jan Twardowski.
Celem naszego dzisiejszego pielgrzymowania jest leżący nad Bugiem, tuż przy samej granicy z Białorusią Kodeń. Dla mieszkańców Podlasia jest on tym, czym dla wierzących całej Polski Jasna Góra. Dziś szczególnej wymowy nabiera śpiew pieśni „chwalcie łąki umajone”, bo oto wśród podlaskich łąk i pól, przetykanych lasami, przepasanych Bugiem, znalazła swoje miejsce rzymska świętość, cudowny wizerunek, przed którym modlili się papieże. Najpierw nazywano ów wizerunek Madonną Gregoriańską, Madonna z Guadelupe a dziś nazywany jest Matką Kodeńską oraz Królową i Matką Podlasia.
Maryja wraz z Dzieciątkiem ukazana jest na obrazie w całej postaci. Obydwoje ubrani są w szaty, które układają się stożkowo. Na szczególną uwagę zasługuje oblicze Jezusa – jest to pomniejszona twarz dorosłego mężczyzny. Z tyłu obu Postaci znajduje się olbrzymia, zajmująca prawie połowę obrazu aureola.
Jak opowiada historia, czwarty w kolejności właściciel Kodnia Książe Mikołaj Sapieha zwany Pobożnym, w 1629 roku rozpoczyna budowę murowanej świątyni w rynku miasta, w pobliżu drewnianego kościoła parafialnego pw. św. Anny. W trakcie budowy ciężko zachorował – efektem choroby miał być paraliż. Budowa świątyni została przerwana. Za namową żony, Mikołaj udał się w pielgrzymce do Rzymu, aby tam prosić o łaskę zdrowia. Dziedzic Kodnia, który w młodości studiował na Zachodzie i dobrze znał Wieczne Miasto, chętnie zgodził się na wyjazd do Rzymu, nie zważając na trudy drogi. Kiedy orszak Mikołaja dociera do Rzymu, spotyka się z niezwykle hojnym zaproszeniem Ojca Świętego Urbana VIII na Mszę św., sprawowaną w prywatnej kaplicy papieskiej na Watykanie. To tutaj po raz pierwszy Mikołaj Sapieha miał zobaczyć wizerunek Matki Bożej Gregoriańskiej lub Guadalupeńskiej.
Mikołaj Sapieha doznał łaski całkowitego uzdrowienia. Zrodziło się również gorące pragnienie, aby cudowny wizerunek zabrać ze sobą do Kodnia i umieścić w budującym się kościele rodowym. Zapewne Mikołaj zwrócił się do papieża z prośbą, aby ten obraz mu podarował. Jak dowiadujemy się jednak z późniejszych wydarzeń, Ojciec Święty musiał mu odmówić. Mikołaj Sapieha postanawia zatem uciec się do czynu niepobożnego, który jednocześnie obnaża jego wielką miłość do Matki Bożej Gregoriańskiej. Miał przekupić papieskiego zakrystiana, obiecując mu 500 złotych dukatów w zamian za wizerunek z kaplicy Urbana VIII. Natychmiast po uzyskaniu obrazu, orszak Mikołaja rozpoczyna ucieczkę do Kodnia, zaś samego Sapiehę miał dosięgnąć w końcu gniew papieża. Urban VIII za świętokradztwo miał ukarać go karą ekskomuniki. Kara ta została zdjęta po tym, jak Mikołaj Sapieha po dłuższej przerwie włączył się w życie publiczne i swym działaniem zasłużył się dla Kościoła. Następnie odbył trwającą prawie pięć miesięcy pieszą pielgrzymkę do Rzymu, gdzie padł u stóp papieża. Wzruszony Urban VIII uściskał go i obdarował relikwiami, a także oficjalnie ofiarował mu cudowny obraz „iżby w dziedzicznym mieście jego Kodeniu znajdował się i tam po wszystkie wieki cześć znakomitą odbierał”. W latach 70. XX w. Paweł VI nadał kościołowi tytuł bazyliki mniejszej. Jan Paweł II zatwierdził z kolei tytuł Matki Bożej Kodeńskiej jako Matki Jedności. Burzliwe losy obrazu Matki Bożej Kodeńskiej ilustrują, jak kręte i skomplikowane drogi prowadzić mogą do pojednania ludzi z Bogiem i pomiędzy sobą.